Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wariacje literackie: Książki dla zwierząt

Esensja.pl
Esensja.pl
Każdy szanujący się miłośnik zwierząt w którymś momencie staje przed dylematem: co czytać? I nie chodzi wcale o poradniki, jak dobrze rozmawiać z psem, albo dlaczego warto zmieniać piasek w kuwecie. Specjalnie dla takich odbiorców powstał gatunek literacki, w którym głównymi bohaterami są zwierzaki, a fabuła toczy się wokół ich, wydawałoby się, nie-ludzkich problemów.

Michał Foerster

Wariacje literackie: Książki dla zwierząt

Każdy szanujący się miłośnik zwierząt w którymś momencie staje przed dylematem: co czytać? I nie chodzi wcale o poradniki, jak dobrze rozmawiać z psem, albo dlaczego warto zmieniać piasek w kuwecie. Specjalnie dla takich odbiorców powstał gatunek literacki, w którym głównymi bohaterami są zwierzaki, a fabuła toczy się wokół ich, wydawałoby się, nie-ludzkich problemów.
Tekst o zwierzęcych bohaterach można by zacząć od Ezopa, albo „Batrachomyomachii”1) lub „Myszeidy” Ignacego Krasickiego. Można by wyliczać setki pozycji, w których pojawiają się futrzane postaci, mnie jednak bardziej od chronologii, czy rachunków interesuje próba analizy własnego czytelnictwa. Dlatego też pierwsza będzie powieść Richarda Adamsa i jej tropem podążę dalej. Autor ten wypracował coś na kształt gatunku rządzącego się specyficznymi prawami. Bohaterowie to zwykle grupa stworzeń (rzadziej jednostka), opisywane wydarzenia natomiast niemal ocierają się o epos, a na pewno są prowadzoną z rozmachem opowieścią – nawet, jeśli dotyczy ona myszy (np. „Dom obiecany”). Przejdźmy do rzeczy.
W najlepszej „zwierzęcej” powieści, a mam tu na myśli „Wodnikowe Wzgórze” Adamsa bohaterami są niepozorne króliki. Tyle że te małe stworzenia mają nie byle jaki pierwowzór – autor wyraźnie wzorował się na „Odysei” Homera. (Cóż za porównanie: starożytny grecki epos i zjadacze marchewki!). Otóż, bohaterowie „Wzgórza”, podobnie jak Odys, odbywają podróż do domu, jednak ich dom jeszcze nie istnieje; muszą go nie tylko odnaleźć ale i stworzyć. Po drodze przeżywają liczne przygody, zupełnie jak dzielny Grek trafiają na wyspę Kirke (królikarnia Pierwiosnka), a ich tropem rusza Telemach (królik Ostrzeń). Jednak podstawową cechą łączącą „Wzgórze” Adamsa z „Odyseją” jest postać trickstera. U Homera mamy oszusta Odysa, natomiast króliki opowiadają sobie legendy o słynnym protoplaście, El-ahrerze, „Księciu o Tysiącu Wrogów”. Nie jest on jednak (w końcu: królik) ani tak silny jak Achilles, ani odważny na wzór Agamemnona, toteż cały jego potencjał skrywa się w sprycie. Liczne opowieści o El-ahrerze przekazywane sobie przez króliki we „Wzgórzu” pokazują, że podobnie jak Odys, jedynie kierując się inteligencją bohater jest w stanie pokonać licznych i często silniejszych przeciwników. Ale jest jeszcze jedno podobieństwo między „Wzgórzem” a „Odyseją”. Adams opisuje króliki trochę tak, jakby były społeczeństwami pierwotnymi, gdzie świadomość zbiorowa przeważała nad świadomością jednostki, a wspólnota gromadziła się wokół legend i baśni. I nie chodzi tylko o opowiadane sobie przez bohaterów przygody El-ahrery, ale o całe „Wzgórze”, które jest mitem w wydaniu zwierzęcym. Chyba to właśnie sprawia, że Adamsowi udało się dołączyć do tego nielicznego grona pisarzy, którzy tworząc dla młodszego czytelnika nie stracili kontaktu ze starszym.
Kiedy po lekturze powieści Adamsa sięgnąłem po „Pieśń Łowcy”, byłem przekonany, że czeka mnie powtórka znakomitej fabuły, albo nawet jeszcze lepsza książka. W końcu, Tad Williams swoimi bohaterami uczynił koty – stworzenia magiczne, tajemnicze itp. No i jeszcze ta zachęta Andrzeja Sapkowskiego na okładce: „Tad Williams napisał powieść poświęconą w całości kotom – śliczną rzecz”. Nic bardziej mylnego. Najwyraźniej koty wymykają się literaturze, albo też winą słabego poziomu „Pieśni Łowcy” jest naśladownictwo. Otóż, po sukcesie „Wzgórza” (1972 rok) na rynku księgarskim zaczęły pojawiać się kolejne powieści ze zwierzęcymi bohaterami. Koty, myszy, łasice, owce, a nawet mrówki zaczęły „zaludniać” książki. Pół biedy z wariacjami na temat futrzaków, jednak okazało się, że wszyscy chcą pisać jak Adams. „Pieśń Łowcy” jest tego klasycznym przykładem: zamiast królików mamy koty, El-ahrera zastąpiony został panteonem kocich bogów-bohaterów, a podróż do domu – poszukiwaniem ukochanej. Williams, wydaje się, skopiował z „Wzgórza” co tylko się dało, a efektem tego była książka klon, może nie od razu słaba, ale po prostu wtórna.
W późniejszych latach próbowałem jeszcze czytać „Dom obiecany” i „Spalony dąb” Garry’ego Killwortha, a także kroniki Redwall Briana Jacquesa. Wszystkie w mniejszym lub większym stopniu powielały schemat zaczerpnięty z „Wzgórza” Adamsa. Jedyną próbą napisania czegoś bardziej oryginalnego była książka Leonie Swann, „Sprawiedliwość owiec”, kryminał rozgrywający się na irlandzkim pastwisku, a także – w mniejszym stopniu – „Las Duncton” Williama Horwooda. Opowieść o owcach ścigających przestępcę to zabawa tematami i tropami literackimi (główną bohaterką jest owca Maple), natomiast w drugiej książce autor wyraźnie nawiązuje do buddyzmu, co w połączeniu z kretami, o których traktuje powieść, stanowi dość oryginalną mieszankę. Celowo nie wspomniałem tutaj „Folwarku zwierzęcego” George’a Orwella, bo w jego książce zwierzęta są maskami przywdzianymi przez ludzi.
Czyżby więc schemat stworzony przez Adamsa na stałe określił sposób pisania książek o zwierzętach? Coś jest na rzeczy, bowiem – jak dotąd – nie udało się nikomu na dobre zerwać z tradycją rozpoczętą przez „Wzgórze”. Zresztą, dotyczy to nie tylko futrzanych bohaterów, ale także w innych gatunków – choćby fantasy. Może nawet jest to jakaś prawidłowość – pojawia się Ojciec Założyciel, taki Adams albo Tolkien, który tworzy powieść wzorzec. Następni twórcy mogą tylko naśladować, tworzyć parodie, tudzież bawić się w postmodernizm. Chociaż w kryminale zerwanie z dziedzictwem Arthura Conana Doyle’a i Agathy Christie się udało – przykładem Raymond Chandler. W powieściach ze zwierzęcymi bohaterami, jak i w fantasy czegoś takiego nie widać. Pojawia się więc pytanie, czy w ogóle coś takiego jest możliwe?
koniec
31 sierpnia 2008
1) „Batrachomyomachia” – starożytny poemat grecki o tytanicznej (albo: komicznej) walce żab z myszami. Podobno pisał go Homer, kiedy robiło mu się już niedobrze od śmiertelnie poważnych bohaterów „Iliady”.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster

A momenty były?
— Michał Foerster

Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster

Dobry czytelnik
— Michał Foerster

Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster

Literatura a życie
— Michał Foerster

Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster

Autor i słowo
— Michał Foerster

Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster

Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster

Tegoż autora

Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster

Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster

Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster

Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.