Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wariacje literackie: List od Lovecrafta

Esensja.pl
Esensja.pl
W recenzji „Drogi do szaleństwa”, zebranych opowiadań H.P. Lovecrafta, napisałem między innymi, że opowiadanie „Rzecz w świetle księżyca” to jeden z najlepszych tekstów Samotnika z Providence. Chciałbym podtrzymać tę opinię, jednak pojawia się pewien problem. Otóż wymienione opowiadanie… nie zostało wcale napisane przez Lovecrafta.

Michał Foerster

Wariacje literackie: List od Lovecrafta

W recenzji „Drogi do szaleństwa”, zebranych opowiadań H.P. Lovecrafta, napisałem między innymi, że opowiadanie „Rzecz w świetle księżyca” to jeden z najlepszych tekstów Samotnika z Providence. Chciałbym podtrzymać tę opinię, jednak pojawia się pewien problem. Otóż wymienione opowiadanie… nie zostało wcale napisane przez Lovecrafta.
Początkowo miałem ochotę zrzucić całą winę na wydawnictwo, które nie pokwapiło się z poinformowaniem czytelnika, że „Rzecz…” została napisana nie przez autora „Zewu Cthulhu”, a jedynie na podstawie jego listu. Bo opowiadanie zamieszczone w „Drodze…” w rzeczywistości przypisać należy dziennikarzowi J. Chapmanowi Miskemu, który opublikował je w 1941 roku, cztery lata po śmierci Lovecrafta. Autor oparł tekst na krótkim liście mistrza horroru, w którym ten opisał swój sen. Na stronie internetowej „The H.P. Lovecraft Archive” można porównać list z ostateczną wersją opowiadania Miskego. Nie trzeba być literaturoznawcą, by stwierdzić, że dziennikarz jedynie wykorzystał motyw snu do opowiedzenia własnej historii. Lovecraft z „Rzeczą…” miał niewiele (chociaż nie zupełnie nic) wspólnego.
Zatem najlepszy (być może) tekst autora „Horroru w Dunwich” okazuje się dziełem jednego z jego uczniów. W dodatku właściwie anonimowym, o czym świadczy przypisanie przez wydawnictwo „Rzeczy…” w całości Lovecraftowi. Ale też mity Cthulhu, jak zbiorczo nazywane jest uniwersum amerykańskiego twórcy, rozrosły się daleko poza grupkę wiernych naśladowców Samotnika z Providence. Michel Houellebecq w pracy poświęconej autorowi „W Górach Szaleństwa” stwierdza, że pisarzowi udało się nie tylko wychować licznych uczniów, ale także stać się „generatorem marzeń”. Francuski autor trafnie zauważa, że jakoś nikomu nie przychodzi na myśl naśladować Prousta, natomiast po Lovecrafta sięgają – no, może nie wszyscy, ale z pewnością wielu autorów. I to nie tylko pisarze (Robert Bloch, Brian Lumley, Henry Kuttner), ale też twórcy komiksów (na przykład Mike Mignola w cyklu o Hellboyu), muzycy (utwór „The Thing That Should Not Be” Metalliki) czy reżyserzy… Lista wydaje się nie mieć końca.
Jakiś czas temu czytałem opowiadanie Jorge Luisa Borgesa „There Are More Things”, którym argentyński pisarz składa hołd Lovecraftowi. Tekst opowiada o młodym człowieku, który po powrocie do rodzinnego miasteczka w „za­padłym kącie na południu Argentyny” postanawia odwiedzić stary, tajemniczy dom z dziwnymi meblami. Jak to u Borgesa bywa, to tylko przygrywka do rozważań filozoficznych i poetyckiej, wciągającej narracji. Ale zostawmy tekst na boku – fascynujące jest to, że Lovecraft przedostał się do literatury poważnej. Być może stało się tak, bo jego horrory, jak słusznie pisze Houellebecq, są przejawem egzystencjalnej postawy pisarza, dotykają problemu istnienia człowieka. W odróżnieniu od dzisiejszego króla horroru, Stephena Kinga, Lovecraft nie tworzył rozrywkowych tekstów, groza była po prostu jego naturalnym stylem wypowiedzi.
Houellebecq stwierdza, że u Lovecrafta jest coś „nie do końca literackiego”, o czym może zaświadczyć choćby zainteresowanie osobą pisarza ze strony ludzi, którzy nigdy nie czytali jego opowiadań (np. graczy RPG i graczy komputerowych). Najprawdopodobniej bierze się to z faktu, że sam twórca „Koloru z przestworzy” nie był wcale prawdziwym człowiekiem. Sprague de Camp, autor biografii Lovecrafta, pisze na koniec swojej książki: „Nie do końca zrozumiałem, kim był H.P. Lovecraft” i chyba wszyscy czujemy coś podobnego, czytając „Zew Cthulhu” albo „Widmo nad Insmouth”. Czegoś takiego nie mógł napisać zwykły człowiek i to przeczucie świetnie obrazuje wspomniane opowiadanie Miskego. Poznajemy w nim Morgana, niewykształconego, prostego człowieka, któremu śni się, że jest… Lovecraftem. W tym śnie zaś Lovecraftowi roi się straszny koszmar, z którego nie można się uwolnić. Opowiadanie kończy się kapitalnym stwierdzeniem: „To pisał Morgan. Udam się na College Street numer 66 w Providence, lecz obawiam się tego, co mógłbym tam zastać”. Pod tym adresem, nie trzeba chyba dodawać, mieszkał pisarz.
Jakiś czas temu ukazał się po polsku komiks Hansa Rodionoffa, Keitha Giffena i Enrique Brecci pod tytułem „H.P. Lovecraft”. Jest to fabularyzowana biografia twórcy opowieści o Cthulhu i Wielkich Przedwiecznych. Fikcja miesza się w niej z rzeczywistością, realne wydarzenia, jak związek z Sonią Green, łączą z fantazją autorów (Lovecraft czyta „Necronomicon”). Mistrz horroru w końcu stał się bohaterem stworzonych przez siebie mitów. W tym kontekście pytanie, kto rzeczywiście stoi za „Rzeczą…” traci na znaczeniu. Lovecraft pisze, cały czas pisze, pod wieloma nazwiskami i w różnych krajach… pisze nawet spoza grobu.
koniec
30 listopada 2008
P.S. Z różnych przyczyn, wśród których na pierwsze miejsce wybija się brak czasu autora, kolejne „Wariacje literackie” ukazywać się będą co dwa tygodnie.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster

A momenty były?
— Michał Foerster

Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster

Dobry czytelnik
— Michał Foerster

Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster

Literatura a życie
— Michał Foerster

Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster

Autor i słowo
— Michał Foerster

Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster

Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster

Tegoż autora

Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster

Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster

Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster

Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.