Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Uberto Pasolini
‹Zatrzymane życie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZatrzymane życie
Tytuł oryginalnyStill Life
ReżyseriaUberto Pasolini
ZdjęciaStefano Falivene
Scenariusz
ObsadaEddie Marsan, Joanne Froggatt, Karen Drury, Andrew Buchan, Neil D'Souza, David Shaw Parker, Michael Elkin, Ciaran McIntyre, Tim Potter
MuzykaRachel Portman
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiWielka Brytania, Włochy
Gatunekkomedia
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wenecja 2013: Ze szkoły drukarskiej na festiwal w Wenecji

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Marta Bałaga

Wenecja 2013: Ze szkoły drukarskiej na festiwal w Wenecji

Czasem jednak zastanawiam się, dlaczego reżyserzy uważają, że nie mogę uprawiać normalnego seksu, zawsze muszę kogoś gwałcić. Przecież mam żonę i czworo dzieci! Albo dlaczego zawsze okropnie mnie ubierają. Jestem moją postacią do momentu wyłączenia kamery, potem wracam do domu i znów staję się sobą. Biorąc pod uwagę niektóre z postaci, które grałem…Gdybym wrócił do domu jako one byłbym już rozwiedziony. Muszę pozostawić je za drzwiami.
MB: Grasz u Mike’a Leigh, trafiasz na plan superprodukcji „Królewna Śnieżka i Łowca”, wreszcie bierzesz udział w takim filmie jak „Still Life”. W jakim rodzaju kina lepiej się odnajdujesz?
EM: Odnajduję się w moim zawodzie. Czuję się trochę jak hydraulik albo mechanik. Nie ważne, jaka jest pogoda, czy pada śnieg, deszcz, czy jest słonecznie – jeśli zepsuje się twój samochód od razu pojawię się z torba narzędzi. Myślę, że właśnie tego udało mi się nauczyć. Bez względu na to, kim jest reżyser, jak duży ma się budżet, moja praca polega na tym, żeby się pojawić i być konsekwentnym. Dlatego mnie zatrudniają. Rzadko gram role pierwszoplanowe, po prostu się pojawiam i rozwiązuje problemy, bo na tym polega moja praca. Nie uważam się za artystę, ale za rzemieślnika. Gdybym był cieślą, wiedziałbym jak zrobić stół, przy którym teraz siedzimy, jako aktor wiem jak stworzyć postać. Gdziekolwiek jestem czuję się dobrze w swojej skórze, bo błędy popełniałem, gdy byłem jeszcze anonimowy i nikt nie znał mojego imienia. Kiedy wreszcie zacząłem żyć z aktorstwa wiedziałem już, co robię.
MB: Wydaje mi się, że masz do aktorstwa tak zwane „zdrowe podejście”, nie starasz się wszystkiego przesadnie analizować.
EM: Tak, po prostu wykopuję dziurę i w niej siadam (śmiech).
MB: Ja robię dokładnie to samo (śmiech).
EM: Cokolwiek ma się stać, to się stanie, dopiero wtedy jakoś na to zareaguje. Do aktorstwa trafiłem ze szkoły drukarskiej. Nigdy nie poszedłem na uniwersytet, nie kierowałem się intelektem, ale emocjami. Mój nauczyciel poradził mi, żebym miał niezwykłą karierę i zwyczajne życie, mam żonę, dzieci i hipotekę. Nigdy nie chodziłem na odpowiednie przyjęcia, nigdy nie znałem odpowiednich ludzi, przez lata nie byłem w stanie się z tego utrzymać. Rok, w którym wyszła „Vera Drake” i „21 Gramów” zmienił całe moje życie. W Wielkiej Brytanii nigdy się mną nie interesowano, mamy tu bardzo konkretne wyobrażenie, na temat tego, jak powinien zachowywać się angielski aktor. Ja do tego wyobrażenia nie pasuję. Dotarcie do miejsca, w którym się teraz znajduję nie nastąpiło z dnia na dzień.
Staram się postępować zgodnie z osobowością mojego bohatera. Ludzie pytają mnie, dlaczego John May to tak minimalistyczny bohater. On po prostu żyje zupełnie sam, na kim miałby robić wrażenie? Nikogo przy nim nie ma, tylko puszka tuńczyka.
MB: Oraz umarli.
EM: Dokładnie. Gdybym zrobił z niego ekstrawertyka, byłoby to po prostu głupie. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, czy rola okaże się dobra. W przypadku Mike’a Leigh ma się tak dużo czasu na przygotowania, że role w jego filmach powinny być lepsze. W przypadku „Tyranozaura” go tyle nie miałem, ale za to postać i sytuacja, w której się znajduje była tak dobrze opisana, że wiedziałem, kim jest. Olivia Coleman dała mi do przeczytania artykuły opisujące mężczyzn znęcających się nad żonami, co nimi powoduje. To bardzo mi pomogło, poza tym Paddy (Considine, reżyser filmu – przypis autorki) to mój przyjaciel, więc mu zaufałem. To, co uważam za swoją najlepszą role innym może się nie spodobać. Zawsze, kiedy nachodzi mnie chwila zwątpienia mówię żonie, że byłem beznadziejny a ona odpowiada: nie, nie byłeś, byłeś beznadziejny w poprzednim filmie (śmiech).
Nienawidzę oglądać się na ekranie. Zawsze wydaje mi się, że jestem Bradem Pittem a potem spoglądam na ekran i wiem, że to nieprawda.
MB: Masz więcej obliczy od Brada Pitta.
EM: Mam więcej podbródków od Brada Pitta (śmiech).
MB: Nad czym teraz pracujesz?
EM: Właśnie zrobiłem film w Nowym Jorku, zatytułowany „God’s Pocket” z Philipem Seymourem Hoffmanem oraz „X Plus Y” z Sally Hawkins. Niedługo mam zacząć duży projekt telewizyjny, jeszcze nie mogę powiedzieć jak się nazywa, poza tym w styczniu rozpoczynamy zdjęcia do drugiego sezonu „Raya Donovana”. Tak wygląda mój plan na chwilę obecną. Czuję się bardzo zmęczony (śmiech).
MB: W filmie zaskakuje dbałość o detale. Czy było to coś zaplanowanego wcześniej czy raczej szczęśliwy przypadek?
EM: Uberto dokładnie wszystko opisał. John May żyje samotnie, ale nawet w dużych rodzinach, gdzie wszystko wydaje się nieco chaotyczne życie wyznaczają pewne rytuały. Życiem Johna rządzi rutyna, bo daje mu to złudzenie normalności. Dlatego też tak wysoko ceni rytuał towarzyszący pogrzebom, sam musi nadać swojemu życiu jakaś strukturę, bo nie ma przy nim nikogo, kto mógłby to zrobić za niego.
MB: Film ma bardzo powolny rytm, kończy się natomiast w nagły sposób. Dlaczego zdecydowaliście się na takie zakończenie?
EM: Myślę, że to odważne zakończenie.
MB: Ludzie siedzący obok mnie w kinie zaczęli krzyczeć, naprawdę ich to zaskoczyło.
EM: (śmiech) Myślę, że dla Uberto film nie mógł się skończyć w inny sposób. Kiedy przeczytałem scenariusz, powiedziałem mu: zgadzam się, ale bardzo ryzykujesz. Niektórzy je pokochają, inni znienawidzą i poczują się wręcz obrażeni. Ale mnie się podoba, w końcu naszemu życiu towarzyszy niepewność.
MB: Grałeś tak różne role, czy jest jeszcze jakaś postać, którą chciałbyś zagrać?
EM: Moja przyjaciółka chce nakręcić romantyczna komedię, w której miałbym zagrać głównego amanta. Byłoby to coś nowego. Zawsze chciałem też zagrać Nathana Detroit w „Guys and Dolls” (słynny musical, w filmowej adaptacji postać tą grał Frank Sinatra – przypis autorki). Sam nie wiem, dlaczego. Kiedy byłem mały, zobaczyłem jak Bob Hopkins gra go na scenie i od tego czasu było to moim marzeniem.
koniec
« 1 2
11 września 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Dobry western powinien być prosty
John Maclean

20 XI 2015

Z Johnem Macleanem o stawianiu sobie ograniczeń i o tym, dlaczego wszystkie westerny są rewizjonistyczne rozmawia Marta Bałaga.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

29 WFF: Dzień drugi
— Urszula Lipińska, Jarosław Loretz

Wenecja 2013: Samotność w wielkim mieście
— Marta Bałaga

Wenecja 2013: Umarli milczą
— Marta Bałaga

Z tego cyklu

Pani Zemsta
— Marta Bałaga

W drodze
— Marta Bałaga

Samotność w wielkim mieście
— Marta Bałaga

Umarli milczą
— Marta Bałaga

Happy Ending
— Marta Bałaga

Mała najbliższa ojczyzna
— Marta Bałaga

Obcy wśród nas
— Marta Bałaga

Ladies Punk
— Marta Bałaga

Anarchy in Sweden
— Marta Bałaga

Złoty Lew dla „Sacro GRA”

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.