Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Droga na Księżyc, część 2 – Orbita (1)

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Kolejny odcinek historii podboju Księżyca, którego jednym z najważniejszych etapów było osiągnięcie ziemskiej orbity – pierwszy satelita i pierwszy astronauta.

Jakub Gałka

Droga na Księżyc, część 2 – Orbita (1)

Kolejny odcinek historii podboju Księżyca, którego jednym z najważniejszych etapów było osiągnięcie ziemskiej orbity – pierwszy satelita i pierwszy astronauta.
Bombowiec B-36
Bombowiec B-36
Mimo iż II wojna światowa się zakończyła, doszło do kilku istotnych wydarzeń, zmieniających geopolityczną optykę mocarstw i w ogóle wszystkich krajów. Faktem stała się przewidywana przez Churchilla „żelazna kurtyna” – wyraźna zwłaszcza po kryzysie berlińskim, do tego doszła detonacja bomby atomowej przez ZSRR w sierpniu 1948r., a kroplą przelewającą czarę stało się zwycięstwo komunistów w Chinach w 1949r. W Ameryce jasne stało się, że nawet hipotetyczne wycofanie się z Europy nie przyniesie pokoju. Zdobycie technologii atomowej przez Rosjan dało więc impuls do zwiększenia nakładów USA na zbrojenia i rozwoju amerykańskiego programu nuklearnego, którego integralną częścią były środki przenoszenia bomb (w 1948r. USA dysponowały 56 bombami, w 1950r. – 300, a w 1952r. – 832; siły powietrzne powiększały się proporcjonalnie o samoloty B-36, B-47 oraz B-52). Efektem było zainteresowanie rozwojem techniki rakietowej, która musiała osiągnąć poziom niedostępny dla V-2 i jego amerykańskich odpowiedników (problemem niemieckich rakiet był niewielki zasięg, spalanie dzioba – a więc i głowicy – przy powtórnym wejściu w atmosferę, niedoskonały system sterowania i celność, oraz ograniczenie wagi głowicy – bomba ważyła 5t, a V-2 mogła unieść zaledwie tonę). Działo się tak nawet mimo silnego lobby na rzecz bombowców (B-29 sprawdziły się w Japonii, a zbudowany w 1946r. B-36 miał już zasięg pozwalający dolecieć przez Atlantyk nad Moskwę i wrócić, opracowano możliwości tankowania w powietrzu, zbudowano bombowce odrzutowe itp.) Rakiety powróciły do łask, gdy ZSRR zdobył możliwość budowy bomby atomowej i istotna stała się jak najszybsza reakcja.
Okładka magazynu Collier’s
Okładka magazynu Collier’s
Popularyzacja podboju kosmosu w USA
Ponieważ podbój kosmosu jeszcze mglisto wpisywał się w kontekst militarny (nie licząc rakiet balistycznych jako środka przenoszenia bomb atomowych), a wojskowym i politykom brakowało wyobraźni, entuzjaści – z von Braunem na czele – musieli sami wymyślać militarne zastosowania dla przestrzeni kosmicznej i przekonywać do nich decydentów za pośrednictwem opinii publicznej.
W 1951r. von Braun w ramach Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Londynie wygłosił referat w którym, w odróżnieniu od innych wystąpień, nie rozważał możliwości wystrzelenia sztucznego satelity tylko potraktował to jako rzecz oczywistą, skupiając się na bardziej ambitnych celach, takich jak wyprawa na Marsa. Innym razem przekonał magazyn „Collier’s” do publikacji artykułów o podróżach kosmicznych – pismo w latach 1953-1954 wydrukowało kilkanaście artykułów, prezentując wypowiedzi von Brauna i innych specjalistów z różnych dziedzin pokrewnych, kompleksowo opisujących wszelkie aspekty podboju kosmosu, łącznie z czynnikami ekonomicznymi (np.: von Braun wycenił całkowity koszt zainstalowania stacji kosmicznej wraz z flotą rakietową na ok. 4mld$ (ok. 31mld$ dzisiaj), a więc zaledwie 2 razy więcej niż projekt budowy bomby atomowej – dla porównania: obecnie przewidywany 30-letni koszt budowy i funkcjonowania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej obliczany jest na ok. 130mld$). Zaproszono do rozmów poważanych naukowców, profesorów, członków organizacji międzynarodowych
Von Braun, który w kwietniu 1955r. otrzymał amerykańskie obywatelstwo, rozpoczął też udzielanie wywiadów telewizyjnych. Dużą rolę w promocji podboju kosmosu poprzez to medium odegrał Walt Disney, który nakłaniał stacje aby transmitowały programy zapowiadające Disneyland – nowatorski park rozrywki, w którego skład wchodziła m.in. „Kraina Jutra” pozwalająca m.in. poczuć się jak pasażerowie rakiety na Księżyc. Otwarcie parku (lipiec 1955r.) poprzedziła seria wyprodukowanych przez Disneya filmów z udziałem specjalistów od kosmosu, stając się najpopularniejszymi programami TV w USA (oglądalność pierwszego odcinka sięgnęła 100mln widzów). Olbrzymią pracę popularyzatorską wykonywali amatorzy-pasjonaci, próbujący rozbudzić wyobraźnię laików nie mających pojęcia o nowoczesnej technice, np.: Willy Ley (były członek VfR, współpracownik przy filmie „Kobieta na Księżycu) czy Arthur C. Clarke (który, oprócz bycia pisarzem fantastyki, był też propagatorem podróży kosmicznych i pomysłodawcą umieszczenia satelity telekomunikacyjnego na orbicie geostacjonarnej.
Walt Disney i Wernher von Braun
Walt Disney i Wernher von Braun
Tymczasem opinia publiczna podnosiła inny niż naukowcy ale równie istotny argument: jeśli Stany Zjednoczone nie zapewnią sobie panowania w przestrzeni kosmicznej, zrobi to ZSRR, co ze względów prestiżowych będzie klęską. Ta retoryka drażniła polityków. Wojskowych natomiast nęciły wizje „odpalanych ze stacji kosmicznej małych, zaopatrzonych w skrzydła pocisków rakietowych z głowicami atomowymi” i samej stacji, mogącej bez ograniczeń przemieszczać się nad globem – jak opisywał to von Braun. W sumie, w latach 50-tych znacznie wzrosło zainteresowanie kosmosem tak w kręgach rządowo-wojskowych, jak i wśród zwykłych ludzi. Zresztą, w Stanach Zjednoczonych trwała w najlepsze epoka schizofrenicznego podejścia do nowych technologii i napędzającej ją zimnej wojny. Z jednej strony królowały „polowania na czarownice” senatora MacCarthy’ego i budowa indywidualnych schronów przeciwatomowych. Z drugiej, z nadzieją patrzono na atom jako źródło energii napędzające w niedalekiej przyszłości każde możliwe urządzenie. Pociski przenoszące głowice jądrowe budziły strach, ale te same rakiety przedstawiane jako pojazdy kosmiczne wywołały hurraoptymistyczne nastawienie Amerykanów do podboju kosmosu. Zresztą, przesadna wiara w rozwój techniki udzielała się również naukowcom, którzy obok rozsądnych propozycji bezzałogowych satelitów komunikacyjnych snuli wizje gargantuicznych kosmicznych przedsięwzięć.1) Oczywiście dokonywana z błyskawiczną szybkością eksploracja kosmosu sprawiała, że niektóre koncepcje dezaktualizowały się też w drugą stronę, jako zbyt zachowawcze.
Tak czy inaczej, zainteresowanie i poparcie społeczeństwa pozwalało amerykańskim rządom inicjować drogie projekty związane z podbojem kosmosu bez obawy o utratę poparcia. Legitymizowało to rozwój rakiet, które równolegle były też środkami przenoszenia głowic jądrowych, a pompowanie pieniędzy w zbrojenia – nawet przy wysokich nastrojów patriotycznych i strachu przed ZSRR – łatwiejsze było pod płaszczykiem eksploracji kosmosu.
Projekt rakiety RAND Corporation
Projekt rakiety RAND Corporation
Koncepcja sztucznego satelity
Na początku lat 50-tych XX wieku rozpoczął się nowy etap w historii ludzkości: pierwsze poważne i całkiem realne projekty umieszczenia wytworu rąk ludzkich – a później samego człowieka – w przestrzeni kosmicznej. Wciąż jednak było to dążenie silnie umotywowane polityką wojenną, tym razem w stadium „zimnym”. Wojskowym doszedł na planszy nowy pionek, który trzeba było zagospodarować – bomba termojądrowa. Drogą do jej wykorzystania były rakiety, które były właściwie identyczne niezależnie od tego czy miały wynieść człowieka w kosmos czy zbombardować Moskwę z Waszyngtonu lub na odwrót. Oczywiście sam kosmos też miał zastosowania wojskowe: od wyimaginowanych laserów i zrzucania bomb ze stacji orbitalnych, po zupełnie realne satelity szpiegowskie. Drugim istotnym celem była propaganda i wykazanie wyższości własnego systemu. Rozwijanie nauki i czerpanie ewentualnych korzyści z pokojowej eksploracji kosmosu było na szarym końcu listy priorytetów.
Powstanie sztucznego satelity Ziemi było wypadkową dążeń trzech grup ludzi, takich samych po obu stronach „żelaznej kurtyny”: naukowcy dążyli do rozwoju nauki i przekraczania granic niedostępnych dotąd człowiekowi, politycy potrzebowali spektakularnych osiągnięć propagandowych, a wojskowi umocnieni w przekonaniu o wadze wywiadu w nowożytnych konfliktach, dążyli do skonstruowania idealnego szpiega. Wszystkie te cele miały spleść się w 1957 roku, przy okazji wystrzelenia satelity uświetniającego obchody Międzynarodowego Roku Geofizycznego. Gdy Hermann Oberth roztaczał swoje wizje stacji kosmicznej, jedynym urządzeniem elektronicznym było radio – oczywistym było więc, że stacja musi być zamieszkała przez ludzi, którzy będą prowadzić na niej wszelkie prace, tak naukowe jak i szpiegowskie. Również von Braun początkowo traktował koncepcję satelity tylko jako pole doświadczalne przed budową ogromnej stacji kosmicznej zamieszkałej przez kilkadziesiąt osób. Dopiero później okazało się, że oczekiwane zadania mogą w kosmosie doskonale wypełniać bezzałogowe pojazdy kosmiczne, a rola astronautów jest właściwie marginalna.
Pierwsze rzeczywiste plany budowy satelity i statków kosmicznych pojawiły się już w połowie lat 40-tych. Rand Corporation, bodaj najbardziej wpływowy think-tank przy armii amerykańskiej, przedstawił raport o niewielkim kosmicznym statku zwiadowczym wyposażonym w zestaw zautomatyzowanych urządzeń mogących robić zdjęcia z kosmosu. Oczywistymi funkcjami wojskowymi takiego satelity były obserwacje meteorologiczne nad terytorium wroga i weryfikacja celności uderzeń bombowo-rakietowych. Zimnowojenna rywalizacja sprawiała jednak, że dodatkowo istotna stała się też chęć „przodownictwa” technicznego w świecie – pierwsze umieszczenie satelity na orbicie wywołałoby oddźwięk równie duży co bomba atomowa.
Logo Międzynarodowego Roku Geofizycznego
Logo Międzynarodowego Roku Geofizycznego
Choć zainteresowanie władz statkami kosmicznymi było bardzo zmienne, a pod koniec lat 40-tych wręcz nikłe, Rand wciąż jednak rozważał różne aspekty tego pomysłu i w październiku 1950r. postawił fundamentalne pytanie: „Co zrobi ZSRR gdy wystrzelimy satelitę?”. Kraj który nie pozwalał nawet na przelot samolotów rejsowych nad swoim terytorium, mógłby to potraktować jako formę agresji. Wyjściem było uznanie przestrzeni kosmicznej za międzynarodową, podobnie jak morza i oceany. Bardziej makiaweliczna wersja planu zakładała politykę faktów dokonanych – umieszczenie na orbicie „pokojowego” satelity badawczego nie wzbudziłoby protestów i usankcjonowało zasadę „otwartego nieba”. Żaden przelot satelity nad ZSRR nie mógłby potem być traktowany jako naruszenie granic kraju. W tej koncepcji nieistotne było kto wystrzeli pierwszego „pokojowego” satelitę – ważne aby nie był on związany z wojskiem. Możliwe iż Amerykanom bardziej zależało na korzyściach długofalowych – „cywilnej” przestrzeni kosmicznej, niż na pierwszeństwie na orbicie za wszelką cenę, nawet przy użyciu środków wojskowych. Tłumaczyłoby to późniejsze opory USA wobec wystrzelenia satelity za pomocą gotowej rakiety Redstone.
Równolegle do koncepcji rządowo-wojskowych, również wśród naukowców i amatorów-entuzjastów zaczynała dominować koncepcja satelity jako małego pojazdu bezzałogowego. W roku 1950 Międzynarodowa Organizacja Meteorologiczna wysunęła pomysł kolejnego Międzynarodowego Roku Polarnego w latach 1957-1958 (m.in. ze względu na kulminację plam słonecznych i kilka zaćmień Słońca w tym okresie), który z czasem wyewoluował w szersze przedsięwzięcie Międzynarodowego Roku Geofizycznego (MRG). W 1953r. Międzynarodowa Organizacja Astronautyczna – powołana dwa lata wcześniej przez towarzystwa rakietowe z różnych krajów – zaproponowała szeroko dyskutowaną koncepcję MOUSE (Minimalny orbitalny bezzałogowy satelita Ziemi – z ang. Minimum Orbital Unmanned Satellite of Earth). W październiku 1954r. organizatorzy MRG postanowili uświetnić jego obchody wystrzeleniem satelity, a rok później jeszcze zwiększyli nacisk na podbój kosmosu, zatwierdzając logo MRG przedstawiające satelitę na orbicie okołoziemskiej.
28 lipca 1955 roku Biały Dom ogłosił, a dzień później wydał pisemne oświadczenie, że w ramach MRG Stany Zjednoczone wystrzelą sztucznego satelitę. Właściwą decyzję Rada Bezpieczeństwa Narodowego podjęła już dwa miesiące wcześniej, aprobując cywilny projekt „Vanguard” jako drogę do umieszczenia obiektu na orbicie. W tym samym czasie w Kopenhadze odbywała się konferencja Międzynarodowej Federacji Astronautycznej. Na wieść o posunięciu Amerykanów delegacja radziecka ogłosiła przed dziennikarzami, że Rosjanie również przewidują taki projekt, a co więcej, możliwe że ich satelita „będzie ukończony przed amerykańskim i będzie cięższy”. Te deklaracje rozpoczęły wyścig w kosmos we właściwym tego słowa znaczeniu – długotrwały i mający długofalowe skutki wysiłek technologiczno-ekonomiczny obydwu bloków.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Tegoż autora

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nieprawdziwi detektywi
— Jakub Gałka

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wszyscy za jednego
— Jakub Gałka

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

Chodzi o dobre historie i ciekawych bohaterów
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jakub Gałka, Kamil Witek, Konrad Wągrowski, Michał Kubalski

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

Przygody drugoplanowe
— Jakub Gałka

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Wrzesień 2013 (2)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.