Granice nauki: Wyprawa dziesięciu tysięcyArtur Szrejter
Artur SzrejterGranice nauki: Wyprawa dziesięciu tysięcyZ pozostałych postaci dramatu warte wymienienia są jeszcze co najmniej dwie. Spartanin Klearch, który aż do bitwy pod Kunaksą był uznawany za naczelnego wodza kontyngentu greckiego. W czasie wojny peloponeskiej dowodził jedną z armii spartańskich, operującą w Tracji i Azji Mniejszej. Potem wszakże, za samowolę, został zaocznie skazany przez własny kraj na karę śmierci. Był więc wygnańcem, który nie miał czego szukać w Grecji. Posiadał duże doświadczenie w przewodzeniu zbrojnym oddziałom, toteż właśnie pod jego komendę bez większego sprzeciwu oddała się reszta wodzów, jemu też najbardziej ufał Cyrus. Na wiele miesięcy przed rozpoczęciem wyprawy książę perski polecił Klearchowi, by zaciągnął dwa tysiące żołnierzy i utrzymywał ich z walki z plemionami trackimi, i przez cały czas czekał na sygnał Cyrusa, bo ten ma zamiar go wezwać (wraz z wojskiem) na jakąś, bliżej niesprecyzowaną, wojnę. Nawiasem mówiąc, Cyrus podobne polecenia (razem z gotówką) posłał innym, mniej znacznym, przywódcom greckich najemników, którzy aktualnie znajdowali się w bardzo różnych miejscach – od Azji Mniejszej po Tessalię i Teby. Ostatnią postacią jest perski dostojnik Tyssafernes (już wspomniany). To przed laty z jego doniesienia Cyrus został uwięziony i omal nie stracony przez własnego brata. Od tamtego czasu datowała się nienawiść między Tyssafernesem a Cyrusem, utrwalona jeszcze faktem, że greckie miasta jońskie z wybrzeża Azji Mniejszej dobrowolnie przeszły z rąk Tyssafernesa i poprosiły o przyłączenie do satrapii Achemenidy. I tak też się stało, zaś Wielki Król zaaprobował ten krok, w końcu zależało mu tylko na tym, by w terminie płacono podatki. Tyssafernes bacznie obserwował każdy ruch Cyrusa, i gdy tylko zauważył jego przygotowania do wojny, natychmiast ruszył ku Babilonii, by zawiadomić Artakserksesa o buncie. Za swe lojalne trwanie przy prawowitym władcy został hojnie nagrodzony. Grecy w armii Cyrusa Ciekawy jest skład narodowościowy helleńskich najemników. Zapewne najwięcej z nich rekrutowało się spośród mieszkańców Peloponezu - Achajów, Arkadyjczyków i Spartan. Sporo też było Tessalczyków. Obok nich widzimy Teban (Beotów), Ateńczyków, Kreteńczyków, a nawet Rodyjczyków czy nie-greckich Traków (nieliczni konni i część lekkozbrojnych). Należy się też domyślać, że uczestniczyła w wyprawie spora liczba najemników z innych państw greckich, którzy po skończeniu wojny peloponeskiej szukali zatrudnienia. Poświadczeni są także ochotnicy z helleńskich nadmorskich miast Azji Mniejszej, którzy poszli za Cyrusem jako jego dłużnicy (po wzięciu ich w ochronę przed Tyssafernesem). Grecy, mimo że w służbie perskiej, zachowali sposób uzbrojenia, walki i dowodzenia właściwy dla własnej armii. I o to właśnie chodziło Cyrusowi, nie miał zamiaru szykować najemników na sposób perski, bo ani się oni do tego nadawali, ani nie taki był jego cel. W greckim sposobie walki leżała właśnie cała siła najemników, Persowie obawiali się najeżonej włóczniami helleńskiej falangi, mieli ją za (prawie) niezwyciężoną. Cyrus tak bardzo nie liczył na własne sto tysięcy żołnierzy, jak na owe dziesięć tysięcy najemników bałkańskich. Na wezwanie Cyrusa przybyło dziesięciu wodzów, z których każdy przyprowadził od trzystu do czterech tysięcy wojowników. Spośród grona owych dziesięciu wybrano pięciu, którzy otrzymali tytuły strategów, czyli oficjalne greckie (a szczególnie ateńskie) miana głównodowodzących. Poniżej nich stali taksjarchowie, dowodzący oddziałem nazywanym taksis (albo 200 ciężkozbrojnych, albo stu lekkozbrojnych). Tym podlegali lochagowie (lochos - 100 ludzi), tym pentekonterowie (pentekostys - 50 ludzi), tym zaś enomotarchowie (enomotia - 25 ludzi). Przytłaczającą większość Greków stanowili piesi; konnych było, jak się zdaje, tylko kilkudziesięciu (lub może stukilkudziesięciu), zazwyczaj byli to Trakowie z terenu dzisiejszej Bułgarii i Turcji kontynentalnej. W chwili ostatecznej zbiórki wojsk Cyrusa w Kelajnaj oddziały greckie liczyły 13300 ludzi, w tym 10900 hoplitów (ciężkozbrojnych), 1700 peltastów (w tym 800 Traków), 500 gimnetów i 200 łuczników kreteńskich. Widać z tego, że najemników było znacznie więcej niż 10 tysięcy. Skąd więc nazwa wyprawy? Otóż Ksenofont, a za nim cała historiografia, przyjął w tym przypadku za miarę perską jednostkę liczenia wojsk - na miriady, czyli oddziały po 10 tys. wojowników. Natomiast, pośród wojsk Cyrusa, Grecy stanowili zaledwie jedną dziesiątą (lub jedenastą) część, toteż kontyngent helleński nosił miano miriady, a nie dwóch miriad (w końcu 13 tys. stoi bliżej 10 niż 20 tys.). A oto wykaz wojsk greckich zgromadzonych w Kelajnaj:
Słowo wyjaśnienia: Chejrisofos dołączył do armii Cyrusa dopiero w Issoj w Cylicji, tam też przeszło na stronę Cyrusa 400 hoplitów greckich, dawniej służących perskiemu satrapie Fenicji. Natomiast w następnym mieście, Myriandos (granica Cylicji z Syrią), odłączyli się Ksenias Arkadyjczyk i Pasjon Megaryjczyk, zabierając 2700 żołnierzy (najprawdopodobniej 2300 hoplitów i 400 peltastów). Reszta ich oddziałów (2 tys. hoplitów) została przyłączona do zastępów innych wodzów. Z tego wynika, że w decydującym momencie w armii Cyrusa pozostało 9700 hoplitów, 1300 peltastów, 500 gimnetów i 200 łuczników. Razem: 11700 ludzi. Starą tradycją greckich najemników było, iż każdy za własne pieniądze kompletuje sobie zbroję i broń. W tym wypadku zdaje się jednak, iż Cyrus przyczynił się do „dozbrojenia” Hellenów. W trakcie przemarszu doszło do uroczystego przeglądu wojsk na cześć królowej Cylicji (żony satrapy-króla tej prowincji, a jednocześnie kochanki Cyrusa): Ksenofont opisuje, że wszyscy Grecy (w tym przypadku chodzi jedynie o hoplitów) nosili brązowe hełmy, szkarłatne tuniki, metalowe nagolenice i tarcze (zapewne okrągłe). Uwagę zwracają owe szkarłatne tuniki: gdyby każdy najemnik sam sobie kupował ubiór, tuniki pstrzyłyby się różnymi barwami, od szkarłatu po siermiężną szarość. W ubiorze tym widać zamysł Cyrusa, by Grecy wyróżniali się spośród całego wojska nie tylko innym uzbrojeniem, ale także jednolitym odzieniem. W takim przypadku wydaje się niemal pewne, iż dodał złotych darejków tym, którzy nie mieli za co nabyć nagolenic czy odpowiedniego (metalowego, a nie drewniano-skórzanego) hełmu. Kronikarz nie wspomina o krótkim pancerzu, tak charakterystycznym dla hoplitów, ale należy pamiętać, że minęły już czasy, kiedy to hoplici byli uzbrojeni w brązowe zbroje. Ich miejsce zajęły wyszywane lub malowane pancerze z płótna kilkucentymetrowej grubości, w dolnej części porozcinane w szerokie pasma, dzięki którym łatwiej się poruszano. Taka zbroja była nie tylko lżejsza i wygodniejsza, ale przede wszystkim znacznie tańsza od brązowej. Należy przypuszczać, że żołnierze greccy chronili głowy za pomocą hełmów najbardziej rozpowszechnionych w tamtym czasie: chalkidyckich, attyckich i trackich. Wszystkie te typy mogły być zdobione kitami z farbowanego końskiego włosia, choć te już w piątym wieku p.n.e. stawały się coraz rzadsze. Za broń służyły hoplitom włócznie i miecze. Włócznia (od 1,5 do 3 m długości) posiadała wąski, liściowaty grot i równie ostry trzewik, także o przeznaczeniu ofensywnym. W użyciu pozostawały dwa typy mieczy: prosty, dwusieczny o długości ok. 60 cm oraz kopis - zagięty, jednosieczny, z charakterystyczną rękojeścią. A jak wyglądała reszta wojska? Peltaści należeli do piechoty lekkozbrojnej. Nie posiadali żadnego uzbrojenia ochronnego prócz małej, wiklinowej, obciągniętej skórą tarczy w kształcie półksiężyca. To właśnie od niej (pelte) wzięli swą nazwę, która jednocześnie sugeruje, skąd w istocie pochodzi ta formacja zbrojnych - pelte to słowo o pochodzeniu trackim i właśnie Trakowie słynni byli z lekkiej, walczącej bez określonego szyku, piechoty. Bronią zaczepną peltastów były włócznie do miotania oraz - rzadziej - miecze. Charakterystycznym okryciem głowy peltastów były czapki frygijskie z długimi nausznicami i nakarczkami. |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Odpowiedź na ripostę
— Grog
Replika dotycząca recenzji mojej książki
— Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz
U progu genowej (r)ewolucji
— Grog
Wirtualny fandom
— Andrzej Zimniak
Dziwna kraina świadomości
— Grog
Miłe końca (poznawania genomu) początki, część 2
— Grog
Wzajemne przenikanie
— Grog
Miłe końca (poznawania genomu) początki
— Grog
Tylko podobieństwa i aż analogie
— Grog
Kosmologia kwantowo-teologiczna albo teologia kwantowo-kosmologiczna - czyli dociekanie Boga
— Grog