Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

SBB
‹The Rock›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Rock
Wykonawca / KompozytorSBB
Data wydaniapaździernik 2007
Wydawca Metal Mind
NośnikCD
Czas trwania71:19
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Józef Skrzek, Apostolis Anthimos, Gabor Nemeth, Tamas Somlo
Utwory
CD1
1) Skała4:54
2) Płonące myśli7:52
3) In Heaven and Hell7:02
4) Silence6:46
5) Sunny Day7:03
6) My Paradise5:17
7) Pielgrzym8:16
8) Akri7:27
9) Zug a zene mindenhol 7:06
10) Śpiewanie o imionach5:13
11) Gazela4:33
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: SBB twarde jak Skała
[SBB „The Rock” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Niełatwo jest być fanem SBB. Zwłaszcza takim, który chciałby mieć na półce wszystkie opublikowane przez zespół bądź jego lidera płyty. Liczba archiwalnych nagrań, które – w sumie w czterech boksach – trafiły ostatnio do sprzedaży, może bowiem przyprawić o palpitacje serca. A jakby jeszcze tego było mało, SBB wydało pod koniec ubiegłego roku album z całkowicie premierowym materiałem – „The Rock”. I jest to, bez wątpliwości, płyta bardzo dobra!

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: SBB twarde jak Skała
[SBB „The Rock” - recenzja]

Niełatwo jest być fanem SBB. Zwłaszcza takim, który chciałby mieć na półce wszystkie opublikowane przez zespół bądź jego lidera płyty. Liczba archiwalnych nagrań, które – w sumie w czterech boksach – trafiły ostatnio do sprzedaży, może bowiem przyprawić o palpitacje serca. A jakby jeszcze tego było mało, SBB wydało pod koniec ubiegłego roku album z całkowicie premierowym materiałem – „The Rock”. I jest to, bez wątpliwości, płyta bardzo dobra!

SBB
‹The Rock›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Rock
Wykonawca / KompozytorSBB
Data wydaniapaździernik 2007
Wydawca Metal Mind
NośnikCD
Czas trwania71:19
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Józef Skrzek, Apostolis Anthimos, Gabor Nemeth, Tamas Somlo
Utwory
CD1
1) Skała4:54
2) Płonące myśli7:52
3) In Heaven and Hell7:02
4) Silence6:46
5) Sunny Day7:03
6) My Paradise5:17
7) Pielgrzym8:16
8) Akri7:27
9) Zug a zene mindenhol 7:06
10) Śpiewanie o imionach5:13
11) Gazela4:33
Wyszukaj / Kup
Historię SBB podzielić można na dwa etapy: od powstania zespołu w 1971 roku (i debiutu płytowego w 1974 r.) do jego rozwiązania dziewięć lat później, oraz od początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy Józef Skrzek reaktywował kapelę z myślą o kilku okazjonalnych koncertach, do dzisiaj. Mimo że ubiegła dekada zaowocowała licznymi występami przed publicznością w Polsce i Stanach Zjednoczonych oraz kilkoma całkiem udanymi płytami nagranymi na żywo, zespół bardzo długo zwlekał z nagraniem premierowego materiału studyjnego. Album zatytułowany „Nastroje” ukazał się w 2002 roku i był pierwszym krążkiem z nowymi utworami od czasów „Mementa z banalnym tryptykiem”, czyli od 22 lat. W składzie, poza Skrzekiem, znaleźli się jeszcze odwieczny towarzysz lidera SBB gitarzysta Anthimos Apostolis oraz bębniarz Paul Wertico, znany dotychczas przede wszystkim jako muzyk sesyjny wspomagający między innymi samego Pata Metheny′ego. Z Wertico w składzie grupa nagrała jeszcze jeden krążek studyjny („New Century”, 2005) oraz wydała kolejną płytę koncertową („Odlot Live 2004”, 2005). Po czym artyści rozstali się, jak można wnioskować z ich wypowiedzi, bez szczególnego żalu. Wkrótce potem do duetu Skrzek – Apostolis dołączyli nowi muzycy: perkusista Ireneusz Głyk oraz drugi gitarzysta Sławomir Piwowar, który współpracował już z SBB w końcu lat 70. zeszłego wieku.
W tym składzie nagrano jednak tylko kolejny album „na żywo” – „Live in Spodek 2006”, będący zapisem występu, który odbył się w katowickiej hali 24 lutego 2006 roku. Nadzieje fanów na dłuższą współpracę czwórki panów spaliły na panewce. Miejsce za bębnami ponownie opustoszało, więc – chcąc kontynuować działalność – Skrzek musiał rozejrzeć się za nowym pałkerem. Wybór padł tym razem na… Węgra. A czemuż by nie? Był już Amerykanin, może być zatem i Węgier. Teoretycznie z „bratankiem” współpraca powinna układać się jeszcze lepiej. Kandydaturę Gabora Nemetha podsunął liderowi SBB jego węgierski menedżer. Początkowo jednak planowano jedynie wspólny koncert nad Balatonem, dopiero po jakimś czasie panowie zdecydowali, że mogą przecież pobyć ze sobą dłużej. A nuż uda się stworzyć razem coś wartościowego? Nemeth – w Polsce raczej mało znany – jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych perkusistów w swoim kraju. Przewinął się przez większość madziarskich kapel rockowych epoki Kadara, wpisując do swojego curriculum vitae między innymi współpracę z zespołami Skorpio, P. Mobil, Bikini, a nawet przez krótki czas z kultowym w PRL-u Lokomotivem GT. Ze Skrzekiem i Apostolisem zetknął się jeszcze w latach 70., kiedy to – bębniąc wówczas w Skorpio – odbył trasę koncertową po Polsce właśnie u boku SBB. Jak widać, dziwnie plotą się ludzkie losy…
W nowym składzie odrodzony – który to już raz? – zespół zabrał się we wrześniu 2007 roku do nagrywania premierowego materiału. Odbyło się to w niepołomickim studiu Zbigniewa Preisnera. Na efekty nie trzeba było długo czekać – płyta „The Rock” ukazała się już w listopadzie. W tym samym miesiącu trio ruszyło w trasę koncertową po Polsce, którą dodatkowo upamiętniono płytą DVD. Na krążku uwieczniono ostatni występ tego tournee, który odbył się w katowickim Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego 19 listopada. O dziwo jednak utwory ze „Skały” stanowiły zaledwie jedną czwartą repertuaru koncertowego grupy. A szkoda, bo nowy krążek zasługiwał chyba na pokaźniejszą reprezentację. Ale co tam! Zawsze przecież można sięgnąć po płytę i poddać się jej czarowi w cieple domowego ogniska. Choć może to nie do końca tak właśnie powinno być – „The Rock”, na co wskazuje już sam tytuł, nie jest bowiem ani płytą lekką, ani łatwą. Czy przyjemną – to już zależy od gustu słuchacza. Mnie w każdym razie wciąż sprawia wiele przyjemności. Choć nie brakuje na „Skale” utworów lżejszych, bardziej stonowanych, ogólnie nowa muzyka SBB zaskakuje siłą i wewnętrznym żarem. Bez popadania w nadmierną przesadę, można stwierdzić, że to chyba najbardziej rockowy – a miejscami wręcz hard rockowy – studyjny album w historii kapeli. Spora w tym zasługa Nemetha, wychowanego na zupełnie innej muzyce niż Wertico i chociażby z tego powodu znacznie bardziej pasującego do grupy, która mieni się najlepszą w dziejach całego polskiego rocka. Nie znaczy to wcale, że „Nastroje” czy „New Century” były słabymi płytami (SBB nie jest przecież w stanie zejść poniżej pewnego nieosiągalnego dla wielu innych artystów poziomu), po prostu „The Rock” jest od nich lepsza. Dużo lepsza!
Otwiera „Skałę” utwór tytułowy. W ten sposób od razu otrzymujemy potężny cios prosto między oczy. Kawałek ten swoim brzmieniem przypomina walec, który jest w stanie zmiażdżyć wszystko, co stanie mu na drodze. Od razu też przywodzi na myśl dokonania Deep Purple i Atomic Rooster, dosłownie wgniatając w fotel. Od pierwszych dźwięków słychać, że trio Skrzek – Apostolis – Nemeth nadaje na tych samych falach, gna bowiem do przodu jak świetnie naoliwiona maszyna. I choć w kolejnych utworach zespół nie rozpędza się już do tak zawrotnych prędkości, to do samego końca płyty nie traci nic ani na sile, ani na wirtuozerii. Balladowe „Płonące myśli” to przede wszystkim wokalny popis Skrzeka. I choć w pierwszej części utworu można mieć pewne wątpliwości co do jego maniery wokalnej (kto zna twórczość SBB, będzie doskonale wiedział, o co chodzi), to jednak w dalszych partiach utworu zachwyca wokalizami. I przy okazji udowadnia, że wciąż jest w doskonałej formie, co w tym wieku należy już raczej, niestety, do rzadkości. Trzeci w kolejności „In Heaven and Hell” to trwające siedem minut instrumentalne interludium – typowy przykład i zarazem wielce udane nawiązanie do stylu grupy sprzed trzech dekad. Kawałek ten mógłby spokojnie znaleźć się na którejś z płyt SBB z lat 70. (chociażby na „Slovenian Girls” bądź „Welcome”). Nie oznacza to jednak wcale, że brzmi anachronicznie. Klasyczny klawiszowy podkład – grany przez Skrzeka na jego ulubionym minimoogu – ożywiony został świetną solówką Apostolisa. Chwilami można wręcz odnieść wrażenie, że to gra nie Grek, ale sam Steven Wilson z Porcupine Tree. Z racji tego podobieństwa nie mam oczywiście zamiaru czynić zespołowi wyrzutu, świadczy ono bowiem jedynie o tym, że SBB wciąż jest otwarte na muzyczne nowinki i bez przerwy eksploruje najnowsze dokonania współczesnych kapel szeroko pojętego rocka progresywnego.
Na tle trzech pierwszych utworów trzy kolejne: „Silence”, „Sunny Day” i „My Paradise” mogą wydawać się banalnymi piosenkami bliskimi stylistyce pop rocka. Nic jednak bardziej mylnego. Ciepły wokal Skrzeka i chwytliwe melodie czynią je wprawdzie nieco bardziej przystępnymi dla mniej wymagających słuchaczy, ale wcale nie umniejszają piękna harmonii i wspaniałych muzycznych pejzaży malowanych przy pomocy instrumentów klawiszowych i gitary. Tak lekko, melodyjnie i zarazem pięknie potrafi dziś grać chyba tylko Marillion. W refrenie i końcówce „My Paradise” zespół podkręca już jednak nieco tempo, co stanowi zresztą idealne wprowadzenie do utworu numer 7 – dedykowanego Czesławowi Niemenowi „Pielgrzyma”. Do wiersza Cypriana Kamila Norwida Niemen skomponował już kiedyś muzykę; utwór ten ukazał się na płycie „Niemen Aerolit” (1974) – pierwszej opublikowanej w Polsce po rozpadzie Grupy Niemen, w której grali między innymi… Skrzek i Apostolis. Teraz wokalista SBB odkurzył wiersz klasyka polskiego romantyzmu i – wespół z kolegami – stworzył zupełnie nową muzykę. Nową, ale idealnie wpasowującą się w stylistykę awangardyzującego Niemena. Słuchając „Pielgrzyma” A.D. 2007, można mimo wszystko poczuć się, jakbyśmy odbyli muzyczną podróż do pierwszej połowy lat 70. W podobnej konwencji utrzymane jest „Akri”, wyróżniające się przede wszystkim klawiszową solówką i – ponownie – potężnym wokalem lidera. Intrygującą ciekawostką jest natomiast zamykający właściwą część albumu utwór „Zug a zene mindenhol”, śpiewany w połowie po polsku, w połowie po węgiersku (co było możliwe dzięki zaproszeniu do studia Tamasa Somlo, na co dzień wokalisty Lokomotivu GT). Przyznam, że nie wiem, czy to jedynie sugestia spowodowana językiem węgierskim, czy też Skrzek i Apostolis (kompozytorzy tego utworu) świadomie nawiązali muzycznie do stylu Omegi i rodzimej kapeli Tamasa. Nie to jest jednak najważniejsze, istotne, że powstał utwór mający spory potencjał na przebój. Czy nim zostanie – wątpię, ale na pewno w ten sposób SBB zyskało piosenkę, która powinna na stałe zagościć w koncertowym repertuarze grupy. Pod warunkiem jeszcze, że będzie miał kto zaśpiewać węgierski refren.
Wersja digipackowa płyty poszerzona została o dwa utwory – oba godne zainteresowania. Oba też muzycznie różniące się znacznie od kawałków, które trafiły na zasadniczą część „The Rock”. I zapewne właśnie z powodu swej odmienności potraktowane zostały jedynie jako bonusy. „Śpiewanie o imionach” to ognisty blues wymieszany z hard rockiem, którego nie powstydziliby się nawet The Cream. Z kolei instrumentalna i zwiewna „Gazela” z eteryczną wokalizą Skrzeka zahacza o jazz-rock, choć i w niej nie zabrakło miejsca na typowo progresywne wstawki klawiszy i gitarową solówkę na drugim planie. W sumie dobrze się stało, że utwory te nie powędrowały do przepastnego archiwum SBB, bo kto wie, jak długo musielibyśmy wówczas czekać na ich publikację… Podsumowując: „The Rock” to wyjątkowo udana płyta rodzimych weteranów. Bezsprzecznie najlepsza od czasów „Mementa z banalnym tryptykiem”. Stanowiąca niezbity dowód na to, że Skrzek – mimo niezwykłej wręcz aktywności zawodowej – wciąż jest muzykiem pełnym pomysłów. I że wreszcie znalazł właściwego perkusistę. Myślę, że dobrze by się stało, gdyby Gabor Nemeth zagościł w SBB na dłużej, bo to najlepszy po Jurku Piotrowskim bębniarz w dziejach tej kapeli.
koniec
29 stycznia 2008
Skład:
Józef Skrzek – śpiew, instrumenty klawiszowe, harmonijka;
Anthimos Apostolis – gitary;
Gabor Nemeth - perkusja;
Gościnnie:
Tamas Somlo – śpiew (9)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.