WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Solaris |
Data wydania | 19 lutego 2020 |
Autor | Stanisław Lem |
Wydawca | Wydawnictwo Literackie |
ISBN | 978-83-08-07051-2 |
Format | 340s. 125×195mm |
Cena | 38,— |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Stulecie Stanisława Lema: List znad OceanuZ okazji cyklu artykułów poświęconego twórczości Lema nadrobiłam zaległości i przeczytałam „Solaris”. Teraz dzielę się refleksjami.
Beatrycze NowickaStulecie Stanisława Lema: List znad OceanuZ okazji cyklu artykułów poświęconego twórczości Lema nadrobiłam zaległości i przeczytałam „Solaris”. Teraz dzielę się refleksjami. Stanisław Lem |
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Solaris |
Data wydania | 19 lutego 2020 |
Autor | Stanisław Lem |
Wydawca | Wydawnictwo Literackie |
ISBN | 978-83-08-07051-2 |
Format | 340s. 125×195mm |
Cena | 38,— |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
Wyszukaj w | Selkar.pl |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
To nie było nudne, wręcz przeciwnie - nie obraziłbym się na kolejne trzy strony. Lubię takie rozbudowane analizy dzieł literackich, tym bardziej, że obecnie w sieci przeważają raczej "recenzje" kilkunastodniowe.
To się cieszę! Zwykle piszę krótsze teksty i obawiałam się, że ten będzie zanadto rozwlekły.
Bardzo interesująca analiza. Moje uwagi co do tekstu:
1. Odraza u Krisa pojawia się nie tylko wobec "afrykańskiej Afrodyty", towarzyszy też (przynajmniej początkowo) spotkaniu z Harey. Odraza to typowe odczucie w zetknięciu z czymś "obcym", bardziej pierwotna niż zdziwienie. Tak reagujemy na pająki czy węże
2. Sartorius mógł mieć po prostu traumę związaną ze śmiercią własnego dziecka
3. Nazwanie Krisa "niewinnym chłopcem" jest wyraźnym szyderstwem
Dziękuję!
@1. Ha, ciekawy trop. Nie pomyślałabym o tym, u siebie nie zauważyłam takich odruchów po prostu. Pająki i węże nie budzą we mnie obrzydzenia, raczej zaciekawienie, niektóre uważam za prześliczne (np. te wielkie, kolorowe i włochate, co do węży, mój brat miał węża zbożowego, bardzo ładny był, znajomy rodziców hodował w terrariach rozmaite gady, to kiedy jako dziecko byłam tam z wizytą, siedziałam w pokoju z terarriami zachwycona). Nie miałabym problemu z dotknięciem, jeśli tylko wiedziałabym, że ten akurat gatunek nie jest jadowity. Na żywo widziałam tylko żmije, jednej udało mi się zrobić ładne zdjęcie. Generalnie zwierzęta mnie fascynują niezależnie od ilości odnóży, gładkości skóry, czułków i innych takich. Wyjątkiem są jedynie stada wijących się asynchronicznie larw, one budzą we mnie obrzydzenie, ale zwykle jak się dłużej przyglądam.
Czy w takim razie, jeśli by w przyszłości doszło do pokojowego kontaktu z obcymi, "test pająków i węży", byłby jednym z testów psychologicznych dla członków zespołu mającego kontaktować się z obcymi.
@2 Ale czy wtedy miałby powód aż tak szaleńczo to ukrywać? I ta uwaga Snauta, że Sartorius wolałby zachować wszystko w tajemnicy, bo się boi. Toż musiałby sam to dziecko zamordować.
@3 Niewykluczone, choć przecież dalej jest (zrekam właśnie do tekstu) "Ale kiedy spojrzałem na niego, zrozumiałem, że nie kpi. (...) Dlaczego tak mówisz? - spytałem (...).
- Dlatego, że ta historia jest tragiczna."
1. No nie wyobrażam sobie, żeby w zespole ds. kontaktu z obcymi nie było biologa. Najlepiej nadają się biolodzy zajmujący się hobbystycznie fantastyką. W razie lądowania UFO, składałbym CV w ciemno;-)
2.Pewnie racja, choć dziecko mogło też zginąć przez bezmyślność albo jakieś karygodne zaniedbanie. Ale to tylko luźne dywagacje.
3. Zatem narrator napisał wprost, że to nie kpina... Może być też tak, że jako psycholog kiepsko czytał ludzkie emocje. Albo Snaut i Sartorius mieli tyle na sumieniu, że przy nich Pan Kelvin był niewinnym barankiem. Ale to znowu dywagacje...
1. To na pewno, ale pomyślałam sobie też, że skoro faktycznie ludzie mają atawistyczne odruchy wstrętu wobec tego, co bardzo odmienne od "ssaczego modelu", i natężenie takich odruchów różni się w zależności od osoby, to gdybyśmy mieli nawiązywać pokojowe relacje z obcymi, lepiej byłoby przetestować ludzkich kandydatów i wybrać takich, u których takie odruchy byłyby słabsze, po to, aby nie utrudniało im to pracy (można się racjonalnie przekonywać, że oto jest życzliwie nastawiony naukowiec z obcej planety, ale jeśli na sam widok tegoż naukowca ludzkiemu naukowcowi robiłoby się niedobrze i cały czas musiał z tym walczyć, byłby mniej skuteczny).
Można by też odwrócić sytuację - oto obcy przybywają, niekoniecznie są przyjaźnie nastawieni, ale wyglądają jak małe puchate zwierzątka i ludzie automatycznie czują do nich sympatię.
2. To prawda, że nie jest powiedziane. Choć zakładam, że wtedy też byłaby to "tragiczna historia" a nie, jak to wyraził Snaut "monstrualna brzydota i wstyd".
3. Tjaaa, jeśli chodzi o empatię to Kelvin rzeczywiście raczej się nie sprawdza.
Się zastanawiam, czy lepiej by było, gdyby "goście" innych członków załogi zostali pokazani i wyjaśnione zostałoby, kim byli dla ludzi, czy tak, jak jest, kiedy zostawiono otwarte pole.
/------------
Przede wszystkim te długie para-encyklopedyczne wtręty na temat badań nad oceanem:
Kelvin, zamiast wsiąść w pojazd i polecieć zobaczyć ocean na własne oczy,
idzie do biblioteki czytać książki, których większość już zna.
Wydało mi się to toporne (...) – nudne.
------------
Pamiętam, że czytałam Solaris jakoś tak w 7 klasie podstawówki i właśnie ta cała Solarystyka była dla mnie najbardziej fascynująca i żałowałam, że nie ma więcej. Czego niby bohater miałby się dowiedzieć gapiąc się na Ocean przez swoje "kaprawe oko jaskiniowca"? I może jeszcze powinien popylać po tym kosmicznym ocenianie na kosmicznym skuterze, ostrzeliwując się przy tym od kosmicznych piratów, żeby przypadkiem nie było nudno?
Sama wiszę gdzieś w pół drogi pomiędzy Lemem a wczesnym Zelaznym i lubię oba rodzaje mięsa, ale tego lemowskiego w ofercie jest zdecydowanie mniej i trafia do zdecydowanie mniejszej liczby osób.
Co kto lubi.
Ja prawdziwą literaturę naukową czytam w pracy, po pracy wolę sobie poczytać jak - owszem - bohater popyla w skuterze.
Nie to, że nie lubię wcale wyjaśnień, ale trzeba je wpleść w fabułę jakoś zręcznie, a nie bach - naście stron wykładu, przerwa na fabułę i kolejne wywody.
W Polsce zwykło się określać policjantów „glinami” lub pogardliwie „psami”. W krajach anglojęzycznych to „pigs”, czyli po prostu „świnie”. Określenie to sugeruje oczywiście niechęć, odrazę i ma być z założenia obraźliwe. Nazwanie „świnią” Bruce’a Robertsona, głównego bohatera „Brudu”, jest też obraźliwe – tylko, że dla świń. Policjant z edynburskiego posterunku, zajmujący się sprawami kryminalnymi, jest jednym z najbardziej odrażających protagonistów w historii literatury (i filmu). Kim jest ta (...)
więcej »Irvine Welsh, Szkot z Edynburga, zadebiutował dokładnie trzydzieści lat temu powieścią opartą bardzo mocno na swoim własnym życiu. Czyli na wspomnieniach z końca lat siedemdziesiątych, kiedy to heroina była „naturalnym elementem jego otoczenia” i sposobem na życie w Leith, jego rodzimej dzielnicy. Powieść ta, napisana po angielsku, szkocku i miejscami twardą miejscową gwarą z Leith, kojarzona jest u nas przede wszystkim z jej kinową ekranizacją. Mocną i nie pozostawiającą obojętnym.
więcej »Otaczają mnie ludzie twierdzący, że nikt już nie czyta tyle co kiedyś. Słysząc takie stwierdzenie raz po raz uświadamiam sobie, jak mało wiedzą oni o dzisiejszej społeczności czytelniczej, która oczywiście jest inna od tej, jaką pamiętają nasi rodzice czy dziadkowie, ale wciąż jest i działa… czasem nawet zbyt skutecznie.
więcej »Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Lista Przebojów Książkowych: Propozycje – maj 2012
— Esensja
Lista Przebojów Książkowych: Notowanie XX – kwiecień 2012
— Esensja
Lista Przebojów Książkowych: Propozycje – kwiecień 2012
— Esensja
Do księgarni marsz: Kwiecień 2012
— Esensja
50 najlepszych polskich powieści fantastycznych
— Esensja
Punkt krytyczny: Kongres lemologiczny albo fiasko, czyli podróż czwarta
— Michał Cetnarowski, Michał Foerster
Esensja czyta: Kwiecień-czerwiec 2010
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Konrad Wągrowski
Pijane ślimaki prowadzą śledztwo
— Mieszko B. Wandowicz
Pogrzeb pośród mgławic
— Mieszko B. Wandowicz
O korzyściach z bycia ślimakiem (śluzem na marginesie „Głosu Pana”)
— Mieszko B. Wandowicz
Lem w komiksie
— Marcin Knyszyński
Przeciętniak w swym zawodzie
— Agnieszka Hałas, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Jam jest robot hartowany, zdalnie prądem sterowany!
— Miłosz Cybowski, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski
Zawsze szach, nigdy mat
— Marcin Knyszyński
Świadomość jako błąd
— Marcin Knyszyński
Człowiek jako bariera ostateczna
— Marcin Knyszyński
Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas
— Marcin Knyszyński
„W zeszłym roku nie miałem wakacji”
— Joanna Kapica-Curzytek
Esensja czyta: Wrzesień 2013
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka
Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński
Przeczytaj to jeszcze raz: Social-fiction
— Daniel Markiewicz
Dialogi
— Janusz A. Urbanowicz
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka
Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka
Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka
Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka
Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka
Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka
Z tarczą
— Beatrycze Nowicka
Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka
Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka
Nie było nudno, czytałbym więcej :)
Miło czasem zaznajomić się z taką krytyczną oceną klasyki zamiast peanów, które nieraz sprawiają wrażenie, jakby ich autor nie miał najmniejszej styczności z omawianym tekstem.