EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Zombieland |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 4 grudnia 2009 |
Reżyseria | Ruben Fleischer |
Zdjęcia | Michael Bonvillain |
Scenariusz | Paul Wernick, Rhett Reese |
Obsada | Jesse Eisenberg, Emma Stone, Woody Harrelson, Amber Heard, Abigail Breslin, Mike White, Bill Murray |
Muzyka | David Sardy |
Rok produkcji | 2009 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | Zombieland |
Czas trwania | 88 min |
WWW | Strona |
Gatunek | groza / horror, komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
A zombie runą, runą, runą, i pogrzebią stary świat |
EKSTRAKT: | 70% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Zombieland |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 4 grudnia 2009 |
Reżyseria | Ruben Fleischer |
Zdjęcia | Michael Bonvillain |
Scenariusz | Paul Wernick, Rhett Reese |
Obsada | Jesse Eisenberg, Emma Stone, Woody Harrelson, Amber Heard, Abigail Breslin, Mike White, Bill Murray |
Muzyka | David Sardy |
Rok produkcji | 2009 |
Kraj produkcji | USA |
Cykl | Zombieland |
Czas trwania | 88 min |
WWW | Strona |
Gatunek | groza / horror, komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
No ja się zgadzam z recką - film przereklamowany i miejscami zbyt powolny, czuć nieopierzenie reżysera.
Kino oparte w dużej mierze na dowcipnych dialogach z reguły jest "zbyt powolne" - kwestia gustu i tego, co kogo śmieszy. Nieopierzenia nie wyczułem, przecież to jest w ogóle świetnie zrealizowane, a co dopiero jak na debiut.
1. Film jest chłodny emocjonalnie (nie wzrusza, nie budzi grozy albo smutku, los bohaterów jest w sumie raczej obojętny widzowi), co nie znaczy, że nie ma wielu zabawnych momentów. Jedno z drugim wbrew pozorom wcale się nie kłóci.
2. "Resident Evil" podałem jako przykład sensownych realiów - np. w kwestii opancerzonych, okratowanych pojazdów, wożenia ze sobą zapasów, etc. Tam nikt nie był tak beztroski, jak w "Zombielandzie".
3. Szczerze powiedziawszy - jakich "wszystkich bliskich"??? Jedyna osobą, która kogoś straciła i żałuje, to Tallahassee. I co? Nikt inny na świecie nie był godzien pamięci? Tak od razu facet (a także główny bohater i dziewczyny) zaczął zabijać zombie? Bez chwili namysłu, refleksji, wahania czy wyrzutów sumienia? Nawet jeśli założyć, że film rządzi się prawami komedii romantycznej (choć to przecież tylko mój wniosek, a nie jasno postawiona przez reżysera/dystrybutora sprawa), to i tak jest koślawy, jeśli chodzi o realia.
1. "Nie wzrusza"? Ja w końcówce się wzruszyłem. "Nie budzi grozy albo smutku"? Sceny z zombie mają w sobie napięcie, a co to w ogóle za pretensja do KOMEDII, że nie budzi SMUTKU?
2. Mi bardziej sensowna niż opancerzone pojazdy wydaje się beztroska - w świecie opanowanym przez zombiaki i tak nie masz nic do stracenia, możesz tylko usiąść i płakać, poddać się albo po prostu mieć wszystko gdzieś i (próbować chociaż) dobrze się bawić.
3. "Jedyna osobą, która kogoś straciła i żałuje, to Tallahassee" - nie, wszyscy bohaterowie stracili bliskich. Columbus przecież do nich właśnie zmierza, dopóki nie dowiaduje się od dziewczyn, że nie ma po co, bo to miasto już nie istnieje. "Tak od razu facet (a także główny bohater i dziewczyny) zaczął zabijać zombie?" Nie, przecież bohaterów poznajemy w momencie, gdy świat (a przynajmniej USA) jest już tytułowym Zombielandem - więc ta sytuacja najprawdopodobniej (no nie jest powiedziane wprost do kamery, że "proszę państwa, tego czy tego dnia, o tej czy o tej godzinie, zaczęła się apokalipsa" - bo i po co?) trwa już od dłuższego czasu i zdążyli się do niej przyzwyczaić. Moim zdaniem realia nie są "koślawe", tylko całkiem sensowne, w podobnej sytuacji co główny bohater też wolałbym chyba po prostu poznać fajną dziewczynę i cieszyć się każdą chwilą, niż tylko siedzieć i rozpaczać, że zombie zabili mi mamę, tatę, brata, pieska, kotka i nawet ukochaną świnkę morską, i co ja biedny teraz pocznę, łojezu, łoboziu. Zresztą momenty refleksji w filmie są (w willi Murraya chociażby).
@Jale
Sama bezrefleksyjność nie jest niczym złym w komedii, chyba raczej chodzi o to, że w ogóle (niepotrzebnie i dość niesmacznie) poruszono temat utraty najbliższych i na tym tle pojawia się niekonsekwencja.
@Dobry
No ale ten film nie opiera się tylko na dowcipnych dialogach, ale na scenach akcji - śmiesznych (początek) lub nie (finał). I dlatego tempo fabuły wygląda tak: pół godziny szybko - 40 minut wolno - 20 minut szybko, przez co sprawia wrażenie źle obliczonego. Bo owszem, można tempem się bawić, ale raczej w proporcjach kwadrans wolno - 10 minut szybko - kwadrans wolno itp.
JG - finał też był całkiem zabawny (klaun, Woody zamknięty w budce), kwestia gustu. "Bo owszem, można tempem się bawić, ale raczej w proporcjach kwadrans wolno - 10 minut szybko - kwadrans wolno itp." - a ja właśnie nie lubię, gdy to jest wyliczone tak mechanicznie.
A jeszcze co do rzekomej bezrefleksyjności - dziwny zarzut w filmie opartym właściwie na refleksjach bohatera, który przez cały film się czegoś uczy (czasem rodzina to nie tylko mama i tata).
Ale to nie chodzi tylko o mechaniczność następujących po sobie fragmentów wolnych-szybkich, tylko o ich proporcje i przesyt (albo gadaniną, albo rozwałką). Bo w przewidywalny sposób buduje też kolejne sceny i ich kulminacje Tarantino, ale raczej nie użyjesz tu przymiotnika "mechaniczny" choćby dlatego, że są dobrze wyważone - pogaduszki (pomijając fakt, że są dobre) są na granicy znudzenia powolnością, ale jej nie przekraczają i ostatecznie jednak budują napięcie a nie usypiając.
Ale jak mówisz - kwestia gustu. Mi mnóstwo fragmentów się podobało, ale całość pozostawiła uczucie niedosytu.
Kuba, naprawdę zasypiałeś na tym filmie? Nie wierzę. Mi proporocje wydały się idealne - choćby przez to, że całość trwa raptem 80 minut i nie ma miejsce na nudę - przeciwnie, żałowałem, że tak szybko muszę się rozstać z tak fajnymi bohaterami. No ale na szczęście sequel już w drodze :-).
„Czy przeszczepiając człowiekowi mózg świni, będzie on jeszcze człowiekiem czy już świnią?” – zdanie wypowiedziane przez jednego z nastoletnich bohaterów „Monstera” spokojnie mogłoby posłużyć za oś scenariusza w filmie Davida Cronenberga.
więcej »Przyznaję, że filmowymi ekranizacjami powieści Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” zająłem się nie „po bożemu”, bo od końca. Najpierw przedstawiłem pięcioodcinkowy miniserial z 1978 roku, a dopiero teraz zabieram się za nakręconą dwie dekady wcześniej dwuczęściową kinową epopeję autorstwa Rafaiła Perelsztejna.
więcej »Z zainteresowaniem obserwujemy, jak rodzeństwo MacLeanów niezależnie od siebie poznaje prawdę o Krypcie 31. A choć obecna sytuacja Lucy i Norma wygląda zupełnie inaczej, to każde z nich staje przed trudną decyzją. Kolejnych cennych wyjaśnień dotyczących działalności Vault-Tec dostarczają zaś widzom wspomnienia Coopera Howarda.
więcej »Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (11)
— Jakub Gałka
Krótko o filmach: Indianiątko Jonesiątko
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kto ty jesteś? Symbiont mały!
— Sebastian Chosiński
Krótko o filmach: Białe oczka i uśmiechnięta paszcza
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja ogląda: Luty 2013 (Kino)
— Miłosz Cybowski, Gabriel Krawczyk, Alicja Kuciel, Konrad Wągrowski
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz
Trochę niekonsekwentnie. Już w leadzie zauważasz, że to w zasadzie komedia romantyczna, a potem czepiasz się lekko potraktowanych realiów, porównując do "Resident Evil" (WTF?). Następnie piszesz o braku emocji, by za chwilę zauważyć, że "można się na tym filmie świetnie bawić" - śmiech/radość to nie emocje? Nie rozumiem też zarzutu, że bohaterom "zwisa los ludzkości" - ktoś, komu zabito wszystkich bliskich (wliczając ukochanego pieska) ma się przejmować "ludzkością" (i tak już w większości zamienioną w żywe trupy - patrz tytuł)? No ale to i tak o wiele lepsza recenzja od ignoranckiego, żenującego tekstu Michała Oleszczyka w ostatnim "Przekroju", który pisze, że mamy tu novum polegające na tym, że zombie potrafią biegać...