Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Granice nauki: Wyprawa dziesięciu tysięcy

Esensja.pl
Esensja.pl
Artur Szrejter
« 1 2 3 4 5 6 8 »

Artur Szrejter

Granice nauki: Wyprawa dziesięciu tysięcy

Przed zastępami równym szeregiem podążały rydwany. Było ich 150 (jak pamiętamy, podobnych wozów bojowych Cyrus posiadał tylko 20). Pora więc omówić, jak one mogły wyglądać.
Posiadamy przedstawienia perskich wozów bojowych na starożytnych płaskorzeźbach. Są to rydwany ciągnięte przez parę odświętnie wystrojonych koni, czasem można rozróżnić też blachy ochronne na czołach i piersiach zwierząt. Skrzynia wozu miała kształt zbliżony do sześcianu o boku ok. jednego metra. Burty sięgały pasażerom tuż ponad kolana. Oba koła umieszczone były na tej samej ośce i zaopatrzone w gwieździście rozmieszczone szprychy. W wozie mieścił się woźnica i "właściwy” wojownik, uzbrojony w miecz, łuk i kilka włóczni. Taki typ wozu bojowego został upowszechniony na początku II-go tysiąclecia p.n.e., najprawdopodobniej przez przybyłe ze stepów azjatycko-nadczarnomorskich ludy indoeuropejskie (na Bliski Wschód przyniosły je plemiona hetyckie i huryckie, zaś do Grecji - pragreckie), wcześniej używano ciężkiego, czterokołowego rydwanu stosowanego od czasów sumeryjskich.
Ksenofont wspomina o jeszcze jednym szczególe wyposażenia wozów - o kosach. Pisze: „Przed nimi [zastępami Artakserksesa - przyp. a.s.] w znacznych odstępach od siebie jechały wozy zaopatrzone w kosy. Miały one kosy wystające z osi w bok i skierowane spod pudeł ku ziemi, aby ciąć na kawałki, cokolwiek podpadnie.”
Można z tego wywnioskować, że górne części kół były przykryte „pudłami”, które chroniły też newralgiczne fragmenty łączenia kos z ośkami. Dopiero spod nich wystawały tnące części kos, skierowane pod ostrym kątem ku ziemi. Kosy te musiały się obracać, a przez to ciąć wszystko z większą mocą.
Wiadomo, że rydwanów bojowych w wojsku perskim używali nie tylko Persowie i Medowie, ale także Indowie i Libijczycy, oni to więc mogli być przeciwnikami Greków.
Jak zauważył Ksenofont, oddziały perskie były ustawione narodowościami w kwadraty (jest to zgodne z prawdą, Persowie rzeczywiście szykowali do walki formacje z poszczególnych satrapii w oddzielne czworokąty). Naprzeciw Greków znajdował się kwadrat ciężkozbrojnych jeźdźców w białych kaftanach, obok szli piechurzy z plecionymi tarczami, dalej piesi z wielkimi drewnianymi tarczami, których Ksenofont uważa za Egipcjan, przy nich znów jazda (nie opisana bliżej), potem łucznicy.
Owymi ciężkozbrojnymi jeźdźcami mogli być albo Persowie-Medowie-Elamici, albo koczownicy ze Środkowej Azji (czyli, przypuszczalnie, ludy sako-scytyjskie). Piechurzy z plecionkowymi tarczami mogli być dowolnym ludem strefy irańskiej: Persowie, Medowie, Elamici, Hyrkańczycy, Partowie czy Sogdyjczycy ubierali się bardzo podobnie i nosili właśnie owe wiklinowe tarcze. Następni piesi wyglądają rzeczywiście na Egipcjan - wprawdzie Egipt usamodzielnił się od Persji, ale ciągle dostarczał najemników - jednak termin „Egipcjanin” należy tu rozumieć tylko jako oznaczenie kogoś pochodzącego z terenu tamtego państwa. Najprawdopodobniej owi „Egipcjanie” to osiadli w Delcie Nilu Żydzi, którzy już od wielu pokoleń stanowili trzon piechoty egipskiej i uznawani byli za naprawdę dobrych wojowników.
Co do występujących na końcu wyliczenia łuczników, nie możemy powiedzieć niczego pewnego - łuk, jako broń pomocnicza, stosowany był przez piechoty wszystkich narodów strefy irańskiej i większości ludów Azji Mniejszej.
Na tym koniec wiadomości dostarczonych nam przez Ksenofonta. Niezrozumiały jest tylko jeden fakt - dlaczego ani słowem nie wspomniał o sławnym kontyngencie Nieśmiertelnych, doborowej pieszej jednostce dziesięciu tysięcy szlachetnie urodzonych Persów, Medów i Elamitów, którzy zawsze wyruszali tam, gdzie szedł Wielki Król? Można wysunąć przypuszczenie, że znaleźli się oni na prawym skrzydle, ale przecież ich zadaniem było przebywać jak najbliżej króla i czekać na jego rozkazy. Tymczasem Ksenofont pisze, że otoczenie króla stanowiło sześć tysięcy jeźdźców, którymi dowodził Artagerses. Nieśmiertelni jakby zniknęli.
Falanga grecka
Na czym polegała tak wielka atrakcyjność helleńskich najemników, że Cyrus wydał całe gotówkowe zasoby swej satrapii, byle tylko zgromadzić spory zastęp ciężkozbrojnych hoplitów? Owym wabikiem był sposób walki hoplitów - formacja zwana falangą.
Cyrus doskonale znał dzieje wojen grecko-perskich i wiedział, iż falanga jest nie do sforsowania. Świadczyłby o tym chociażby przykład Termopil, kiedy to kilkuset hoplitów skutecznie wytrzymywało napór wielotysięcznej armii perskiej. Zatem Cyrus postanowił wykorzystać siłę formacji, której nie mogli przemóc jego przodkowie.
Falanga była formacją przeznaczoną dla wojowników pieszych, uzbrojonych w duże tarcze i długie włócznie. Właśnie te dwa elementy wyposażenia miały decydujące znaczenie w powodzeniu walki falangi.
Falangę tworzyły regularnie ustawione szeregi żołnierzy (odstęp wynosił ok. 1,5 m). Oprócz szeregów tworzyli jeszcze kolumny, tak że w wypadku śmierci wojownika idącego na czole, zastępował go od razu postępujący za nim w kolumnie. W ten sposób nie dochodziło do załamania szeregu, cały czas utrzymywano „mur tarcz”.
Falangę stosowano zarówno w trakcie ataku, jak też obrony. Atak wykonywano w falandze otwartej (1,5 m przerwy pomiędzy kolumnami), która umożliwiała dość szybki bieg, w czasie którego można było utrzymać równy szereg. Natomiast w trakcie obrony stosowano falangę zwartą - tylna połowa kolumny przesuwała się do przodu i wypełniała wspomnianą półtorametrową lukę. Powstawał wtedy prawdziwy mur z zachodzących na siebie obrzeżami tarcz.
Praktycznie tylko pierwszy szereg walczył, posługując się włóczniami (a gdy te uległy połamaniu - mieczami), dalej stojący wojownicy wkraczali do boju w razie śmierci swych najdalej wysuniętych towarzyszy. Dzięki ustawieniu w kolumnach rzadko dochodziło do zepchnięcia falangi z pozycji - dalej stojący żołnierze masą własnych ciał i zbroi uniemożliwiali kolegom cofnięcie się.
W czasie walki rozkazy nie były podawane ustnie, w hałasie panującym na polu boju utonąłby ludzki głos, dlatego też stosowano kod „trąbkowy”. Każdy oddział miał własnego trębacza, który określonymi kombinacjami dźwięków oznajmiał żołnierzom rozkazy dowódców.
Na podstawie dzieła Ksenofonta trudno jednoznacznie powiedzieć, jaki sposób ustawienia falangi stosowało wojsko Klearcha. Wymienione wcześniej tytuły dowódców są mieszaniną stopni stosowanych zarówno w armii spartańskiej, jak i ateńskiej. Wprawdzie większość wojowników pochodziła z Peloponezu, zdominowanego przez Spartę, jednak historyk nic nie wspomina, by stosowano charakterystyczny dla Spartan szyk, w którym enomotia składała się z 36-ciu wojowników - raczej zdaje się świadczyć, iż formowano enomotie na wzór ateński - dwudziestopięcioosobowe.
Jak to dokładnie wyglądało, pozostaje sprawą wagi drugorzędnej, ważne jest, iż cała owa zbieranina wojowników z różnych części Grecji potrafiła współgrać ze sobą, co świadczy o dużym ujednoliceniu wśród wszystkich Hellenów sposobu walki, który uważali za „swój”, grecki, nie-barbarzyński.
Kunaksa, 3 września 401 r. p.n.e.
Popołudnie. Słońce świeci dwa razy mocniej niż w rodzinnej Grecji. Wiatr przynosi znad pustyni duszny skwar, którego w żaden sposób nie chłodzi bliska rzeka. W falującym powietrzu widać zbliżającą się armię perską, już uszykowaną w linearnie ustawione kwadraty. Hurkot kół wozów bojowych słychać nawet z tak znacznej odległości.
Wbrew zapowiedziom Cyrusa, Persowie nadchodzą w całkowitym milczeniu, powoli, równym krokiem. Ta cisza robi na Grekach piorunujące wrażenie, toteż Cyrus podjeżdża na koniu ku szeregom najemników, by podtrzymać ich na duchu. Na ten przyjacielski gest Hellenowie odpowiadają śpiewając pean, czyli pieśń wojennego powodzenia, a potem krzyczą: „Zeus Zbawiciel i Zwycięstwo!”
Wreszcie oba wojska znajdują się około sześćset metrów od siebie. Wtedy Klearch daje znak do ataku. Prawe skrzydło wojsk Cyrusa rusza, reszta pozostaje na miejscu, by mieć baczenie na Wielkiego Króla i jego prawe skrzydło.
Grecy śpiewają wojenne peany, przyspieszają kroku, wreszcie zrywają się do biegu. Cały czas uderzają włóczniami w tarcze. W czasie biegu doskonale zostaje utrzymana jedność falangi.
I wtedy zadziałał efekt, na który liczył Cyrus - żołnierze perscy zlękli się samego widoku owych osławionych psów wojny, najemników helleńskich i… zaczęli uciekać. Zmykali tak szybko, że Grecy, pomimo długotrwałego pościgu (ok. pięciu kilometrów), nie zdołali ich dopędzić. Nie zginął żaden Grek, jeden tylko został zraniony strzałą. Także obsługa rydwanów bojowych okazała się bezradna wobec naporu. Nie mogąc sobie poradzić z końmi, przestraszonymi łomotem włóczni o tarcze, porzuciła wozy i też rzuciła się do ucieczki. Jeżdżące samopas rydwany Grecy wpuszczali w "uliczki” między kolumnami i omijali.
« 1 2 3 4 5 6 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.