Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wariacje literackie: Szaleństwo pisarzy

Esensja.pl
Esensja.pl
Dawno, dawno temu, w „Dużym Formacie” „Gazety Wyborczej” (który wówczas nazywał się po prostu „Magazyn”) czytałem wyniki badań na temat zdrowia psychicznego pisarzy. Było coś tam o Hemingwayu i jego samobójstwie, chyba też o Philipie Dicku wierzącym, że Lem to komórka KGB, a nie pisarz. Zacząłem się wówczas po raz pierwszy zastanawiać, skąd bierze się szaleństwo twórców literatury?

Michał Foerster

Wariacje literackie: Szaleństwo pisarzy

Dawno, dawno temu, w „Dużym Formacie” „Gazety Wyborczej” (który wówczas nazywał się po prostu „Magazyn”) czytałem wyniki badań na temat zdrowia psychicznego pisarzy. Było coś tam o Hemingwayu i jego samobójstwie, chyba też o Philipie Dicku wierzącym, że Lem to komórka KGB, a nie pisarz. Zacząłem się wówczas po raz pierwszy zastanawiać, skąd bierze się szaleństwo twórców literatury?
Czytam właśnie „Dzienniki” Jana Lechonia. Z pewnością to nie jest lektura, którą można polecić każdemu – raczej ciekawskim, zainteresowanym jak wygląda życie pisarza „od kuchni”. Autor „Srebrnych i czarnych” opisuje głównie swoje boje z pisaniem powieści (nieukończonego „Balu u senatora”), codzienne spotkania i wydarzenia, a także problemy z psychiką. Czytam Lechonia i ciągle wydaje mi się, że to nie Lechoń, tylko Teodor Parnicki, którego „Dzienniki z lat osiemdziesiątych” wyszły rok temu.
Wszystko podporządkowane jest pisaniu. Scribere necesse est, vivere non est necesse, parafrazując znane powiedzenie. Zarówno Lechoń, jak i Parnicki w swoich dziennikach skupiają się przede wszystkim na pracy twórczej, na gorączkowej próbie ocalenia siebie przez pisanie. Dlaczego ocalenia? Obaj pisarze mieli poważne problemy z psychiką. Autor „Karmazynowego poematu” był neurastenikiem, przez całe życie cierpiał na stany lękowe i ataki paniki. Najprawdopodobniej to z tego powodu popełnił samobójstwo w w 1956 roku. Parnicki natomiast chorował na depresję, przez kilka lat leczył się psychiatrycznie, w tym też czasie zarzucił zupełnie pracę literacką.
Dzienniki obu autorów są zadziwiająco podobne. Na pierwszym planie mamy zmagania z pisaniem, czy raczej: niepisaniem. Każda napisana strona, czasem linijka tekstu okupiona jest walką, ciężkimi zmaganiami z samym sobą i licznymi problemami. Często jest to prozaiczny brak czasu, choroba czy alkoholizm. W tle przewija się życie pisarzy, o którym twórcy w gruncie rzeczy wspominają niechętnie. Wiele też faktów przemilczają.
Podobno u Lechonia (tak twierdzi np. Krzysztof Tomasik) można znaleźć zakamuflowane informacje na temat jego stosunków homoseksualnych. Podobno Parnicki pomija w codziennych zapiskach spotkania z przedstawicielami władzy komunistycznej Polski. Być może pisarze świadomi, że piszą nie tylko dla siebie, wygładzają swoją rzeczywistość, zasłaniają ciemne sprawki przed czytelnikiem.
Mówi się, że pisanie może być terapią, ratunkiem przed szaleństwem. Jednak przykłady Parnickiego i Lechonia pokazują, że jeśli rzeczywiście jest to terapia, to bardzo zawodna i bolesna. Weźmy taki cytat: „I jestem znów zagubiony, sam i przekonany, że poza pisaniem nie istnieję i nie warto, żebym istniał”. Jeśli potraktujemy poważnie stwierdzenie Lechonia, jest ono przerażające. Być może coś takiego powinno być rozsyłane wśród początkujących pisarzy. Innymi słowy, jeśli bierzesz na poważnie swoją twórczość, spodziewaj się najgorszego.
Jednak w dziennikach Parnickiego i Lechonia jest również coś budującego. Można, owszem, przerazić się życiem pisarzy, ale jest także iskierka nadziei. Czy nie jest bowiem zdumiewające, że ludzie z takimi problemami, którzy byli często zupełnie nieprzystosowani do życia, jednocześnie potrafili tworzyć genialne dzieła? Nie wiem, czy problemy z psychiką są nieodłączną ciemną stroną talentu – być może nie. Wspaniałe jest jednak, że mimo tego Parnicki napisał „Słowo i ciało”, „Muzę dalekich podróży” albo „Tożsamość”, a Lechoń cudowne „Rozstanie” czy „Chorału Bacha”. Czytajmy szalonych pisarzy, ci normalni często nie mają tyle do powiedzenia.
koniec
22 marca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster

A momenty były?
— Michał Foerster

Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster

Dobry czytelnik
— Michał Foerster

Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster

Literatura a życie
— Michał Foerster

Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster

Autor i słowo
— Michał Foerster

Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster

Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster

Tegoż autora

Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster

Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster

Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster

Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster

Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.