Mrówka vs. Pchła [Ask Hasselbalch „Antboy” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Duński „Antboy” to przeznaczona dla młodszych nastolatków kolejna wersja „mitu” o Spider-Manie. Wszystko jest tu niemal jak w historii o Peterze Parkerze. Z tą różnicą, że młodego Amerykanina ukąsił laboratoryjny, napromieniowany pająk, a jego duńskiego odpowiednika, Pellego Nørhmanna – genetycznie zmodyfikowana mrówka. I to wystarczyło, by chłopiec stał się superbohaterem.
Mrówka vs. Pchła [Ask Hasselbalch „Antboy” - recenzja]Duński „Antboy” to przeznaczona dla młodszych nastolatków kolejna wersja „mitu” o Spider-Manie. Wszystko jest tu niemal jak w historii o Peterze Parkerze. Z tą różnicą, że młodego Amerykanina ukąsił laboratoryjny, napromieniowany pająk, a jego duńskiego odpowiednika, Pellego Nørhmanna – genetycznie zmodyfikowana mrówka. I to wystarczyło, by chłopiec stał się superbohaterem.
Ask Hasselbalch ‹Antboy›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Antboy | Dystrybutor | Vivarto | Data premiery | 19 września 2014 | Reżyseria | Ask Hasselbalch | Zdjęcia | Niels Reedtz Johansen | Scenariusz | Anders Ølholm | Obsada | Oscar Dietz, Amalie Kruse Jensen, Samuel Ting Graf, Nicolas Bro, Cecilie Alstrup Tarp, Marcuz Jess Petersen, Johannes Jeffries Sørensen, Lærke Winther Andersen | Muzyka | Peter Peter | Rok produkcji | 2013 | Kraj produkcji | Dania | Cykl | Antboy | Czas trwania | 77 min | WWW | Polska strona | Gatunek | komedia, przygodowy | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Autorzy filmu wcale nie ukrywają, że inspiracją dla postaci Antboya był Spider-Man. Na pomysł ten nie wpadł jednak wcale autor scenariusza, Anders Ølholm (dla którego był to zresztą debiut pełnometrażowy), lecz duński prozaik Kenneth Bøgh Andersen. Ten trzydziestoośmiolatek przez wiele lat pracował jako nauczyciel, od pewnego momentu pracę pedagoga zaczął jednak łączyć z pisarstwem, aż wreszcie doszedł do wniosku, że drugi z wykonywanych zawodów przynosi mu znacznie więcej satysfakcji i – przede wszystkim – pieniędzy. Dlatego też zdecydował się odejść od tablicy, by móc więcej czasu spędzać przy… maszynie do pisania. Tak, tak, to żart – chodzi oczywiście o komputer. W ojczystej Danii szybko zdobył olbrzymią popularność. Publikowana w latach 2005-2010 tetralogia fantasy dla młodzieży „Wielka wojna diabłów” (przetłumaczona również na język polski) na Półwyspie Jutlandzkim udanie rywalizowała na książkowych listach przebojów z kolejnymi opowieściami o Harrym Potterze, co dobitnie świadczy o pozycji, jaką wyrobił sobie Andersen. Poza „Wielką wojną diabłów” Duńczyk tworzy również inne cykle powieściowe. Chociażby ten o Chłopcu-Mrówce, który doczekał się już – od 2007 roku, kiedy nastąpił start serii – sześciu tomów. Prawdopodobnie jednak to mający miejsce w ostatniej dekadzie wysyp amerykańskich obrazów o superbohaterach, spowodował, że filmowcy ze Skandynawii zainteresowali się rodzimym gierojem tego samego autoramentu. Po tekst Ølholma, oparty na pierwszej części „Antboya”, sięgnął – pochodzący z Kopenhagi – reżyser Ask Hasselbalch (rocznik 1979). Jak sam zaznacza, jest wielkim wielbicielem twórczości Johna Carpentera, Paula Verhoevena oraz Romana Polańskiego. To właśnie fascynacja ich filmami pchnęła go do nauki w mającym siedzibę w miasteczku Ebeltoft (w zachodniej części kontynentalnej Danii) European Film College. Choć swoje zrobił też zapewne ojciec Aska, szef szkoły filmowej w Kopenhadze, specjalizującej się w dokumentach i krótkometrażówkach. Po zdobyciu dyplomu, co miało miejsce w 2002 roku, Hasselbalch nakręcił siedem krótkich obrazów fabularnych (wśród których dominowały horrory i thrillery), aż wreszcie nadszedł czas na debiut na dużym ekranie. „Antboy” powstał za niewielkie pieniądze – i to widać. Film pozbawiony jest spektakularnych efektów specjalnych, a te, które w nim się pojawiają, mogą wzbudzić rozbawienie widowni (z dużym prawdopodobieństwem podobne mógłby wygenerować nieco bardziej rozgarnięty i mający dostęp do odpowiednich programów graficznych nastolatek). Ale też Hasselbalchowi wcale nie zależało na tym, aby dorównywać efekciarstwem twórcom Batmana, Spider-Mana czy Supermana. „Antboy” z założenia miał być ich ubogim krewnym, swoistą zgrywą na temat idei superbohaterstwa. W dziele Duńczyka wszystko – od początku do końca – jest umowne, opowiedziane z dużym przymrużeniem oka. I dzięki temu film się broni. Gdyby został zrobiony na poważnie, bez odrobiny uśmiechu, jego autorzy polegliby z kretesem. Głównym bohaterem opowieści jest dwunastoletni Pelle Nørhmann (w tej roli debiutujący na ekranie, podobnie zresztą jak wszyscy pozostali młodzi aktorzy, Oscar Dietz) – absolutnie niczym nie wyróżniający się uczeń prowincjonalnej szkoły w Middellund. Jak to często w tym wieku bywa, Pelle jest platonicznie zakochany w koleżance z klasy, Amandzie Sommersted (gra ją Cecilie Alstrup Tarp), która wcale nie zwraca na niego uwagi. Zdająca sobie sprawę ze swojej urody, Amanda jest wyniosła i niedostępna; stanowi całkowite przeciwieństwo swej siostry bliźniaczki, zbuntowanej przeciw całemu światu Idy (Amalie Kruse Jensen). Pelle stara się, jak tylko potrafi, sprawić, by Amanda zaczęła go dostrzegać. Każda kolejna próba kończy się jednak niepowodzeniem. Zrezygnowany, wdaje się w awanturę z dwoma szkolnymi urwisami, a następnie uciekając przed nimi, znajduje schronienie w ogrodzie należącym do posiadłości, której wszyscy w Middellund się wystrzegają. Niegdyś należała ona do pani Gæmelkrå; gdy jednak właścicielkę znaleziono martwą, dom zaczął cieszyć się złą sławą. Pelle nie powinien tam zaglądać. Ale zajrzał. I został ugryziony przez przechadzającą się po trawie mrówkę. Po czym na kilka godzin stracił przytomność. Następnego dnia chłopiec dostrzega u siebie zaskakujące zdolności – przedmioty przylepiają mu się do dłoni, sika żrącym kwasem mrówkowym, posiada również niezwykłą siłę fizyczną. Gdy na lekcji wuefu niechcący popisuje się ostatnią z wymienionych „przypadłości”, przykuwa uwagę klasowego kolegi, Wilhelma (Samuel Ting Graf). Ten zaś – specjalista od Spider-Mana – nie ma wątpliwości, że Nørhmann jest… superbohaterem. Kimś na kształt Batmana. A przecież Batman miał swego Robina. Chłopcy jednoczą więc siły i stawiają sobie za cel walkę z niegodziwcami dającymi się we znaki mieszkańcom Middellund. W tym momencie Pelle – a raczej już Antboy – nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że niebawem przyjdzie mu zmierzyć się z Pchłą (Nicolas Bro, znany z „Braterstwa”, „Nimfomanki” oraz „ Seksu, narkotyków i podatków”), superłotrem, który, chcąc ukarać prezesa miejscowych zakładów biochemicznych Petera Sommersteda (Caspar Phillipson), uprowadza jedną z jego córek. Którą? Oczywiście Amandę! Anders Ølholm utkał scenariusz ze schematów kina superbohaterskiego, inspirując się nade wszystko – w ślad za autorem pierwowzoru literackiego – postacią Spider-Mana. Pewnym novum jest natomiast fakt, że w przeciwieństwie do Petera Parkera, który w zasadzie pozostaje przez cały czas wierny swej Mary Jane, Pelle dość szybko zaczyna wątpić w to, czy chciałby zestarzeć się z Amandą Sommersted. I dobrze, bo ten właśnie wątek – bardziej przecież obyczajowy niż fantastyczny – staje się z biegiem czasu najciekawszym w filmie. Tu czekają nas pewne zaskoczenia. Mimo wielu mankamentów, „Antboy” spodobał się na tyle, że nakręcono już jego kontynuację. Część druga, zatytułowana w oryginale „Den Røde Furies Hævn”, będzie miała premierę w Boże Narodzenie. Biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie do kin trafi także ostatnia część „Hobbita” Petera Jacksona, można się zastanawiać, czy to dobry termin.
|