Zdrada prowadzi do Piekła [Sam Liu „Legion Samobójców: Piekielna misja” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Wielbiciele filmów superbohaterskich z uniwersum DC wciąż zapewne mają w pamięci blamaż, jakim zakończyła się próba przeniesienia na ekran kinowy przygód Suicide Squad. Jeśli ktoś chciałby zatrzeć tamto fatalne wspomnienie, teraz pojawiła się ku temu znakomita okazja – wystarczy sięgnąć po animację Sama Liu „Legion Samobójców: Piekielna misja”, która bije na głowę aktorską fabułę. Nie będąc przy tym absolutnie filmem dla dzieci!
Zdrada prowadzi do Piekła [Sam Liu „Legion Samobójców: Piekielna misja” - recenzja]Wielbiciele filmów superbohaterskich z uniwersum DC wciąż zapewne mają w pamięci blamaż, jakim zakończyła się próba przeniesienia na ekran kinowy przygód Suicide Squad. Jeśli ktoś chciałby zatrzeć tamto fatalne wspomnienie, teraz pojawiła się ku temu znakomita okazja – wystarczy sięgnąć po animację Sama Liu „Legion Samobójców: Piekielna misja”, która bije na głowę aktorską fabułę. Nie będąc przy tym absolutnie filmem dla dzieci!
Sam Liu ‹Legion Samobójców: Piekielna misja›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Legion Samobójców: Piekielna misja | Tytuł oryginalny | Suicide Squad: Hell to Pay | Dystrybutor | Galapagos | Data premiery | 23 maja 2018 | Reżyseria | Sam Liu | Scenariusz | Alan Burnett | Obsada | Christian Slater, Vanessa Williams, Billy Brown, Kristin Bauer van Straten, Gideon Emery, Liam McIntyre, Tara Strong, David Boat | Muzyka | Robert J. Kral | Rok produkcji | 2018 | Kraj produkcji | USA | Czas trwania | 82 min | Gatunek | akcja, animacja | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Sam Liu – Amerykanin chińskiego pochodzenia – to obecnie jeden z najwybitniejszych, współpracujących z Warner Bros. Animation, reżyserów „kreskówek”, który odpowiada za adaptacje opowieści z uniwersum DC Comics. Na swoim koncie ma między innymi tak udane pełnometrażowe dzieła, jak „ Batman. Rok pierwszy” (2011), „ Liga Sprawiedliwości. Bogowie i potwory” (2015), „ Batman. Zabójczy żart” (2017) oraz „ Batman i Harley Quinn” (2017). Jak pokazała nieodległa przyszłość, ostatni z wymienionych filmów okazał się wstępem do kolejnej produkcji, której premiera amerykańska miała miejsce w końcu marca tego roku, a który stał się jednocześnie pierwszym animowanym obrazem z osławionym Legionem Samobójców w roli głównej (chociaż wcześniej zaistniał on już w „ Ataku na Arkham”). Mimo że Liu musiał pracować w pocie czoła (bo jednocześnie nadzorował powstanie „Śmierci Supermana” oraz „Gotham w świetle lamp gazowych”), wyszedł mu film nadzwyczaj udany, któremu fabuła Davida Ayera nie dorasta nawet do pięt. W dużej mierze jest to oczywiście zasługa świetnego scenariusza, za który odpowiada kolejny wieloletni współpracownik Warner Bros. Animation, czyli Alan Burnett, twórca fabuły chociażby do „ Rycerza Gotham” (2008) czy wspomnianych już wcześniej „ Bogów i potworów”. Pierwszą rzeczą, jaką zapewne założyli sobie producenci, było przekonanie, że film powinien być adresowany do dorosłych widzów, co z kolei pozwoliło scenarzyście na popuszczenie wodzów fantazji i odważny flirt z kinem akcji. Dodajmy: bardzo krwawym i obfitującym w sceny przemocy. „Piekielna misja” zaczyna się z „górnego c”, co oznacza, że poznajemy Deadshota przy pracy. Choć akurat w otwierającym obraz teaserze to jeszcze nie on jest najistotniejszy, ale Vertigo, który dowodzi akcją unieszkodliwienia Tobiasa Whale’a (zastępcy Czarnej Maski) i przejęcia posiadanych przez niego materiałów kompromitujących zarówno skorumpowanych polityków, jak i… agencję kierowaną przez Amandę Waller. W ostatniej fazie Vertigo okazuje się jednak zdrajcą, chce uciec z dokumentami Whale’a, ale – jak wiemy – przechytrzenie Deadshota nie należy do zadań prostych. Najważniejsze, że ten kilkuminutowy, dynamiczny i pełen zwrotów akcji wstęp, jednoznacznie kojarzący się z filmami z cyklu bondowskiego, udanie podsyca zainteresowanie tym, co będzie dalej. Kiedy parę lat później Waller planuje kolejną supertajną operację, nie ma wątpliwości, kto powinien stanąć na czele nowej ekipy wyrzutków. Jednak zadanie, jakie otrzymuje Floyd Lawton (czyli Deadshot), zdaje się przewyższać skalą trudności wszystko, w czym brał on udział wcześniej. Głównie dlatego, że dostaje pod swoją komendę najbardziej niesubordynowanych pensjonariuszy więzienia Belle Reve. Harley Quinn sprawia przy nich wrażenie sympatycznego podlotka. A kim są pozostali? To posiadająca moc kriokinezy Killer Frost, waleczny Kapitan Bumerang, były agent CIA i mistrz wschodnich sztuk walki Spiżowy Tygrys oraz zmiennokształtny, plujący jadem Copperhead, którego najskuteczniejszą bronią jest biotechnologiczny ogon. Spyta ktoś: I w czym tu problem? Wszak z takich podwładnych powinien ucieszyć się każdy dowódca superbohaterskiego komanda. Pamiętajmy jednak, że wszyscy wyżej wymienieni to nadzwyczaj groźni przestępcy, nierzadko niezrównoważeni psychicznie, którzy zdradę i krzywoprzysięstwo mają wpisane w system wartości. Mieć ich po swojej stronie to tylko odrobinę mniejsze zagrożenie niż mieć ich za wrogów. To z nimi na czele Deadshot ma zdobyć pewien tajemniczy przedmiot, na którym Amandzie Waller zależy po wielekroć bardziej aniżeli Donaldowi Trumpowi na prezydenturze. Trop wiedzie do nocnego klubu w mieście Branson w stanie Missouri – i to właśnie tam Legion Samobójców rozpoczyna swoją misję. Nawet jeżeli jej początek przebiega dość komicznie, nie dajcie się zwieść – to, co czeka ekipę Floyda Lawtona w dalszej części filmu, sprawi, że nie będzie im już wcale do śmiechu. Tym bardziej że, jak się okazuje, mają w tym wyścigu konkurentów nie mniej bezwzględnych od nich samych. Dzięki temu zabiegowi fabularnemu Burnett i Liu wprowadzają na plan kolejne grupy superzłoczyńców, między innymi Srebrną Banshee, Profesora Zooma i – najlepsze zostawiając na koniec – Vandala Savage’a. Z tej wyliczanki można wnioskować, że stawka, o jaką toczy się pojedynek, jest wyjątkowo wysoka. W każdym razie na tyle, że warto wykorzystać każdą moc i sięgnąć po każdą broń, w tym nade wszystko zdradę i przekupstwo. Nie ma granicy, którą można przekroczyć, aby osiągnąć cel. I uwaga to nie dotyczy tylko bohaterów z definicji złych. Wprowadzając do fabuły tak wiele postaci, zawsze trzeba mieć na uwadze zagrożenie związane z nadmiernym rozłożeniem akcentów i tym samym utratą z widoku tego, co najistotniejsze. Burnett długo zapewne główkował, jak z tej opresji wyjść obronną ręką – i, co najważniejsze, udało mu się to. Wątki poboczne ściśle powiązał z głównym motywem napędzającym akcję, przy czym nie rozbudowywał ich nadmiernie, a jedynie dodawał – jak dobry kucharz przyprawę – do smaku. Nie unikał też psychologizowania, mocno podkreślając zwłaszcza bliskie relacje pomiędzy bohaterami i to, co z nich wynika (vide Vandal Savage i jego córka Scandal, Deadshot i nastoletnia Zoe, a na dalekim planie Punch i Jewelee oraz Harley Quinn i Joker, którego jednak na ekranie nie uświadczymy). Niektórych złoczyńców starał się też uczłowieczyć. To naprawdę sztuka nie wzruszyć się, poznając historię dzieciństwa Killer Frost czy motywacje, jakimi kieruje się Profesor Zoom, jak również nie uronić łzy nad dramatem, jaki spotyka Scandal Savage. „Piekielna misja” to jedna z najlepszych animacji z cyklu DC Universe Animated Original Movies, jaka ujrzała światło dzienne w ostatnich latach. Ważne też, że przywraca ona mocno nadszarpniętą fabułą Ayera wiarę w Legion Samobójców!
|
Duży plus za nawiązanie do "Flashpoint"