Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wariacje literackie: Humor Polaków

Esensja.pl
Esensja.pl
Publicystyka, która nudzi,to żadna publicystyka. Wychodząc z tego założenia Antoni Słonimski, autor nie tylko szkolnego wiersza „Alarm”, podporządkował swoją twórczość krytyczną surowym wymogom humoru. Co tam twórczość, także życie.

Michał Foerster

Wariacje literackie: Humor Polaków

Publicystyka, która nudzi,to żadna publicystyka. Wychodząc z tego założenia Antoni Słonimski, autor nie tylko szkolnego wiersza „Alarm”, podporządkował swoją twórczość krytyczną surowym wymogom humoru. Co tam twórczość, także życie.
W „Alfabecie wspomnień” Słonimski pisze,jak to kiedyś udał się z Witkacym i Augustem Zamoyskim do kina. Panowie znajdowali się w stanie wskazującym, a ponieważ obraz był niemy, postanowili samemu dorobić postaciom dialogi. Zabawa była przednia, ale nie dla wszystkich widzów. Po interwencji policjanta rozbawionych panów wyproszono z kina i poproszono o nazwiska. W odpowiedzi na żądanie policjanta padło: „Witkiewicz, Zamoyski”, a Słonimski „by nie obniżyć lotu” przedstawił się: „Sienkiewicz”. Najlepsza była jednak riposta policjanta: „To panowie mają u nas własne ulice, a nie potrafią się zachować w bioskopie”.
Anegdotki o jednym z najlepszych polskich publicystów można mnożyć w nieskończoność. Zainteresowanych osobą Słonimskiego odsyłam do tekstu „Pan Antoni” w „Gazecie Wyborczej”, w którym Adam Michnik wspomina swoją znajomość z autorem „Załatwione odmownie”. (Naczelny „GW” był przez jakiś czas jego sekretarzem). Ja natomiast chciałbym się skupić na fenomenie twórczości Słonimskiego, zwłaszcza twórczości publicystycznej.
Publicystyka to też literatura, chociaż rzadziej. Większość nawet bardzo dobrych artykułów czy esejów po krótkim czasie dezaktualizuje się. Spróbujmy przypomnieć sobie, ile tekstów z gazety przeczytanych w ostatnim półroczu utkwiło nam w głowie. Jeden, dwa, a może wcale? Prawdziwa sztuka polega na tym, by oprócz poruszenia bieżących spraw umieć także nadać wartość samemu tekstowi. Tak aby czytelnik z chęcią wracał do niego, nawet gdy opisywany problem straci na znaczeniu. Metody mogą być różne. Słonimskiemu udało się stworzyć formę wypowiedzi, która nie ulega łatwo przedawnieniu, o której nie zapomnimy po dwóch tygodniach od przeczytania. Kiedy przeglądam „Kroniki tygodniowe” z dwudziestolecia międzywojennego, czuję, że mają podobną siłę rażenia, co przed laty. Sekret kryje się w – wyliczmy po kolei – następujących składnikach:
  1. humorze,
  2. humorze,
  3. żarliwości,
  4. humorze.
O Słonimskim chodziły plotki, że potrafił zjechać jakąś sztukę teatralną tylko dlatego, że pasowało mu to do ukutego bon motu. To oczywiście przesada, ale faktem jest, że publicysta „Wiadomości literackich” nie przebierał w słowach, tworząc swoje teksty. Pisał z prawdziwą pasją, zamiłowaniem, którego współcześnie ze świecą szukać. Przyjrzyjmy się recenzji polskiego filmu „Tajemnica przystanku tramwajowego”: „Jest to przystanek, na którym zaiste nie warto by przystanąć, gdyby nie należało się po nim przejechać”, zaczyna krytyk. Trzeba dodać, że najczęściej Słonimski nabija się ze słusznych głupot, jak choćby słabych filmów produkcji krajowej. Albo pierwszej „aryjskiej” kawiarni w przedwojennej Warszawie, która, żeby było śmieszniej, przez ignorancję właścicieli nazwę otrzymała po bohaterze Marcela Prousta, Swannie (notabene Żydzie).
Nieważne, czy autor „Załatwione odmownie” pisze recenzję książki telefonicznej, czy zajmuje się zagadnieniem tzw. salutu cywilnego, który chcieli za hitlerowcami wprowadzić endecy. Za każdym razem robi to posługując się ostrym jak brzytwa humorem. Zresztą, parafrazując powiedzenie księcia Józefa Poniatowskiego, Słonimski powiedział kiedyś: „Bóg powierzył mi humor Polaków”. I to nie tyko humor prześmiewczych primaaprilisowych numerów „Wiadomości literackich” albo szopek noworocznych pisanych wespół z Tuwimem. Poeta potrafił humor zaszczepiać publicystyce, jego cotygodniowe felietony, recenzje filmów czy sztuk teatralnych aż iskrzą od dowcipu. Był często za swoje złośliwości ganiony i krytykowany (np. przez Karola Irzykowskiego), a władze PRL-u wręcz bały się ciętego pióra Słonimskiego. Możliwe, że pan Antoni rzeczywiście czasami przesadzał, jednak z pewnością nie przynudzał. Czego nie można powiedzieć o jego oponentach. Jak sam kiedyś stwierdził: „Brak poczucia humoru nie zawsze jest dowodem powagi”.
Tak sobie myślę, że recenzje powinno się oceniać nie po argumentach krytyka na temat omawianej książki, tylko po tym, czy udało mu się rozśmieszyć czytelnika. Bo jak powiedziała pewna mądra osoba: jak ktoś ma dobre samopoczucie, to niewiele może mu zaszkodzić.
koniec
8 marca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster

A momenty były?
— Michał Foerster

Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster

Dobry czytelnik
— Michał Foerster

Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster

Literatura a życie
— Michał Foerster

Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster

Autor i słowo
— Michał Foerster

Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster

Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster

Tegoż autora

Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster

Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster

Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster

Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.