Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jirí Menzel
‹Skowronki na uwięzi›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSkowronki na uwięzi
Tytuł oryginalnySkrivánci na niti
ReżyseriaJirí Menzel
ZdjęciaJaromír Sofr
Scenariusz
ObsadaRudolf Hrusínský, Vlastimil Brodský, Václav Neckár, Jitka Zelenohorská, Jaroslav Satoranský, Vladimír Smeral, Ferdinand Kruta, Frantisek Rehák
MuzykaJirí Sust
Rok produkcji1990
Kraj produkcjiCzechosłowacja
Czas trwania94 min
Gatunekdramat, komedia, melodramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Filmowy atlas Czech: Tam, gdzie trzepocą skowronki albo gdzie smakuje życie

Esensja.pl
Esensja.pl
Dwa zupełnie różne filmy – jeden nagradzany i do dziś pokazywany jako wzór ze złotych lat czeskiej kinematografii, drugi raczej z tych, które przyjemnie ogląda się wieczorem, kiedy powtarzają go w telewizji. Oba łączy jedno miasto, położone niedaleko Pragi Kladno.

Karolina Ćwiek-Rogalska

Filmowy atlas Czech: Tam, gdzie trzepocą skowronki albo gdzie smakuje życie

Dwa zupełnie różne filmy – jeden nagradzany i do dziś pokazywany jako wzór ze złotych lat czeskiej kinematografii, drugi raczej z tych, które przyjemnie ogląda się wieczorem, kiedy powtarzają go w telewizji. Oba łączy jedno miasto, położone niedaleko Pragi Kladno.

Zamierzenie tego cyklu jest proste: przeprowadzić czytelników przez czeską kinematografię, jednocześnie trzymając się klucza geograficznego. Z każdego zakątka Czech wyłuskać jedną (lub więcej) pozycję z bogatej kinematografii czeskiej i czechosłowackiej, i pokrótce ją zaprezentować. Kontekst, osadzenie w kulturze, możliwe odniesienia – to wszystko powinno się tutaj znaleźć. Czasami będzie mowa o filmach-klasykach, dobrze znanych nie tylko nad Wełtawą, ale i nad Wisłą. Czasami będą to perełki, które miały swoją polską premierę dawno temu i mało kto o nich pamięta. A czasami będą to nie arcydzieła, ale po prostu filmy, które choć nie wybitne, okazały się ważne dla czeskiego widza. Może nie zawsze genialne, ale warte rzucenia okiem.

Jirí Menzel
‹Skowronki na uwięzi›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSkowronki na uwięzi
Tytuł oryginalnySkrivánci na niti
ReżyseriaJirí Menzel
ZdjęciaJaromír Sofr
Scenariusz
ObsadaRudolf Hrusínský, Vlastimil Brodský, Václav Neckár, Jitka Zelenohorská, Jaroslav Satoranský, Vladimír Smeral, Ferdinand Kruta, Frantisek Rehák
MuzykaJirí Sust
Rok produkcji1990
Kraj produkcjiCzechosłowacja
Czas trwania94 min
Gatunekdramat, komedia, melodramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Przesuwając się na południowy zachód od Mělníka, który wykorzystałam jako punkt wyjścia w części pierwszej, trafimy do Kladna. To miasto można by porównać z polską Nową Hutą. Jest to porównanie nieco na wyrost, bo Kladno istniało na długo przed tym, nim pojawił się tu przemysł z hutami na czele, ale przez bliskość huty, jak i dlatego, że stało się mekką twórców różnego asortymentu, powiązanych z socrealizmem, może przywodzić takie skojarzenia. To największe miasto województwa środkowoczeskiego (Praga jest miastem na prawach województwa) stało się inspiracją także dla autorów wychodzących poza ramy obowiązujących ideologii. Do dzieł inspirowanych Kladnem, ale nie spełniających założeń socrealizmu, należały chociażby opowiadania i nowele Bohumila Hrabala, którego setna rocznica urodzin wypada w tym roku. Na kilku z nich oparł się reżyser Jiří Menzel, kręcąc film „Skowronki na uwięzi” (1969), do którego wraz z samym Hrabalem zresztą napisał także scenariusz. Kladno samo staje się tutaj bohaterem. Bohaterem, którego można postawić na równi z innymi dramatis personae. Ale może po kolei.
Kłopoty z cenzurą, czyli dwie dekady na półce
Książkowy pierwowzór i film dzielą podobny los. „Skowronki na uwięzi” – bo tak nazywał się utwór – przygotowany do wydania pechowo został wstrzymany przez cenzurę i utwór poszedł na przemiał (tym zresztą sposobem książkowy debiut Hrabala opóźniał się kilka razy). Hrabal niektóre z opowiadań wykorzystał potem w wydanym zbiorze zatytułowanym „Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać”. Podobnie było z filmem „Skowronki…” – przeleżał na półkach cenzorskich dwie dekady. Mimo starań Jiříego Menzla – który nakręcił film w bardzo krótkim czasie w 1969 roku, to znaczy już po stłumieniu Praskiej Wiosny, ale wciąż licząc, że może uda się wyświetlić film w kinach – pokazano go dopiero po aksamitnej rewolucji. Jak wieść niesie, kiedy „Skowronki…” pojechały do Berlina na festiwal, nie chciano wierzyć, że film ma już 20 lat. Dowodem na prawdziwość słów twórców był towarzyszący Menzlowi jeden z odtwórców głównych ról, znany też jako Miloš z „Pociągów pod specjalnym nadzorem” Václav Neckář. To na nim łatwo można było obserwować upływ lat. „Skowronki…” wyjechały z Berlina ze Złotym Niedźwiedziem.
Film ten właściwie nie ma zwartej, solidnej fabuły, która prowadziłaby widza od punktu A do punktu B. To raczej zbiór etiud na różne tematy, które wiąże ze sobą jedno miejsce: Kladno właśnie. A dokładniej huta stali „Poldi”, w której spotykają się ludzie najróżniejszych stanów i profesji, których nie łączy właściwie nic poza tym, że w jakiś sposób narazili się oficjalnej doktrynie. Huta jest zatem pełna nie tyle robotników, ile ludzi wykolejonych, których pociąg historii zepchnął na margines. Tak to wygląda w poetyckim, przesyconym hiperbolami, zręcznie wykorzystującymi absurdy socjalizmu, świecie Hrabala i Menzla. Mamy tam zatem i profesora filozofii, który z równą ochotą ogląda gwiazdy i dyskutuje o imperatywie etycznym Kanta, co podgląda kąpiące się więźniarki. Występujący w tej roli Vlastimil Brodský współpracował z Menzlem wcześniej już przy oscarowych „Pociągach pod specjalnym nadzorem” (również napisanych przez Hrabala). Obok profesora na złomowisku, skąd wybierają części zdatne jeszcze do przetopienia, przewijają się prokurator, od którego odwróciła się koniunktura polityczna (w tej roli Leoš Suchařípa, który wystąpił też we wspominanym poniżej filmie „Jak poeci tracą złudzenia”), czy liryczny kucharz Pavel, który zgodnie z nazwiskiem – nazywa się bowiem Hvězdář, czyli astronom – mimo swojej funkcji rzadko kiedy myśli o rzeczach tak przyziemnych, jak gotowanie. W tej roli widzimy wspomnianego już Neckářa, wówczas popularnego po głównej roli w „Pociągach…”, ale także robiącego karierę muzyczną w zespole Golden Kids (gdzie występował razem z Heleną Vondráčkovą i Martą Kubišovą, póki ta druga nie została odsunięta od występów przez służbę bezpieczeństwa), a później autora piosenek do filmów – w tym do opisywanego dalej „Jak poetom smakuje życie”.
Niekiedy oniryczny, komiczno-tragiczny los pracujących na złomowisku mężczyzn i kobiet przeplata się z losami pilnujących ich oficerów i dygnitarzy. Dzieje się tak już w początkowej scenie, kiedy Rudolf Hrušínský jako szef komitetu robotniczego usiłuje nakłonić bohaterów, by przynajmniej wyglądali przyzwoicie, bo wszyscy czekają na przyjazd ministra. W tym celu na złomowisko przywożone są symbole luksusu, takie jak na przykład akwarium z rybkami, które dobrze zaprezentowałoby się w telewizyjnym okienku. Innym przejawem tego są losy smutnego żandarma, pilnującego więźniarek, który zakochuje się w młodej Romce. Dochodzi do ślubu, ale okazuje się, że żona nie ma zamiaru przystosować się do życia w bloku, w nowym mieszkaniu specjalnie załatwionym przez zapobiegliwego małżonka. To, że film składa się z epizodów, nie oznacza jednak, że jego struktura nuży: wręcz odwrotnie, świetny montaż powoduje, że film nie zestarzał się. Inną kwestią pozostaje sprawa renowacji cyfrowej.
Wszystko się ze sobą wiąże, czyli z huty do szpitala
Kobiety, dla których huta jest nie tyle miejscem pracy, co więzieniem, w którym odpracowują swoją winę, czyli chęć ucieczki za granicę, są nie tylko, jak mogłoby się wydawać, atrakcyjnym obiektem do podglądania dla mężczyzn. To świadome swojego losu, doświadczone przez historię bohaterki – odtwarzane przez aktorki znane z „Pociągów„: Naďę Urbankovą, Jitkę Zelenohorską czy aktorkę pojawiającą się w kolejnym dzisiejszym filmie – Mílę Myslíkovą.
O Myslíkovej wspominałam w poprzedniej części cyklu, dotyczącej filmu „Jak świat traci poetów„. Grała tam matkę jednego z dwójki głównych protagonistów. Sukces filmu zagwarantował bohaterom powrót na ekrany. Najpierw w 1984 roku w „Jak poeci tracą złudzenia„ możemy oglądać postępy (lub ich brak) w studiach obu chłopaków: Štěpán dostał się na medycynę, która go zdecydowanie przerasta, Kendy robi bezproblemową karierę na praskiej reżyserii. Później, w 1987 roku, powstała trzecia część, nosząca tytuł „Jak poetom smakuje życie„. To właśnie tutaj Kladno pojawia się po raz kolejny w bardzo istotnej funkcji. Štěpán po początkowych trudnościach kończy medycynę i zostaje skierowany do pracy w szpitalu w rodzinnym mieście. Na kręcenie wnętrz szpitalnych zdecydowano się w Kladnie. Szybko okazuje się jednak, że chcąc zachować przynajmniej resztki uczciwości chłopak za długo w szpitalu nie wytrzyma i tak ląduje jako okręgowy lekarz na ponurej wsi czeskiej tuż przed aksamitną rewolucją. Na wsi najczęściej pije się i bije, pielęgniarka współpracująca ze Štěpánem szaleńczo kocha się w Karlu Gocie, kierowca karetki zachowuje się, jakby jeździł z zamkniętymi oczami, a każdy pacjent stara się okazać wdzięczność młodemu lekarzowi, częstując go alkoholem. Kladeński szpital pojawił się również w dwóch kolejnych częściach serii o poetach. Mniej udanym, ale nieźle podsumowującym klimat wczesnej transformacji ustrojowej „Końcu poetów w Czechach„ (1993) i zupełnie nieudanej części ostatniej, wypełnionej product placementem i bohaterami zachowującymi się jak nie oni w „Jak poeci nie tracą nadziei„ (2004). W części czwartej kladeński szpital przechodzi metamorfozę, by nie tylko utonąć w długach, ale też zamerykanizować się, co prowadzi do konfuzji wśród starszych pacjentów („Chłopcze, ja już słabo widzę, gdzie są teraz toalety?„, pyta Štěpána jedna ze staruszek, „Tam gdzie kiedyś, babciu. Tylko teraz nazywają się WC„).
Za pojawiające się także w kolejnych częściach animacje odpowiedzialny był Adolf Born, którego charakterystyczną kreskę można kojarzyć na przykład z jednego z polskich ostatnich wydań „Baśni” Braci Grimm. Animacje, które wyszły spod jego ręki, są kąśliwie ironiczne, czasami oniryczno-groteskowe, a nawet trącące makabreską. Stanowią częstokroć ciekawy kontrapunkt albo istotny złośliwy komentarz do tego, co widzimy na ekranie. Trzeba jednak przyznać, że o ile animacje poszły w kolejnych częściach serii w stronę coraz bardziej nowoczesną, o tyle niektóre dowcipy obecne w filmach mocno się już zestarzały. Zwłaszcza postać jednego z kolegów Štěpána ze studiów, czarnoskórego Mirečka, wokół którego aż duszno robi się od – delikatnie mówiąc – niepolitycznych żarcików, przez podejście do kobiet (silne postaci kobiece w serii o poetach na końcu zwykle okazują się zołzami, które porzucają biednego głównego bohatera, pozostałe kobiety służą natomiast głównie do poklepywania po różnych częściach ciała), na nieeleganckim wyeksponowaniu wątków seksualno-poetyckich kończąc.
Nie można jednak powiedzieć, że seria Kleina nie odegrała wielkiej roli w „domowej” kinematografii czeskiej. Większość widzów miała okazję dorastać z bohaterami od 1982 do 2004 roku, dzielić z nimi doświadczenia siermiężnych lat 80., potem prędkiej, wypełnionej niezrozumiałymi sloganami transformacji od socjalizmu do kapitalizmu aż po rozczarowanie tym, jak wygląda wolność po upadku żelaznej kurtyny. To również kopalnia trafnych spostrzeżeń i komentarzy dotyczących różnych stereotypów, chociaż nie przed wszystkimi kliszami udało się twórcom obronić. To z serii pochodzą takie obrazki jak wykład uniwersytecki o jak najbardziej ekonomicznym ułożeniu rzeczy na biurku (w roli profesora wystąpił Zdeněk Svěrák, używając swoich znanych z Teatru Járy Cimrmana umiejętności akademika-referenta), odrodzenie organizacji sportowo-patriotycznej Sokol, w której przeciętny wiek sportowca-patrioty, odzianego w uniform po dziadku, wynosi jakieś sześćdziesiąt lat albo kontrast między dyskotekową orgią a odradzającym się poszukiwaniem religijności, unaoczniony przez sąsiadujące przez ścianę imprezę z telewizorem i żeńskie kółko śpiewające pieśni żałobne.
koniec
10 listopada 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Tam, gdzie taka jedna brama
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tam, gdzie żyją leniwe pająki
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tam, gdzie piecze się najlepsze bułki
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tam, gdzie krętacze i tajemnice chodzą parami
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tam, gdzie wąż Hannibal mieszka z małpą
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tam, gdzie coś się zaczyna, a coś kończy
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tam, gdzie przełom, kryzys i przebudowa
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tam, gdzie wszyscy strzelają i śpiewają – czasem nawet równocześnie
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tam, gdzie świat traci poetów
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tegoż autora

Teatr mój widzę ogromny
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Oscary 2016: Esensja typuje Oscary 2016
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Kujawski swing
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Wszystko będzie dobrze?
— Karolina Ćwiek-Rogalska

31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień siódmy
— Karolina Ćwiek-Rogalska

31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień szósty
— Karolina Ćwiek-Rogalska

31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień piąty
— Karolina Ćwiek-Rogalska

31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień trzeci
— Karolina Ćwiek-Rogalska

31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień drugi
— Karolina Ćwiek-Rogalska

31. Warszawski Festiwal Filmowy: Dzień pierwszy
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.