Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Hermann Huppen
‹Jeremiah #26: Port cieni›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJeremiah #26: Port cieni
Scenariusz
Data wydania20 listopada 2023
RysunkiHermann Huppen
PrzekładWojciech Birek
Wydawca Elemental
CyklJeremiah
Format48s. 220x295 mm
Cena45,00
Gatuneksensacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Konflikt pokoleń
[Hermann Huppen „Jeremiah #26: Port cieni” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dla mnie to coraz bardziej niezrozumiałe! Jak można przez tyle lat opowiadać w zasadzie tę samą historię, a jednak wciąż robić to w sposób fabularnie zajmujący i ekscytujący graficznie? Hermannowi Huppenowi udaje się to bez trudu. „Port cieni”, czyli dwudziesta szósta odsłona serii o przygodach Jeremiaha i Kurdy’ego Malloya, ponownie wznosi się na artystyczne wyżyny.

Sebastian Chosiński

Konflikt pokoleń
[Hermann Huppen „Jeremiah #26: Port cieni” - recenzja]

Dla mnie to coraz bardziej niezrozumiałe! Jak można przez tyle lat opowiadać w zasadzie tę samą historię, a jednak wciąż robić to w sposób fabularnie zajmujący i ekscytujący graficznie? Hermannowi Huppenowi udaje się to bez trudu. „Port cieni”, czyli dwudziesta szósta odsłona serii o przygodach Jeremiaha i Kurdy’ego Malloya, ponownie wznosi się na artystyczne wyżyny.

Hermann Huppen
‹Jeremiah #26: Port cieni›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJeremiah #26: Port cieni
Scenariusz
Data wydania20 listopada 2023
RysunkiHermann Huppen
PrzekładWojciech Birek
Wydawca Elemental
CyklJeremiah
Format48s. 220x295 mm
Cena45,00
Gatuneksensacja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Dotarłszy do dwudziestego piątego tomu „Jeremiaha”, czytelnik mógłby dojść do wniosku, że o postapokaliptycznej Ameryce Północnej widzianej oczyma Hermanna wie już wszystko. Ale nie! Rok później ukazał się bowiem kolejny epizod serii, który znów zaskoczył wstrząsającą fabułą i olśnił (tak, używam tego określenia świadomie, ponieważ brzydota prezentowana przez Belga bywa olśniewająca!) turpistyczną wizją przyszłości. A przecież, chociaż od publikacji „Portu cieni” mija już prawie dwadzieścia lat, Huppen wciąż nie ustaje w wysiłkach i z zaskakującą regularnością tworzy kolejne odsłony cyklu (w ubiegłym roku ukazał się czterdziesty).
Przemieszczający się po wyniszczonych przez atomową apokalipsę Stanach Zjednoczonych – z północy na południe, ze wschodu na zachód (i na odwrót) – Jeremiah i Kurdy Malloy często docierają do zakątków zapomnianych przez Boga. Do miejsc zamieszkanych przez ludzi izolujących się od rzeczywistości, pogrążających się w religijnym fanatyzmie, budujących nowy świat pod rządami autorytarnych przywódców. Nie inaczej dzieje się także w „Porcie cieni”. I chociaż początek tej opowieści jest dramatyczny, to w porównaniu z tym, co czeka głównych bohaterów później – może wydawać się wręcz sielankowy. Odpoczywający po kąpieli w morzu Kurdy słyszy wołanie od strony wystających w oddali z wody skał. Nie namyślając się – co zresztą nigdy przecież nie było jego mocną stroną – płynie w tamtym kierunku i ratuje z opresji młodą dziewczynę, której łódka rozbiła się o kamienie.
To zdarzenie wywołuje cały ciąg przyczynowo-skutkowy, który niemal kończy się dla Kurdy’ego i Jeremiaha tragedią. W każdym razie pod wpływem Milovy – tak ma na imię nowa znajoma przyjaciół – ruszają do osady, w której mieszka nastolatka. By tam się dostać, muszą pozostawić po drodze swoje motocykle, nie są bowiem w stanie jechać po rozmokłej górzystej drodze. Zabierają ze sobą jedynie najpotrzebniejsze rzeczy i… pistolety. Nigdy przecież nie wiadomo na kogo się trafi. A trafiają na bardzo specyficzną społeczność, której przewodzi Jason. Trzyma on mieszkańców twardą ręką, zmuszając do bezwzględnego poddaństwa wobec Boga i siebie. Ułatwia mu to bliskość przerażającego wraku wielkiej czarnej łodzi, z której co jakiś czas nocami docierają potępieńcze dźwięki. Tak daje o sobie znać duch zła, przed którym ochronić osadę mogą jedynie modlitwa i bogobojność.
Łatwo się domyśleć, że Kurdy i Jeremiah pasują do tego miejsca jak pięść do nosa. Starsi mieszkańcy mają żal do Milovy, że sprowadziła obcych, na dodatek tak bardzo niegodnych zaufania. Młodzi – rówieśnicy dziewczyny bądź niewiele od niej starsi chłopcy – widzą w przybyszach nie tyle sojuszników swojej sprawy, co narzędzie, którym będą mogli posłużyć się dla osiągnięcia swoich celów. Wbrew woli Jasona, społeczność osady nie jest zjednoczona wobec zagrożeń płynących z zewnątrz. Wśród młodych tli się zarzewie buntu, wzrasta w nich niechęć, a może wręcz nienawiść wobec dorosłych. Konflikt pokoleń przybiera tu nadzwyczaj skrajną postać.
Hermann tym razem stworzył opowieść o bardzo mocnej podbudowanie socjologicznej. Być może skłoniły go do tego częste przejawy agresji wśród młodzieży amerykańskiej; nieustanne – po dziś dzień zresztą – doniesienia mediów na temat strzelanin wybuchających w szkołach i kampusach uniwersyteckich. Stworzył więc wizję odizolowanej od świata, wychowanej w systemie przemocowym społeczności. O sprawowanej władzy, wpływach, przywilejach – decyduje siła fizyczna. Człowiekiem o niższym statusie, który może wynikać także z wieku, pomiata się, traktuje instrumentalnie, wykorzystuje, nierzadko też szantażując religią. W takim zbiorowisku drzemią demony, które czekają jedynie na moment, w którym będą mogły zerwać się z łańcucha. W „Porcie cieni” katalizatorem staje się przybycie do osady Jeremiaha i Kurdy’ego, którzy niechcący wywoławszy całe zamieszanie, będą musieli zmierzyć się z jego skutkami.
Graficznie Huppen niezmiennie trzyma najwyższy poziom. I choć w ciągu minionych lat przyzwyczaiłem się już do jego charakterystycznej kreski, Belg wciąż potrafi hipnotyzować szpetotą swoich rysunków. Kreowane przez niego postaci są wyraziste, mimika ich twarzy, gra ciała, do tego jeszcze dbałość o szczegóły otoczenia – ileż można z tego wszystkiego wyczytać! Ewentualnie dopowiedzieć sobie samemu. Swoje robi również kolorystyka. To nie przypadek, że w wyniku tych zabiegów „Port cieni” jawi się jako jedna z najmroczniejszych odsłon serii. A przecież konkurencję ma sporą.
koniec
21 lutego 2024

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Miasto grzechu i występku
— Sebastian Chosiński

Gwiazda wyrwana z galaktyki
— Sebastian Chosiński

Diamenty nie zapewniają wieczności
— Sebastian Chosiński

Na miedzianej ziemi
— Tomasz Nowak

Prawo i bezprawie
— Tomasz Nowak

Odwaga i poświęcenie
— Sebastian Chosiński

Prosto i spójnie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Tragedia pomyłek
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Co za porąbana rodzinka!
— Sebastian Chosiński

Bystanders w czasach pogardy
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.