Wariacje literackie: Czy Narnijczycy mogą być zbawieni?Fani cyklu narnijskiego, teologowie, a nawet pisarze od lat zastanawiają się nad tak zwanym problemem Zuzanny. Czy najstarsza dziewczynka z rodzeństwa Pevensie została słusznie potraktowana przez C.S. Lewisa? Bo jako jedyna nie mogła na stałe zamieszkać w Narnii – zbyt wcześnie dorosła.
Michał FoersterWariacje literackie: Czy Narnijczycy mogą być zbawieni?Fani cyklu narnijskiego, teologowie, a nawet pisarze od lat zastanawiają się nad tak zwanym problemem Zuzanny. Czy najstarsza dziewczynka z rodzeństwa Pevensie została słusznie potraktowana przez C.S. Lewisa? Bo jako jedyna nie mogła na stałe zamieszkać w Narnii – zbyt wcześnie dorosła. Dyskusja na temat zbawienia Zuzanny Pevensie opiera się na krótkim fragmencie „Ostatniej bitwy”. Czytamy tam, że dziewczynka, w odróżnieniu od reszty dzieciaków, nie dostąpi życia wiecznego w krainie Aslana. Powód? Zuzanna przestała wierzyć w Narnię: „interesują ją tylko nylonowe pończochy, szminki i zaproszenia na przyjęcia. Zawsze strasznie chciała być dorosła”. Zdaniem J.K. Rowling, autorki powieści o Harrym Potterze, Lewis ukarał w ten sposób Zuzannę za to, że: „odkryła seks”. Przez to ostatnie pisarka rozumie kwintesencję dorosłości. Przejawem poznania własnej seksualności są wspomniane pończochy i szminka. Jest to mocne stwierdzenie, tym bardziej, że Rowling – jak pisze dla „Timesa” Lev Grossman – nie przeczytała w całości cyklu narnijskiego. Jeszcze dalej w oskarżeniach idzie Philip Pullman. Jego trylogia „Mroczne materie” to zdaniem krytyków anty-Lewisowski cykl. Poza tym Pullman napisał w 1998 roku artykuł zatytułowany „Ciemna strona Narnii”. Zarzuca w nim Lewisowi mizoginizm, niechęć do seksu i syndrom Piotrusia Pana. A także propagandę „w służbie nienawidzącej życie ideologii”, którą – można przeczytać między wierszami – jest chrześcijaństwo. Do dyskusji włączył się także inny pisarz, Neil Gaiman. W tomie „Rzeczy ulotne” znajdziemy opowiadanie pod tytułem „Problem Zuzanny”. Autor przedstawia tam podstarzałą, zgorzkniałą kobietę, która cierpi na traumę jeszcze z czasów dzieciństwa. Jej rodzina zginęła podczas wypadku kolejowego. Bohaterka odczuwa owo wydarzenie jako porzucenie i wykluczenie z jakiejś innej, lepszej rzeczywistości. Tak mogłaby się czuć dorosła Zuzanna, której Lewis nie chciał w swojej dziecięcej Narnii. Opowiadanie jest słabe, natomiast ciekawe są wnioski zeń płynące. Przede wszystkim widać, że autor patrzy na cykl Lewisa z perspektywy dorosłego czytelnika, powiela zarzuty stawiane przez Rowling czy Pullmana. Sytuacja przypomina trochę zarzuty katolickich czytelników, że Harry Potter nawołuje do kultu szatana. Italo Calvino w „Wykładach amerykańskich” stwierdza, że: „Wobec mitów pośpiech nie jest wskazany”. Podobnie rzecz ma się z krytyką autora „Opowieści z Narnii”. Nie mam zamiaru bronić Lewisa przed streszczonymi wyżej zarzutami. Myślę natomiast, że baśń – podobnie jak mit – nie jest prostym obrazem, który można bez większych problemów przełożyć na współczesny język. To raczej czytelnik powinien spróbować zrozumieć mowę mitu, wejść w jego realia. Narnię należy rozważać z punktu widzenia dziecka, a nie dorosłego, jak to czynią krytycy Lewisa. W takim świecie dorosłość jest rzeczywiście czymś niezrozumiałym, trudno od małej Łucji wymagać, żeby wolała wspomniane szminki i pończochy nad zabawę w magicznej krainie. Baśń nie odnosi się do naszego świata, tylko do swojego. Gaiman próbował w swoim opowiadaniu pokazać psychologiczny rys Zuzanny wykluczonej z Narnii. Przypomina to trochę zabawy freudystów w tłumaczenie mitów. To znaczy, bardzo ładnie to wygląda, ale tak naprawdę nie ma większego związku z rzeczywistością. Bo czy słynny kompleks Edypa odpowiada na pytanie o przyczynę nieszczęść króla Aten? Żeby uwiarygodnić odpowiednio cierpienie Zuzanny, Gaiman musiał przenieść punkt ciężkość z wykluczenia z Narnii na traumę po śmierci bliskich. Dzięki temu opowiadanie staje się bardziej wiarygodne, ale jednocześnie odchodzi od tekstu Lewisa. W którym to śmierć rodziny Pevensie była jedynie marginalnym wydarzeniem, wtrętem pozwalającym dzieciom na zawsze zamieszkać w Narnii. Tak więc krytyka Lewisa odbywa się nie na gruncie jego opowiadań, ale ze współczesnego punktu widzenia. Problem Zuzanny rzeczywiście istnieje, jest ich nawet kilka. Lewis popełnił w „Opowieściach…” sporo błędów, jednak krytyka nie może być oderwana od realiów tekstu. Jeden z czytelników Umberto Eco zarzucił pisarzowi, że w „Wahadle Foucaulta” popełnił gafę. Otóż, narrator podczas opisywania włamania do Conservatoire des Arts et Métier nie wspomina ani słowem o szalejącym obok tego dnia w prawdziwym świecie potężnym pożarze. Owszem, odpowiedział Eco, gdyby to był reportaż, mielibyśmy do czynienia z poważnym błędem. W świecie powieści – nie. 13 września 2009 |
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster
A momenty były?
— Michał Foerster
Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster
Dobry czytelnik
— Michał Foerster
Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster
Literatura a życie
— Michał Foerster
Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster
Autor i słowo
— Michał Foerster
Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster
Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster
Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster
Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster
Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster
Hej :)
Filozoficznie rzecz ujmując te kontrowersje różnych autorów i ich rozbieżne interpretacje tekstów Lewisa sprowadzają się imo do dwu ontologicznych stron barykady. Mianowicie do kultury, która życie ziemskie traktuje jako jedyne i stąd - co zrozumiałe - na nim trzeba skupić całą uwagę, oraz do kultury, która życie ziemskie uważa za jedynie przedsionek życia prawdziwego. Wg mnie dla pierwszej grupy ta druga grupa może się wydawać "nienawidzącą życia", z tego powodu, iż nie traktuje życia jako jedynej całości ludzkiego doświadczenia i możliwości. Że nie traktuje życia jako czegoś co może być pełne. Dla tej drugiej grupy natomiast ta pierwsza może się wydawać materialistyczną i przyziemną, gdyż nie interesuje się zbytnio sprawami boskimi i niebianskimi uznajac je za niemożliwe do pojęcia a zatem niepotrzebne, albo po prostu zmyślone.