Tu miejsce na labirynt…: Afrykański trans, skandynawska swoboda [Majid Bekkas, Magic Spirit Quartet „Magic Spirit Quartet” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Chociaż Majid Bekkas pochodzi z Afryki Północnej i uważany jest za wielką gwiazdę w świecie arabskim, cieszy się również estymą w Europie. Od lat związany z monachijską wytwórnią ACT realizuje dla niej kolejne płyty. Najnowsza powstała pod szyldem Magic Spirit Quartet i nagrana została z trzema jazzmanami skandynawskimi. Nazwa zespołu, będąca zarazem tytułem płyty, idealnie oddaje jej zawartość.
Tu miejsce na labirynt…: Afrykański trans, skandynawska swoboda [Majid Bekkas, Magic Spirit Quartet „Magic Spirit Quartet” - recenzja]Chociaż Majid Bekkas pochodzi z Afryki Północnej i uważany jest za wielką gwiazdę w świecie arabskim, cieszy się również estymą w Europie. Od lat związany z monachijską wytwórnią ACT realizuje dla niej kolejne płyty. Najnowsza powstała pod szyldem Magic Spirit Quartet i nagrana została z trzema jazzmanami skandynawskimi. Nazwa zespołu, będąca zarazem tytułem płyty, idealnie oddaje jej zawartość.
Majid Bekkas, Magic Spirit Quartet ‹Magic Spirit Quartet›Utwory | | CD1 | | 1) Aicha | 12:30 | 2) Hassania | 07:40 | 3) Bania | 06:47 | 4) Chahia Taiba | 07:37 | 5) Mrhaba | 10:08 | 6) Annabi | 05:39 | 7) MSQ | 04:58 |
Ta historia ma swój początek w 1957 roku. Wtedy właśnie w – położonym po sąsiedzku ze stołecznym Rabatem – nadśródziemnomorskim mieście Sala urodził się wokalista i multiinstrumentalista Majid Bekkas. Od najmłodszych lat interesowała go muzyka, ale by zdobyć konkretny fach, rozpoczął studia informatyczne. Jako informatyk został zatrudniony najpierw w Instytucie Agronomiczno-Weterynaryjnym Hassana II (to były król Maroka, fundator placówki), a następnie – w 1981 roku – w Ministerstwie Kultury. W latach 80. coraz więcej czasu poświęcał swojej największej pasji; tworzył zespoły, w których zgłębiał tajniki popularnego w islamskiej Afryce stylu gnawa, opierającego się na transowości i rytmicznej melodyce. Pierwszą płytę wydał w 1991 roku, ale eksplozja talentu i popularności Bekkasa nastąpiła dopiero w następnej dekadzie. Umożliwiła mu to w dużej mierze współpraca z legendą europejskiego jazzu i fusion, niemieckim pianistą Joachimem Kühnem (oraz, gwoli ścisłości, hiszpańskim perkusistą Ramónem Lópezem). Razem wydali pięć albumów: „Kalimba” (2007), „Out of the Desert” (2009), koncertowy „Out of the Desert – Live at Jazzfest Berlin” (2011), „Chalaba” (2011) oraz „Voodoo Sense” (2013), w którego realizacji wziął jeszcze udział słynny amerykański saksofonista Archie Shepp. Wszystkie te płyty ukazały się z logo monachijskiej wytwórni ACT na okładkach, która zdecydowała się na przedłużenie kontraktu z Bekkasem, kiedy już rozstał się on z Kühnem. Przed trzema laty Marokańczyk wystartował ze swoim nowym projektem; nadał mu nazwę Magic Spirit Quartet, a do udziału w nim zaprosił trzech bardzo znanych w Europie jazzmanów ze Skandynawii. Można by się zastanawiać, co wspólnego może mieć gnawa i afrykański blues z chłodnym skandynawskim jazzem? Jak się okazuje, całkiem sporo. Trzeba tylko przyjrzeć się bliżej nowym współpracownikom Marokańczyka. To szwedzki trębacz (o korzeniach bałkańskich) Goran Kajfeš, kojarzony głównie z Angles 9, Pan-Scan Ensemble i Tropiques, jego rodak – klawiszowiec Jesper Nordenström oraz duński perkusista Stefan Pasborg (mający na koncie współpracę z taki formacjami jazzowymi, jak Delirium, Unit czy założonym przez siebie Odessa 5). Kluczem są tutaj dwaj instrumentaliści wymienieni na początku, czyli Kajfeš i Nordenström, którzy udzielają się także w Subtropic Arkestra (patrz: trylogia, jak dotąd, „ The Reason Why”), który to zespół łączy europejski jazz i rock z folklorem bliskowschodnim, w dużej mierze pokrewnym temu, co gra w sercu Bekkasa. Jeśli więc po zakończeniu artystycznej kooperacji z Joachimem Kühnem Majid szukał nowego punktu zaczepienia, to wybierając na swoich nowych współpracowników Gorana i Jespera, trafił idealnie. Po mniej więcej roku wspólnych występów kwartet postanowił wejść do studia. Stało się to w lipcu 2018 roku w Kopenhadze, choć część ścieżek dograno jeszcze w Sztokholmie, a chórki do dwóch kompozycji – w prywatnym studiu Bekkasa w marokańskiej Sali. Na okładce widnieją nazwiska wszystkich artystów, ale pojawia się także nazwa Magic Spirit Quartet, która jest jednocześnie szyldem grupy, jak i tytułem jej debiutanckiego (i oby nie jedynego) wydawnictwa. Zawarta na nim muzyka to porywające połączenie charakterystycznych dla gnawy rytualnego transu i mistycyzmu z jak najbardziej współczesnym skandynawskim jazzem i rockową psychodelią. To dwa, zdawałoby się, znajdujące się na odległych biegunach światy, które dzięki talentom Marokańczyka, dwóch Szwedów i Duńczyka stopiły się w jedno, rodząc fascynujący owoc. Na program albumu – w sumie siedem utworów, trwających prawie godzinę – składają się dwie oryginalne kompozycje lidera, cztery opracowania tradycyjnych północnoafrykańskich melodii oraz jedna improwizacja zespołowa. Majid, oprócz tego, że śpiewa, gra również na swoich sztandarowych instrumentach – udzie i gimbri (najczęściej zastępującym bas), rzadziej sięga po gitarę elektryczną; pełen przekrój instrumentów klawiszowych prezentuje z kolei Jesper – od fortepianu akustycznego, poprzez organy i syntezatory, aż po wykorzystywany dzisiaj jedynie w muzyce klasycznej szpinet. Do tego dochodzą oczywiście trąbki (Goran), perkusja (Stefan) oraz liczne perkusjonalia (obaj). Jak więc widać, bogactwo brzmień jest zapewnione. Ale to nie powinno dziwić nikogo, kto zetknął się choć z jedną płytą Subtropic Arkestra. Na otwarcie krążka Bekkas wybrał tradycyjną melodię „Aicha”. Początek utworu jest bardzo stonowany, ton nadaje mu Majid, grając na udzie, a potem także śpiewając. Kiedy dołączają do niego Goran i Jesper (na fortepianie), robi się jeszcze bardziej nastrojowo. Z czasem jednak charakter kompozycji się zmienia, głównie za sprawą coraz dynamiczniejszej improwizacji wokalnej Marokańczyka, który płynnie przechodzi od folku do bluesa i jazzu. Gdy z kolei Bekkas sięga po gimbri, robi się – dzięki jego współpracy z perkusistą i pianistą – bardzo transowo, co wykorzystuje Kajfeš, dzieląc się ze słuchaczami rozbudowaną partią solową. Ważną rolę odgrywa tutaj także męski chórek (ukrywający się pod nazwą Chaouki Family). W każdym razie im bliżej końca, tym więcej jest w tym numerze rockowej psychodelii (ba! Majid sięga nawet po gitarę elektryczną), czemu na przeszkodzie nie staje nawet jazzowa trąbka Gorana. Transowa „Hassania” to dzieło Bekkasa – subtelne, najbliższe ze wszystkich stylistyce world music, ze stonowanymi syntezatorami w tle. Dopiero w finale kwartet przydaje mocy, co kontrastuje z wybijającym się na plan pierwszy fortepianem. Ot, taka zagrywka, mająca przykuć uwagę, co zresztą udaje się w stu procentach. Najbardziej różnicowym utworem na albumie jest z kolei „Bania”, której motyw przewodni jednoznacznie kojarzy się z tym, co mogliśmy wcześniej usłyszeć na albumach Subtropic Arkestra. Folk miesza się tutaj z fusion, a nawet – biorąc pod uwagę partie syntezatorów – z rockiem progresywnym. Bekkas-wokalista prowadzi dialogi z Chaouki Family, a pozostali muzycy skupiają się na zagęszczaniu tła. Efekt jest piorunujący! Nic zatem dziwnego, że w „Chahia Taiba” (to druga z kompozycji Majida) kwartet stawia głównie na budowanie nastroju. Jest więc melodyjnie i nostalgicznie, a w finale wręcz elegijnie. Solówka Kajfeša z miejsca przywodzi na myśl Tomasza Stańkę z czasów kooperacji z triem Marcina Wasilewskiego, natomiast progresywne syntezatory Nordenströma kojarzą się z artystycznymi poszukiwaniami Józefa Skrzeka. Choć oczywiście trudno podejrzewać, aby to były właśnie podstawowe inspiracje Szwedów. Tradycyjna „Mrhaba” zaczyna się od prawie trzyminutowej partii lidera na gimbri, potem robi się transowo, a w jeszcze kolejnej części niemal rockowo. Przy okazji muzycy improwizują na całego, z wielkim rozmachem i niespożytą wręcz energią. Na tle nieco mrocznych syntezatorów pojawiających się w „Mrhabie” zaskakująco wypada optymistyczne – głównie za sprawą śpiewu Majida – „Annabi”. Ale gdzie jest powiedziane, że gnawa ma być przygnębiająca? Całość wydawnictwa wieńczy, będący zespołową improwizacją, „MSQ” (to oczywiście skrót od Magic Spirit Quartet). Marokańczyk schodzi tu na dalszy plan, więcej miejsca dla swych freejazzowych popisów mają za to jego koledzy – folgują sobie zwłaszcza Kajfeš i Pasborg. Nie oznacza to jednak, że ostatni fragment płyty burzy jej stylistyczną jednorodność. Raczej dopełnia ją i – być może – wskazuje kierunek dalszego rozwoju grupy. Oby! Bo przykro robi się na myśl, że to miałby być jedyny płytowy przejaw jej istnienia. Skład: Majid Bekkas – śpiew, gimbri, ud, gitara elektryczna Goran Kajfeš – trąbka, trąbka elektryczna, instrumenty perkusyjne Jesper Nordenström – fortepian, organy, syntezatory, szpinet Stefan Pasborg – perkusja, instrumenty perkusyjne, gongi
|