Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Vladimir Balko
‹Spokój w duszy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpokój w duszy
Tytuł oryginalnyPokoj v duši
Dystrybutor Vivarto
Data premiery25 marca 2011
ReżyseriaVladimir Balko
ZdjęciaMartin Strba
Scenariusz
ObsadaJaromir Hanzlik, Helena Krajciova, Eugen Libezniuk, Robert Więckiewicz, Roman Luknar, Roman Mokos
MuzykaMichał Lorenc
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiSłowacja
Czas trwania97 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Chroń mnie, Panie, od przyjaciół
[Vladimir Balko „Spokój w duszy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W ostatnich latach nieczęsto mamy okazję gościć w polskich kinach filmy słowackie. W przeciwieństwie do kina czeskiego – a zwłaszcza jego klasyki – które jest całkiem nieźle reprezentowane nad Wisłą (głównie na płytach DVD). A że warto zainteresować się także tym, co powstaje na Słowacji, przekonuje chociażby „Spokój w duszy”. Proszę jednak nie oczekiwać łatwego i przyjemnego seansu; debiutancki obraz Vladimíra Balki to bardzo ponura opowieść o przyjaźni i zdradzie.

Sebastian Chosiński

Chroń mnie, Panie, od przyjaciół
[Vladimir Balko „Spokój w duszy” - recenzja]

W ostatnich latach nieczęsto mamy okazję gościć w polskich kinach filmy słowackie. W przeciwieństwie do kina czeskiego – a zwłaszcza jego klasyki – które jest całkiem nieźle reprezentowane nad Wisłą (głównie na płytach DVD). A że warto zainteresować się także tym, co powstaje na Słowacji, przekonuje chociażby „Spokój w duszy”. Proszę jednak nie oczekiwać łatwego i przyjemnego seansu; debiutancki obraz Vladimíra Balki to bardzo ponura opowieść o przyjaźni i zdradzie.

Vladimir Balko
‹Spokój w duszy›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpokój w duszy
Tytuł oryginalnyPokoj v duši
Dystrybutor Vivarto
Data premiery25 marca 2011
ReżyseriaVladimir Balko
ZdjęciaMartin Strba
Scenariusz
ObsadaJaromir Hanzlik, Helena Krajciova, Eugen Libezniuk, Robert Więckiewicz, Roman Luknar, Roman Mokos
MuzykaMichał Lorenc
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiSłowacja
Czas trwania97 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Na Słowacji kręci się jeszcze mniej filmów niż w Polsce. Były nawet w ostatnich dwóch dekadach takie lata, w których do kin nie trafiał ani jeden obraz wyprodukowany w kraju. Szczęśliwym trafem ten okres nasi południowo-wschodni sąsiedzi zdają się mieć już za sobą. Nie dość, że ich kinematografia wyszła ostatnio z bardzo poważnej zapaści, to na dodatek zaczęła być dostrzegana na międzynarodowych festiwalach. Rękę na pulsie słowackiej produkcji filmowej starają się trzymać także polscy dystrybutorzy, a zwłaszcza Vivarto, które nie tak dawno zaprezentowało widzom nad Wisłą tragikomedię Juraja Nvoty „Muzyka” (2008) oraz dramat psychologiczny Laury Sivákovej „Niebo, piekło… ziemia” (2009). Za kilka dni do tego zacnego grona dołączy jeszcze „Spokój w duszy” – debiutanckie dzieło pochodzącego z Bratysławy Vladimíra Balki. To obraz, który przed rokiem zgarnął aż pięć Słowackich Nagród Filmowych „Słońce w sieci”. I to w bardzo prestiżowych kategoriach: najlepszy film, zdjęcia, aktor pierwszo- i drugoplanowy oraz aktorka drugoplanowa. Co dziwić zresztą nie powinno, bo choć to dopiero pierwsza pełnometrażowa fabuła tego twórcy, ma on już całkiem spore doświadczenie w zawodzie. Po ukończeniu Uniwersytetu Ekonomicznego, a następnie bratysławskiej Szkoły Filmowej i Telewizyjnej przez wiele lat pracował w słowackiej telewizji, pełniąc role redaktora, producenta, scenarzysty i reżysera; jest również autorem kilku cenionych dokumentów.
Przymierzając się do debiutu, Balko nie chciał ryzykować, dlatego też sięgnął po tekst – zmarłego w październiku 2010 roku w wyniku zawału serca – Jiříego Križana, jednego z najbardziej cenionych i doświadczonych czeskich scenarzystów. Przyszedł on na świat w 1941 roku, a więc w czasie, kiedy Praga była stolicą podległego nazistom Protektoratu Czech i Moraw. Dzieciństwo przyszłego pisarza nie należało więc do najszczęśliwszych i niewiele zmieniło się na lepsze po klęsce III Rzeszy. Występujący przeciwko komunistom ojciec Križana padł ofiarą represji, gdy syn miał zaledwie dziesięć lat, ale skutki tego nieszczęśliwego wydarzenia rodzina odczuwała bardzo długo. Chociażby wtedy, gdy Jiříego wyrzucono ze szkoły średniej krótko przed egzaminem maturalnym, a później przez kilka lat nie pozwalano mu podjąć studiów. Zdołał on jednak ostatecznie wyjść na prostą i w 1964 roku zahaczył się na wydziale scenariuszowym praskiej filmówki, czyli legendarnej FAMU. Zadebiutował jeszcze jako student, lecz na uznanie musiał poczekać aż do początku lat 80., kiedy to za opowiadający o czasach pierwszej wojny światowej dramat Martina Hollýego „Signum laudis” (1981) otrzymał nawet Nagrodę Państwową imienia Klementa Gottwalda. Kolejne tak znaczące wyróżnienie nadeszło wraz z premierą znanego także w naszym kraju obrazu Vladimíra Michálka „Zabić Sekala” (1998). Wcześniej Križan, wzorem ojca, zaangażował się w działalność dysydencką; miedzy innymi występował w obronie uwięzionego przez władze komunistyczne Václava Havla, którego później – już po Aksamitnej Rewolucji, w czasach prezydentury autora „Protestu” – był przez kilka lat doradcą. Sięgnięcie przez Balka właśnie po jego scenariusz miało być gwarancją sukcesu. I tak też się stało.
Tono Pánik to mężczyzna w średnim wieku, któremu powinęła się w życiu noga. Po upadku komunizmu i rozpadzie Czechosłowacji długo nie mógł odnaleźć się w nowej sytuacji. Aby utrzymać rodzinę, imał się różnych zajęć, nierzadko niezgodnych z prawem. Pędził bimber (śliwowicę), kłusował, kradł złom. I właśnie za to ostatnie poszedł na pięć lat za kratki. Wykazał się przy tym charakterem, nie wydając swoich wspólników, wśród których był jeden z jego najbliższych przyjaciół Štefan. Wraz z karą pozbawienia wolności, sąd orzekł także przepadek mienia Páników, co znaczyło tyle, że żona Tona, Maria, została bez niczego. Zaopiekował się nią Štefan, który na dodatek dla siedzącego w więzieniu kamrata wybudował nowy dom. Opuszczając więzienne mury, Tono ma więc – przynajmniej w teorii – dokąd i do kogo wrócić. Akcja „Spokoju w duszy” rozpoczyna się właśnie w tym momencie, gdy Pánik odzyskuje wolność; przed więzienną bramą czekają na niego przyjaciele z lat młodości – Marek (katolicki ksiądz) oraz Peter (biznesmen, który na udanych transakcjach, niekiedy zresztą dość szemranych, dorobił się sporego majątku). Nie ma jednak z nimi Štefana.
Z nim Tono spotyka się dopiero po dotarciu, z przerwą na obowiązkową wizytę w miejscowym barze, do nowego domu. Maria, widząc męża, radośnie rzuca mu się na szyję; przyjaciel zaprasza na wódkę. Pánik nie odmawia, ale od pierwszej chwili czuć w nim dystans do tego, co zastał po powrocie. Ku zaskoczeniu żony nie chce przywitać się z synem, który przyszedł na świat już po jego uwięzieniu. Jak się później okazuje, ma ku temu powody. Pierwsza rozmowa ze Štefanem też nie robi wrażenia otwartej i przyjaznej; zamiast mu podziękować, Tono zasypuje go oskarżycielskimi pytaniami. Powrót do normalnego życia nie jest dla byłego skazańca prostą sprawą. Chcąc od tej pory żyć uczciwie, Pánik szuka jakiegoś zajęcia, ale nikt nie ma zamiaru przyjmować do pracy człowieka z wyrokiem. Na dodatek cały czas depcze mu po piętach miejscowy policjant, który najchętniej wysłałby go z powrotem za kratki. W takiej sytuacji rękę do Tona ponownie wyciąga Štefan. Proponuje interes, na którym można się nieźle dorobić. Ale można też zarobić na… kolejny wyrok. Pánik odmawia, lecz przyjaciel nie rezygnuje, a gdy słowna perswazja nie przynosi skutku, sięga po znacznie poważniejsze argumenty.
Nie tak dawno miał swoją premierę w Polsce znakomity film Hansa Pettera Molanda „Pewien dżentelmen” (2010). Przedstawiona w nim historia bardzo przypomina to, co możemy zobaczyć w „Spokoju w duszy”. O ile jednak Norweg nadał swej ponurej opowieści tragikomiczny rys, a swego bohatera, eksgangstera Ulrika, obdarzył silnym imperatywem wymierzania sprawiedliwości (za wszelką cenę), Balko mimo wszystko poszedł inną drogą – pokazał człowieka zrezygnowanego, złamanego przez los, zdradzonego. Nie bez powodu w ostatnich sekwencjach filmu Tono, bijąc się w serce, oznajmia Markowi i Peterowi: „Tutaj jestem zupełnie pusty”. Przypomina w tym momencie tytułowego bohatera powieści Karela Čapka „Hordubal” (1933), po latach pracy w Stanach Zjednoczonych wracającego do kraju po to, by paść ofiarą zachłannego parobka, który w czasie nieobecności gospodarza zajął miejsce u boku jego żony. Križan nie powtórzył kropka w kropkę tego schematu, ale można odnieść wrażenie, że w jakimś stopniu – raczej większym, niż mniejszym – inspirował się dziełem klasyka czeskiej literatury.
„Spokój w duszy” można odebrać również w kontekście opowieści o tradycyjnych wartościach (podobnie zresztą jak „Hordubala”). Możemy się domyślać, że przed odsiadką Tono był prawdziwym twardzielem, krótko trzymającym żonę i ponad wszystko ceniącym sobie męską przyjaźń. Po powrocie z więzienia niewiele jednak z tego zostało. Gwoli ścisłości, to jednak nie to, co stało się z nim za kratkami, ale to, co miało miejsce na wolności, gdy go zabrakło, wpłynęło na zmianę postrzegania przezeń świata i najbliższych mu osób. To właśnie przekonało go ostatecznie, że przegrał. Że rzeczywistość, w którą wierzył, jest jedynie iluzją. Że takie pojęcia, jak przyjaźń, wiara czy miłość nie są warte więcej, niż słowo młodego Cygana, który sprzedaje mu kradziony rower. Film Balki ma bardzo gorzki wydźwięk i niech nie zmyli Was sceneria, w której cały dramat został rozegrany. Za pięknem gór i rozkwitającą przyrodą kryją się bowiem strach i beznadzieja. I niezwykle bolesna świadomość zdrady i opuszczenia.
W głównej roli Tona Pánika reżyser obsadził charyzmatycznego, choć niezbyt znanego poza Słowacją, Attilę Mokosa (mającego w swoich żyłach krew węgierskich przodków). Na dorobku są wciąż jeszcze także Czech Jan Vondráček, czyli filmowy ksiądz Marek, oraz grająca Marię Helena Krajčiova. Na drugim biegunie umieścić można za to odtwórców ról przyjaciół Tona – Štefana i Petera. W tego pierwszego wcielił się pochodzący z Bratysławy, dzisiaj już czterdziestosześcioletni Roman Luknár, który od dobrych dwudziestu lat dzieli swoje życie – i osobiste, i artystyczne – między Słowację i Hiszpanię. W naszym kraju znany jest przede wszystkim z surrealistycznej tragifarsy Martina Sulíka „Ogród” (1995) oraz filmów czeskiego reżysera Jana Hřebejka („Piękność w opałach”, 2006; „Niedźwiadek”, 2007; „Do Czech razy sztuka”, 2008). Roberta Więckiewicza natomiast widzom nad Wisłą przedstawiać nie trzeba; to w końcu jeden z najbardziej rozchwytywanych w ostatnich latach polskich aktorów. „Spokój w duszy” ma jednak jeszcze jeden polski akcent, a jest nim bardzo charakterystyczna – i tradycyjnie znakomita – muzyka Michała Lorenca („300 mil do nieba”, 1989; „Bandyta”, 1997; „Różyczka”, 2010; „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł”, 2011). Wspomnieć warto jeszcze o operatorze Martinie Štrbie, który po raz kolejny – po „Zabić Sekala” (1998) oraz „Janosiku” (2009) Agnieszki Holland i Kasi Adamik – udowodnił, że ma niezwykły wprost dar do filmowania górskiej przyrody.
koniec
22 marca 2011

Komentarze

22 III 2011   12:18:53

południowo-wschodnich sąsiadów

22 III 2011   12:20:00

południowo-wschodnich sąsiadów??????? czy akcja filmu dzieje się na Ukraainie czy po prostu recenzent nie zaliczył w liceum geografii????

22 III 2011   13:16:15

W kontekście wspominanych w recenzji Czechów, Słowacy mieszkają i na południe, i nieco na wschód.

22 III 2011   13:37:04

Na Słowacji kręci się jeszcze mniej filmów niż w Polsce. Były nawet w ostatnich dwóch dekadach takie lata, w których do kin nie trafiał ani jeden obraz wyprodukowany w kraju. Szczęśliwym trafem ten okres nasi południowo-wschodni sąsiedzi zdają się mieć już za sobą. - gdzie tu Czesi? odwracamy kota ogonem?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.