Z filmu wyjęte: Niezbędne wyposażenie robotaJak wiadomo, robot powinien mieć mocne, stalowe ciało i krzepę kilku wołów. Niektórzy jednak uważają, że przydałyby mu się również i inne rzeczy, jak na przykład… ptak.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Niezbędne wyposażenie robotaJak wiadomo, robot powinien mieć mocne, stalowe ciało i krzepę kilku wołów. Niektórzy jednak uważają, że przydałyby mu się również i inne rzeczy, jak na przykład… ptak. Mówiąc „ptak” mam oczywiście na myśli widoczną na obrazku żelazną kukułkę z pseudoskrzydełkami i czerwonymi kamyczkami zamiast oczu. Twórcy „robota” – a w zasadzie cyborga ze względu na organiczny mózg – lekko jednak przeszarżowali w twórczym zapale. Bo kukułka kukułką, ale korpus, z którego wyskakuje na nożycowym wysięgniku, jest w zasadzie konstrukcją mięsną, tylko dla niepoznaki obciągniętą czymś, co ma udawać metalową skórę. Trudno w tej sytuacji zgadnąć, jak w ogóle miałby działać taki „robot”, i co niby miałoby go napędzać. Nie ma się co jednak głębiej zastanawiać nad wewnętrzną logiką zaprezentowanego tworu, bo w końcu jest on czystą groteską, wpasowaną w zwariowany świat „Battlefield Baseball”, japońskiego filmu z grubsza opisanego w poprzednim odcinku cyklu. 4 maja 2020 |
Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.
więcej »Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…
więcej »Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz