Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Peter Jackson
‹Hobbit: Bitwa Pięciu Armii›

WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHobbit: Bitwa Pięciu Armii
Tytuł oryginalnyThe Hobbit: The Battle of the Five Armies
Dystrybutor Forum Film
Data premiery26 grudnia 2014
ReżyseriaPeter Jackson
ZdjęciaAndrew Lesnie
Scenariusz
ObsadaLuke Evans, Evangeline Lilly, Hugo Weaving, Cate Blanchett, Elijah Wood, Martin Freeman, Benedict Cumberbatch, Ian McKellen, Christopher Lee, Ian Holm, Andy Serkis, James Nesbitt
MuzykaHoward Shore
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiUSA
CyklHobbit
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4
Jarosław Robak: Zdumiewające jest to, że Jackson miał trzy długaśne filmy i nie zrobił nic, żeby ktoś, kto nie jest fanem Tolkiena, mógł zapamiętać imiona przynajmniej połowy członków kompanii Thorina (a co dopiero dopasować je do konkretnej postaci i zdarzenia). Jak tu w ogóle zaangażować się emocjonalnie w historię, której główni bohaterowie na koniec są równie anonimowi, co na początku? Moim zdaniem problemem „Hobbitów” jest nie tyle przeładowanie wątkami (choć też wycinałbym z ochotą), co nieumiejętność poprowadzenia tego najważniejszego.
Beatrycze Nowicka: Słuszna uwaga. Krasnoludy niby się różnią wyglądem, ale poszczególni członkowie ekipy Thorina mogliby dostać więcej przestrzeni. Tymczasem pozwolę sobie przejść do rozważań do bardziej ogólnych. Marudzić pewnie będę, ale fakt, oglądało się przyjemnie. Jak już wspomniałam – doceniam warstwę wizualną filmu. Drugi „Władca…” to to nie jest, ale też pierwsza trylogia była naprawdę ważna dla kinematografii, a przynajmniej przełomowa dla filmowego fantasy. A takich filmów nie jest wiele.
Jarosław Robak: Dla mnie pewnym plusem nowej trylogii jest jeden z jej najbardziej kontrowersyjnych aspektów: „przetarcie” technologii wyświetlania obrazu z częstotliwością 48 klatek na sekundę. Część krytyki, która spadła na Jacksona z tego powodu wiąże się z tym, że po prostu nie byliśmy przyzwyczajeni do oglądania obrazu w takiej jakości – trzeba się jednak pogodzić z tym, że za kilka lat blockbustery będą kręcone już tylko w ten sposób. Wszystkie filmy obejrzałem w HFR i było to dla mnie doświadczenie o wiele ciekawsze od śledzenia fabuły. Inna sprawa, że to prekursorstwo jest dla „Hobbitów” balastem, bo dopiero w 48 klatkach widać sztuczność dekoracji, nadmiar komputerowych efektów i niezgrabności montażu. Ale przynajmniej James Cameron może uczyć się na cudzych błędach…
Beatrycze Nowicka: Ważne jest to, że Jackson przetarł szlak dla wysokobudżetowych produkcji fantasy. Pewnie, że na fali powodzenia „Władcy…” i „Hobbita” postało szereg kiepskich filmów, ale nie należy tracić nadziei. Będę optymistką – wierzę, że możliwości, jakie oferuje współczesna technologia w zakresie efektów specjalnych, doprowadzą do tego, że ludzie z czasem zaczną uznawać wizualne fajerwerki za coś oczywistego i coraz bardziej będą oczekiwać nie tylko widowiska, ale też dobrego scenariusza, pomysłów, postaci. „Władca pierścieni” miał wszystko powyższe, w „Hobbicie” forma przeważyła nad treścią, ale droga pozostaje otwarta. Nie sądzę, że prędko zobaczymy coś na miarę pierwszej trylogii, ale wierzę, że ten moment nadejdzie.
Adam Kordaś: Właśnie. Nie ma co ukrywać, że Jackson „Władcą pierścieni” i „Hobbitem” wyłamał z hukiem bramę do krainy literackiej fantazji z napisem „Nie da się zekranizować”. I dzięki temu niejedna świetna opowieść będzie miała szansę zmierzyć się ze swym filmowym odbiciem.
HOBBIT I WŁADCA PIERŚCIENI

Peter Jackson
‹Hobbit: Pustkowie Smauga›

WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHobbit: Pustkowie Smauga
Tytuł oryginalnyThe Hobbit: The Desolation of Smaug
Dystrybutor Forum Film
Data premiery27 grudnia 2013
ReżyseriaPeter Jackson
ZdjęciaAndrew Lesnie
Scenariusz
ObsadaLuke Evans, Evangeline Lilly, Hugo Weaving, Cate Blanchett, Elijah Wood, Martin Freeman, Benedict Cumberbatch, Ian McKellen, Christopher Lee, Ian Holm, Andy Serkis, James Nesbitt
MuzykaHoward Shore
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiUSA
CyklHobbit
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Konrad Wągrowski: „Hobbit” został zaprojektowany jako prequel precyzyjnie spięty z „Władcą pierścieni”. Jak się zapatrujecie na maraton sześciu części? Czy trzy części „Hobbita” zmienią percepcję trzech części „Władcy pierścieni"? Czy udało się zachować spójność całej tej historii?
Michał Kubalski: Właśnie robimy sobie powtórkę reżyserskich wersji „Władcy Pierścieni”, więc jesteśmy na bieżąco z tematem. Są pomniejsze kwestie, które zapewne zostaną zmienione (wzorem Lucasa i jego ciągle poprawianych klasycznych epizodów „Gwiezdnych Wojen”) na takie, które pasują do „Hobbita” – kolor oczu Legolasa w „Drużynie Pierścienia” (brązowe, nie niebieskie, a już na pewno nie wampirzoniebieskie, jak w „Hobbicie”), aktor grający Bilba we wprowadzeniu do „Drużyny…” (Ian Holm). Zwłaszcza ta ostatnia sprawa przywodzi na myśl Lucasa i zamianę aktora grającego zespolonego z Mocą Anakina Skywalkera w zakończeniu „Powrotu Jedi” na Haydena Christiansena, grającego Anakina w dwóch nowszych epizodach.
Jakub Gałka: To kwestie techniczne, ale merytorycznie i poetycko (żeby użyć słowa, którym posługiwaliśmy się wcześniej) obie trylogie są ze sobą spójne. Chociaż ta spójność nie oznacza jakiegoś nierozerwalnego związania – nie, nie uważam, żeby „Hobbit” w jakiś szczególny sposób zmieniał percepcję „Władcy”. Przede wszystkim dlatego, że wątki wprowadzające do wojny o pierścień (powrót Saurona) są najsłabszą częścią całej fabuły i właściwie nie są związane z przygodami Bilba i krasnoludów.
Michał Kubalski: Poza tym, że są słabe, to – znowu podobieństwo z „Gwiezdnymi Wojnami” – to, co było mocnym elementem wcześniejszej w kręceniu, choć późniejszej fabularnie trylogii, zostaje osłabione przez prequele. Czy ktoś z widzów „Hobbita” będzie zaskoczony tym, że Saruman przechodzi na stronę Zła? Czy ktoś z widzów epizodów I-III będzie zaskoczony tym, że Vader jest ojcem Luke’a? W tym sensie „Hobbit” z całą pewnością zmienia percepcję „Władcy Pierścieni”.
Jakub Gałka: Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to dwie postacie – Bard i Bilbo – których silne charaktery, a także rola, jaką odegrali w historii stanowią pewien wzorzec przedstawiający ich rasy, hobbitów i ludzi. Tym samym bohaterowie „Hobbita” niejako przygotowują grunt dla swoich następców z „Władcy”, co może ułatwiać zrozumienie wyjątkowości Aragorna, a także decyzję, by zawierzyć los Pierścienia Frodowi (a tym samym uprawdopodobnić niektóre rozwiązania fabularne Tolkiena). Tylko o ile Viggo Mortensen nie potrzebuje takich zabiegów, by zbudować jego postać, o tyle nawet heroiczne czyny Bilba nie sprawią, że płaczliwy Elijah Wood stanie się bardziej wiarygodny w roli zbawcy Śródziemia.
Michał Kubalski: Prawdziwym zbawcą Śródziemia jest przecież Samwise Gamgee. Myślałem, że to oczywiste…
Beatrycze Nowicka: Mnie się on nie wydał spójny – i też odwołam się do „Gwiezdnych wojen”, gdzie nagle po rozbuchanej wizualnej stronie nowszych części, starsze wydają się bardziej siermiężne. Te bitwy przede wszystkim – miałabym uwierzyć, że po czerwiach, gigantycznych trollach, smoku ot tak spopielającym całe miasto, tudzież takim mrowiu wrogów, późniejsze bitwy na kimkolwiek zrobiłyby wrażenie… Teraz wygląda tak, jakby wszyscy posłali na nie jedynie część swoich sił. Scena przybycia elfów do Helmowego Jaru w „Dwóch wieżach” wzruszała – że decydują się walczyć i ryzykować swoje życie, a tu się okazuje, że dla byle błyskotek przelewali krew. No i Legolas, który w Morii ucieka, jak inni, podczas gdy powinien raczej złapać Balroga na lasso i zrobić sobie radosne rodeo. No i chyba powinien być mniej zdystansowany do Gimlego. Wreszcie kolega zwrócił mi uwagę, że we „Władcy…” członkowie zwołanej w Rivendell rady wydawali się raczej zaskoczeni zagrożeniem ze strony Saurona. A – biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w „Bitwie…” – nie powinni być. No i Gandalf powinien być bardziej podejrzliwy względem Sarumana.
Michał Kubalski: Chodzi ci o to, że Legolas poznał już taką fajną drużynę krasnoludów (w tym ojca Gimlego!), że nie powinien na naradzie u Elronda zachowywać się na widok Gimlego, jakby ten mu napluł na lembasy? W sumie racja. To także nieco osłabia wymowę tego wątku we „Władcy…” – czyli zawiązania przyjaźni między krasnoludem a elfem, co było niespotykane na skalę światową.
Beatrycze Nowicka: Dokładnie.
Konrad Wągrowski: A ja myślę, że „Hobbit” wpłynie delikatnie negatywnie na „Władcę”, bo pewne jego słabsze chwile zostały przez „Hobbita” podkreślone. Irytował nas lekko „surfing” Legolasa, a po jego popisach w „Hobbicie” (loty, skoki) będzie już nieznośny. Irytował nas lekko pojedynek Gandalfa i Sarumana, po walce z Sauronem w Dol Guldur będzie budził salwy śmiechu. Irytował nas „zalew Domestosa”, a teraz będzie potwierdzeniem, że efekciarstwo Jacksona (nieszczęsny skok elfiej armii, która powinna raczej zasypać orki gradem strzał) niweczy jego umiejętność pokazywania dobrej batalistyki. Niektórych rzeczy zrobiło się teraz po prostu zbyt dużo.
Piotr „Pi” Gołębiewski: E, tam, zatrudniając Christophera Lee do roli Sarumana, twórcy filmu z marszu zdefiniowali tę postać.
Beatrycze Nowicka: Oj tam, gdzieś słyszałam, że panu Lee marzyło się zagranie Gandalfa, ale ucieszył się i z Sarumana.
Adam Kordaś: Trochę trudno przewidzieć, jak będzie odbierał „Władcę pierścieni” widz, który najpierw obejrzałby „Hobbita” – zdaje się, że nie tylko my wszyscy najpierw widzieliśmy pierwszą trylogię, ale i Jackson reżyserując „Hobbita” brał raczej pod uwagę odwrotną kolejność, a co za tym idzie, starał się od strony widowiskowej „dodać lukru”, gdzie się tylko dało. Można domniemywać, że mamy szczęście – gdyby kolejność kręcenia była zgodna z chronologią zdarzeń w Śródziemiu, właśnie na „Władcę pierścieni” spadłaby „klątwa przekombinowania”, bowiem starano by się ów film na wszystkie sposoby „podkręcić” w stosunku do „Hobbita”. Cóż, nie jest może idealnie ,ale myślę, że zważywszy na długość obu trylogii (nawet bez brania pod uwagę wersji rozszerzonych), ciężko oczekiwać, żeby często zdarzało się komuś oglądać obie ekranizacje jednym ciągiem i bardzo dotkliwie odczuć jakieś poważniejsze zgrzyty techniczne czy logiczne pomiędzy zaprezentowanymi w nich światami – mam zresztą wrażenie, że są dość spójne. Wydaje mi się, że „Władca pierścieni” jest o tyle lepszy od „Hobbita”, że nie musimy się o jego odbiór wcale obawiać. Mam tylko nadzieję, że ktoś kiedyś nie postanowi go „ulepszyć” wzorem tego, co się przytrafiło „Gwiezdnym wojnom”.
Beatrycze Nowicka: Jak to, nie chciałbyś zobaczyć rodea na balrogu, pojedynku Sarumana z Gandalfem, gdzie czarodzieje miotaliby w siebie fireballe i błyskawice przez co najmniej pięć minut, jeszcze bardziej zmultiplikowanych armii, Boromira, który z pięcioma strzałami sterczącymi z ciała powala trzydziestu orków oraz Eowiny w pełnej zbroi, wykonującej akrobatyczne ataki z końskiego grzbietu? No wiesz co…
Adam Kordaś: I może jeszcze „zalew Domestosa” dwa razy bardziej zielony i trzy razy bardziej żrący? Nie wywołuj wilka z lasu – kto wie, czy później jakiś spec od komputerowych efektów specjalnych nie będzie na rozdaniu Złotych Malin tłumaczył, że gdy był pacholęciem w starym kraju, zainspirowała go do marzeń o ulepszeniu „Władcy pierścieni” pewna redaktorka „Esensji” o wdzięcznym imieniu Beatrycze.
Beatrycze Nowicka: Żeby tylko bardziej zielony… on będzie o zapachu leśnym, bo właśnie będą testować technologię pozwalającą oddziaływać także na zmysł powonienia.
Adam Kordaś: Mam pewne wątpliwości, czy aby na pewno przelewające się armie umarlaków roztaczają wokół siebie „zapach leśny” – coś mi się zdaje, że po owym przyszłościowym zapachowym eksperymencie spora część widzów chyba nie doczekałaby końca seansu.
Konrad Wągrowski: Wydaje się, że wasze pragnienia mogą zostać spełnione – zapewne na najbliższe Święta (no, może na następne) otrzymamy ultramegawypasione wydanie 9 Blu-Ray (sześć płyt z filmami i trzy z dodatkami) rozszerzonych wersji specjalnych wszystkich filmów obu trylogii. I niezależnie od tego, co sobie powyżej powiedzieliśmy, ja i tak nie wzgardzę tym prezentem pod choinką.
koniec
« 1 2 3 4
28 stycznia 2015

Komentarze

28 I 2015   15:15:47

Co do pytania skąd wzięły się "czerwie" - otóż wzięły się z Tolkiena. W filmie nazwano je robakołakami, a ta nazwa pojawia się również na początku książki, tak w wersji oryginalnej (were-worms), jak i w tłumaczeniu Skibniewskiej. Można o tym nie pamiętać, ale to fakt. A że taka jedna mała wzmianka wystarczyła Jacksonowi do przeniesienia jej w bardziej namacalnej formie na ekran nie powinno chyba nikogo dziwić.
Tajemnicą pozostanie, dlaczego ich rolą było tylko i wyłącznie wydrążenie tuneli dla orków, a nie wykorzystanie w bitwie. Mój kuzyn po seansie wyszedł z propozycją, że robakołaki po prostu nie dały się kontrolować w większym stopniu. Ot, stworzenia zbyt prymitywne, żeby moc Saurona była w stanie mieć na nie większy wpływ. Moim zdaniem próba wyjaśnienia całkiem ciekawa.

28 I 2015   17:32:50

Zgadzam się z wieloma zarzutami, ale dwóch rzeczy nie rozumiem.

Po pierwsze, dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na to, co Jackson zrobił w "Hobbbitach" dobrze? I nie chodzi mi o tak oczywiste rzeczy, jak zatrudnienie Freemana, który pobił swoją grą wszystkich innych hobbitów, ale o różne pożądane w stosunku do książki zmiany. Chciałbym, żeby ktoś nakręcił wierną ekranizację "Hobbita", bo może wtedy ludzie doceniliby dobre rzeczy w tej wersji. Bo jak wyglądałaby taka ekranizacja? Bard pojawiłby się w niej na pięć minut, pierwszy raz jakieś 30 sekund przed zabiciem Smauga; Gandalf pomagałby krasnoludom... w sumie nie wiadomo czemu; elfy byłyby niezróżnicowaną zgrają, której król nie ma nawet imienia; Gandalf znikałby na długie okresy z ekranu z bliżej niewyjaśnionych powodów; krasnoludy różniłyby się tylko kolorami kapturów (możecie narzekać, że teraz też zlewają się w masę, ale to nie do końca prawda: oprócz Thorina, jeszcze przynajmniej Balin, Dwalin, Killi i i Bofur mają jakieś tam osobowości). Skoro robicie dyskusję podsumowującą, to chyba warto wymienić minusy i PLUSY?

Po drugie, skąd ta opinia, że wątek z Sauronem jest "na siłę"? Akurat ze wszystkich dodatków Jacksona i scenarzystek (pamiętajmy, że to głównie Boyens i Walsh odpowiadają za scenariusz) to właśnie ten jest najbardziej uzasadniony. Po pierwsze, tłumaczy, czemu Gandalf opuszcza w pewnym momencie kompanię. Po drugie, został wprowadzony przez samego Tolkiena. Tak już wygląda historia Śródziemia, że w czasie wyprawy krasnoludów doszło również do starcia z Sauronem w Dol Guldur, poza tym Tolkien chciał nawet w późniejszym okresie uzasadnić, dlaczego wygrana bitwa o Erebor pokrzyżowała szyki Sauronowi. Czy to się komuś podoba czy nie - starcie z Sauronem w Dol Guldur jest już częścią mitologii Śródziemia i właściwie nie wiadomo, czemu Jackson miałby tego nie respektować (tylko proszę nie wyskakujcie z argumentami w stylu "Bo ja kiedyś tam czytałem taką książeczkę, Hobbit miała w tytule, i tam tego nie było").

28 I 2015   22:35:24

No wiesz "a", a potem się okazuje, że Galadriela jest takim koksem, by w pojedynkę pogonić Saurona :P. (Generalnie nie zostawiam na "Hobbicie" ani jednej suchej nitki. Na plus mogę policzyć co najwyżej dobór aktora do roli Bilba, Smauga i mocne osadzenie w historii Śródziemia).

Poza tym sądzę, że poważne zmiany w fabule były niezbędne, by zachować spójność z filmowym "Władcą". Pierwsza - wywalić połowę krasnoludów.

28 I 2015   22:48:06

"wywalić połowę krasnoludów"

No to by dopiero się Jacksonowi dostało, że zmienia klasykę, żeby przykroić ją do hollywodzkich standardów ("Amerykanie są za głupi, żeby połapać się z tyloma krasnoludami, więc trzeba było zmniejszyć ich liczbę" - jestem niemal pewien, że pojawiałby się takie zarzuty).

Generalnie uważam, że sprawa z krasnoludami była bez wyjścia. Niemożliwe było nadanie wszystkim jakichś odrębnych, zapadających w pamięć tożsamości. Wyrzucenie kilku z nich spotkałoby się z wielkim oburzeniem. Jedno mnie zastanawia. U Tolkiena poza Thorinem wszystkie inne krasnoludy zlewają się w jedną masę. Większość osób nie narzeka. U Jacksona - wielkie żale (choć jak napisałem w filmach wygląda to jednak trochę lepiej niż w książce).

29 I 2015   10:53:02

http://tolkiengateway.net/wiki/Were-worms - tyle o wereworms jest u Tolkiena. Może dlatego nie włączają się do bitwy, że Tolkien musiałby o nich wspomnieć w kontekście walki, a tego nie robi. Więc Jackson zatrzymał je daleko od pola bitwy. Chociaż uzasadnienia dla ich wprowadzenia nadal brak.

"proszę nie wyskakujcie z argumentami w stylu "Bo ja kiedyś tam czytałem taką książeczkę, Hobbit miała w tytule, i tam tego nie było"" - ok, nie wyskoczę, zwłaszcza że mam też Hobbita z dodatkami i tam jest m.in. The Quest of Erebor
http://tolkiengateway.net/wiki/The_Quest_of_Erebor
Zatem zgadzam się, że wątek Saurona nie był w filmie całkiem od czapy.

29 I 2015   11:38:36

Artykuł o robakołakach na TolkienGateway całkiem ciekawy. Zwłaszcza fragmenty z pierwszych, najstarszych wydań Hobbita. "Wild Wire worms" z pustyni Gobi? Skojarzyło mi się to z wielkimi "dżdżownicami", które rzekomo mieszkają na Gobi i potrafią razić prądem. Może to je Tolkien miał na myśli, kiedy o nich pisał?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Weekendowa Bezsensja: Jak poradzić sobie z brakiem dostępu do fryzjera, czyli 10 filmów z niesfornymi włosami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Prezenty świąteczne 2015: Film
— Esensja

Do kina marsz: Kwiecień 2015
— Esensja

Porażki i sukcesy 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Grzegorz Fortuna, Jacek Walewski, Konrad Wągrowski, Krystian Fred, Kamil Witek, Miłosz Cybowski, Adam Kordaś

Karuzela wrażeń
— Gabriel Krawczyk

Jak dobrze wyglądać na łosiu, czyli bitwa w Śródziemiu
— Anna Kańtoch

Prezenty świąteczne 2014: 25 filmów na Gwiazdkę
— Esensja

Do kina marsz: Grudzień 2014
— Esensja

Do kina marsz: Listopad 2014
— Esensja

Do kina marsz: Kwiecień 2014
— Esensja

Tegoż twórcy

Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Tomasz Kujawski, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

12. T-Mobile Nowe Horyzonty: Dzień trzeci
— Patrycja Rojek, Kamil Witek, Zuzanna Witulska

SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (14)
— Jakub Gałka

Ckliwość zamiast nostalgii
— Tomasz Rachwald

Nowe szaty króla Konga
— Konrad Wągrowski

Przygoda dobiegła końca
— Tomasz Kujawski

Radość i żal
— Agnieszka Szady

DVD: Władca Pierścieni: Dwie Wieże
— Konrad Wągrowski

Nowości: Wrzesień 2003
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Diabeł rozbiera się u Prady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.