Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Diomede, Hubert Zemler
‹Przyśpiewki›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzyśpiewki
Wykonawca / KompozytorDiomede, Hubert Zemler
Data wydania22 maja 2020
Wydawca Audio Cave
NośnikCD
Czas trwania46:45
Gatunekfolk, jazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Grzegorz Tarwid, Tomasz Markanicz, Hubert Zemler
Utwory
CD1
1) Agnieszka z Malborka04:23
2) Leje02:55
3) Przyśpiewka 102:32
4) Sherwood 1303:52
5) Gwda Mała07:28
6) Nordic Walking03:29
7) Sonata07:44
8) Januszek05:58
9) Dzika owca01:20
10) Przyśpiewka 207:05
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Gdy wyobraźnia nie ma granic…
[Diomede, Hubert Zemler „Przyśpiewki” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ta płyta zapowiadała się na bardzo skromną produkcję, tymczasem okazała się prawdziwą petardą. Już dzisiaj można powiedzieć, że jedną z kilku murowanych kandydatek do tytułu najlepszego jazzowego wydawnictwa 2020 roku w Polsce. A stoją za „Przyśpiewkami” trzej artyści – saksofonowo-fortepianowy duet Diomede oraz zaproszony przez niego do współpracy perkusista-„obieżyświat” Hubert Zemler.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Gdy wyobraźnia nie ma granic…
[Diomede, Hubert Zemler „Przyśpiewki” - recenzja]

Ta płyta zapowiadała się na bardzo skromną produkcję, tymczasem okazała się prawdziwą petardą. Już dzisiaj można powiedzieć, że jedną z kilku murowanych kandydatek do tytułu najlepszego jazzowego wydawnictwa 2020 roku w Polsce. A stoją za „Przyśpiewkami” trzej artyści – saksofonowo-fortepianowy duet Diomede oraz zaproszony przez niego do współpracy perkusista-„obieżyświat” Hubert Zemler.

Diomede, Hubert Zemler
‹Przyśpiewki›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzyśpiewki
Wykonawca / KompozytorDiomede, Hubert Zemler
Data wydania22 maja 2020
Wydawca Audio Cave
NośnikCD
Czas trwania46:45
Gatunekfolk, jazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Grzegorz Tarwid, Tomasz Markanicz, Hubert Zemler
Utwory
CD1
1) Agnieszka z Malborka04:23
2) Leje02:55
3) Przyśpiewka 102:32
4) Sherwood 1303:52
5) Gwda Mała07:28
6) Nordic Walking03:29
7) Sonata07:44
8) Januszek05:58
9) Dzika owca01:20
10) Przyśpiewka 207:05
Wyszukaj / Kup
Prezentację tria zacznijmy od gościa. Hubert Zemler to muzyk wszechstronny. Choć kojarzony jest przede wszystkim z jazzem, to jego artystyczne zainteresowania wykraczają zdecydowanie poza ten gatunek. Wystarczy przywołać dokonania takich formacji, jak LAM, Slalom, Mitch & Mitch, Shy Albatross czy krautrockowy duet z Felixem Kubinem CEL. A do tego dorzucić jeszcze współpracę z Wacławem Zimplem w ramach To Tu Orchestra czy Agustím Fernándezem w składzie Ad Libitum Ensemble – i będziemy mieć w miarę pełny obraz tego, co oferuje swoim słuchaczom Zemler. W nie mniejszym stopniu poszukującymi twórcami są dwaj artyści tworzący Diomede: pianista Grzegorz Tarwid oraz saksofonista Tomasz Markanicz. Ten pierwszy dał się poznać przede wszystkim jako współtwórca freejazzowego tria Sundial (z trębaczem Wojciechem Jachną i perkusistą Albertem Karchiem), ale grywał też w Sekstecie Franciszka Pospieszalskiego.
Tarwid i Markanicz znają się od wielu lat. Minęła jednak dekada, zanim – przed trzema laty – zdecydowali się nagrać pierwszy wspólny album. Krążek „People from the East” powstał z inspiracji muzyką ludów zamieszkujących Syberię, łączył więc jazz z (szamańskim) folkiem. Biorąc pod uwagę, że nieco wcześniej podobne zamiłowania przejawił Zemler, dając się namówić Dominikowi Strycharskiemu na udział w nagraniu „kaszubskiej” płyty „Czôczkò” (2015), wydaje się, że jego współpraca z Diomede jest czymś jak najbardziej zrozumiałym, by nie rzec wręcz: oczywistym. Owszem, Grzegorz i Tomasz mogli zdecydować się na zaproszenie do studia innego perkusisty, ale czy wtedy efekt ich kooperacji byłby równie ekscytujący – można wątpić. Sesja do „Przyśpiewek” trwała zaledwie dwa dni (miała miejsce 30 i 31 października ubiegłego roku w warszawskim studiu Polskiego Radia), a jej efekt trafił do sprzedaży siedem miesięcy później dzięki zapobiegliwości krakowskiej wytwórni Audio Cave.
Audio Cave w ostatnich latach wyspecjalizowało się w jazzie; coraz częściej sięga też po muzykę łączącą jazz z folkiem (niekoniecznie rodzimym) – vide „Ganga” (2017) Antoniego Gralaka, „Oberek” (2017) D.R.A.G. czy tegoroczne „Kurpian Songs & Meditations” Łukasza Ojdany z RGG Trio. „Przyśpiewki” nie są zatem w katalogu tej wytwórni żadnym przypadkiem, lecz kontynuacją słusznie obranej już przed paru laty drogi. Pod względem stylistycznym muzyka zawarta na płycie jest połączeniem jazzu improwizowanego z polskim folklorem, aczkolwiek, co jeszcze postaram się udowodnić, pojawiają się tam również nawiązania do muzyki klasycznej i… popularnej. Na otwarcie wydawnictwa muzycy wybrali zapadającą w pamięć kompozycję „Agnieszka z Malborka”, której melancholijny nastrój i przepiękny nostalgiczny motyw na saksofonie kojarzyć może się nieco z filmowymi ilustracjami z czasów francuskiej Nowej Fali, ale z drugiej strony – co podpowiadałby sam tytuł – brzmi trochę jak nadzwyczaj kreatywna wariacja na temat… „Beaty z Albatrosa” Janusza Laskowskiego. Za to ostatnie nie dam się oczywiście o nic skrócić, ale…
O ile opowieść o Agnieszce ma charakter dostojny, o tyle następujący po niej utwór „Leje” zaskakuje frywolnością i minimalistyczną partią syntezatorów, brzmiących jak dziecięca zabawka. Jeszcze inne oblicze tria prezentuje „Przyśpiewka 1”, którą otwiera dialog saksofonów, uzupełniają zaś awangardowa partia fortepianu (oprócz tego tło wypełniają syntezatory) i nadzwyczaj gęsto zaaranżowana perkusja. Z kolei w „Sherwood 13” pojawia się oczywiste nawiązania do „Marsza pogrzebowego” Fryderyka Chopina. Za odpowiednio klimatyczną introdukcję odpowiadają Tarwid i Zemler, a kiedy dołącza do nich Markanicz – kondukt żałobny rusza. Witold Lutosławski o wspomnianym fragmencie II Sonaty fortepianowej Chopina powiedział: „(…) jest dla mnie potęgą – jak rzeźba w skale”. Słowa słynnego kompozytora i dyrygenta można odnieść również do „Sherwood 13” – tyle jest w tym krótkim, niespełna czterominutowym numerze potęgi i emocji!
Nie mniej wzruszeń trio oferuje w „Gwdzie Małej” (to nazwa położonej nieopodal Szczecinka wsi na Pomorzu), w której mroczne, niemal postapokaliptyczne tony fortepianu (i wchodzącego z nim w dialog saksofonu) przyprawiają wprost o ciarki na plecach. Za sprawą Zemlera także i tutaj tło zagęszczone jest do granic możliwości, dzięki czemu wrażenie nierzeczywistości staje się jeszcze bardziej dojmujące. Ale w końcu muzyka wcale nie musi być przyjemna, aby wywoływać artystyczną ekstazę. Do doświadczeniach „Sherwood 13” i „Gwdzie Małej” pojawiający się po nich „Nordic Walking” brzmi niemal… optymistycznie. Choć oczywiście bez przesady. Do głosu dochodzą tu freejazzowe fascynacje Zemlera, Tarwida i Markanicza, a zwłaszcza tego ostatniego, który dla spotęgowania efektu nakłada na siebie ścieżki różnych saksofonów. Pełna improwizacji jest także „Sonata”, aczkolwiek przez większość czasu trio skupia się na konsekwentnym budowaniu klimatu; dopiero w końcówce wyobraźnia muzyków eksploduje w przejmującym i burzliwym crescendo, po którym następuje kojące wyciszenie.
Na początku płyty pojawiła się – jako bohaterka jednej z kompozycji – Agnieszka, w jej drugiej części muzycy przywołali natomiast „Januszka”. Ktokolwiek jest adresatem tego utworu, może być usatysfakcjonowany. Głównie za sprawą melodyjnej partii saksofonu, która na długo jeszcze pozostaje ze słuchaczem. Miniaturowa „Dzika owca” to z kolei przykład klasycznego free, w którym następuje całkowite zespolenie grających unisono saksofonu, fortepianu i perkusji. Ktoś mógłby się uprzeć, że to nie jest już improwizacja, bo osiągnięcie takiego efektu nie byłoby możliwe bez uprzednich prób. Nie zapominajmy jednak, że podstawą satysfakcjonującej improwizacji jest wcześniejsze rzetelne przygotowanie. „Dzika owca” jest najlepszym tego przykładem. I zarazem idealną bazą do tego, by docenić zamykającą album „Przyśpiewkę 2”, w której moc idzie w parze z przepięknie zaadaptowanym, zapętlonym motywem ludowym. W „zajawce” napisałem: „Ta płyta zapowiadała się na bardzo skromną produkcję, tymczasem okazała się prawdziwą petardą”. Niełatwo będzie ją przebić!
koniec
21 lipca 2020
Skład:

DIOMEDE:
Grzegorz Tarwid – fortepian, syntezatory
Tomasz Markanicz – saksofony

gościnnie:
Hubert Zemler – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.