Wariacje literackie: Nowe technologieOd pewnego czasu nosiłem się z myślą napisania tekstu o nowych technologiach i literaturze. Niedawno pojawił się dobry pretekst – zaprezentowano pierwszy polski e-czytnik, a także księgarnię e-booków. Co więcej, inicjatywa spotkała się z całkiem sporym odzewem ze strony krajowych wydawnictw.
Michał FoersterWariacje literackie: Nowe technologieOd pewnego czasu nosiłem się z myślą napisania tekstu o nowych technologiach i literaturze. Niedawno pojawił się dobry pretekst – zaprezentowano pierwszy polski e-czytnik, a także księgarnię e-booków. Co więcej, inicjatywa spotkała się z całkiem sporym odzewem ze strony krajowych wydawnictw. Prędzej czy później wszyscy będziemy czytać e-booki, nie ma od tego ucieczki. Druk zrewolucjonizował dostęp do wiedzy, podobnie dzieje się z Internetem. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, czego najlepszym przykładem jest eClicto, polska myśl technologiczna w dziedzinie e-czytników. Nie wróżę eClicto – jak zresztą większości dostępnych na rynku czytników – wielkiego powodzenia. Brak bezpośredniego połączenia z Internetem, podpieranie się komputerem, wymóg instalacji dodatkowego oprogramowania (dostępnego wyłącznie dla systemu Windows) to tylko niektóre wady książek XXI wieku. Nieco lepiej przedstawia się Kindle, który umożliwia bezpośredni dostęp do sklepu Amazon.com, jednak i tutaj nie ma specjalnych fajerwerków. Podstawowym problemem e-czytników jest papier, a raczej jego brak. Ekran nie potrafi jeszcze spełniać wymogów stawianych przez życie, jest formą przejściową między monitorem komputera a e-papierem, który zapewne pojawi się za jakiś czas. Sprawa wygląda trochę jak z najnowszym filmem Jamesa Camerona. To wspaniała bajka, początek nowego kina, ale od strony widza – proszę o wybaczenie – strasznie upierdliwa sprawa. Okulary potrzebne do oglądania filmu 3D to prawdziwa tortura, której nie osłodzą nawet najpiękniejsze widoki z Pandory. Podobno Cameron czekał z realizacją „Avatara”, póki technika nie dogoni marzeń. Czytelnikom e-booków również przyjdzie jeszcze trochę poczekać, a jest na co, bo wprowadzenie e-papieru zrewolucjonizuje i być może w ogóle zmieni lekturę. Książka stanie się nie tylko nośnikiem treści, ale interaktywnym narzędziem, a czytanie – zabawą z tekstem. Wreszcie spełni się marzenie o hipertekście, czytelnik będzie mógł wybierać historie, które chce przeczytać, bohaterów, których pragnie bliżej poznać. Opowieść będzie kreowana podczas lektury („na żywo”) na podstawie elementów przygotowanych przez pisarza. Rzecz jasna, daleki jestem od wieszczenia kresu standardowej fabuły. Parę razy już coś takiego ogłaszano i – jak dotąd – niewiele z tego wynikło. Myślę jednak, że wprowadzenie porządnego e-papieru zmieni literaturę popularną. Myślę, że znalazłoby się sporo czytelników, którzy chcieliby – choćby z przekory – żeby ich ulubiony bohater choć raz poniósł sromotną porażkę. Papierowa książka na coś takiego nie może pozwolić, elektroniczna – owszem. Mam tutaj na myśli możliwości techniczne. Owszem, można umieścić alternatywne zakończenia fabuły na papierze, jednak e-book z rozwiniętą funkcją hipertekstu wydaje się lepszym narzędziem do zabawy. Przychodzi mi na myśl jeszcze jedno, mniej optymistyczne rozwiązanie. Otóż całkiem prawdopodobne, że zgodnie z przewidywaniami Steve’a Jobsa, szefa Apple, rozwój e-czytników nie będzie się opłacać. Ludzie i tak coraz mniej czytają, a jak czytają, to tylko krótkie fragmenty – dłuższa lektura męczy. Mam znajomego, który skończył studia, nie przeczytawszy żadnej książki. Przy czym nie chodzi o lektury potrzebne do zaliczenia przedmiotów, tylko o jakąkolwiek lekturę. Dziś może poszczycić się nic nieznaczącym tytułem magistra. Po co takiemu e-czytniki? 10 stycznia 2010 |
Voagar, idea ebooków i wersji elektroniczych podręczników czy dodatków funkcjonuje już od lat z niemałym powodzeniem w świecie wydawców RPG. Niektórzy nawet całkowicie zarzucili kosztowne i w wielu wypadkach po prostu nieopłacalne wydawanie podreczników papierowych na rzecz ich pdf-owych odpowiedników. Nie doprowadziło to w żadnym wypadku do ich upadku, a piractwo, choć funkcjonuje, jest mimo wszystko marginalne. Największą zaletą elektronicznego formatu jest jego cena - wielokrotnie po prostu o wiele łatwiej kupić coś za dosłownie kilka dolarów, niż spędzać czas na żmudnych poszukiwaniach wersji spiraconych. Istnieją zresztą sposoby na zabezpieczenie takich plików przed rozpowszechnianiem. Dlatego raczej mało prawdopodobne, by problem piractwa książkowego mógł zaistnieć. Tym bardziej, że przecież dostajemy do ręki czytnik, który sam w sobie może mieć wbudowane pewne zabezpieczenia.
Funkcjonuje, ale na marginesie:)
Co do elektronicznych wydań RPG, to środowisko fanów jest specyficzne i są oni bardziej świadomi faktu, że to ile autorzy zarobią, wpłynie na jakość ich następnych produktów (i to czy w ogóle wystąpią).
Gdyby rynek książkowy przekształcił się w większości w elektroniczny, piractwo pewno stałoby się problemem:)
A zabezpieczenia nigdy nie stanowią problemu.
1) Od 10 lat Baen wydaje przeważającą część swoich książek w ebookach – w kilku różnych formatach, bez żadnych zabezpieczeń, za niewielką cenę. Efekt? Prośby o ksiązki z tego wydawnictwa na forach pirackich spotykają się z odpowiedziami z zakresu od „po co mamy sobie głowe zawracać, idź kup” do „ich nie piracimy, oni wydają ebooku po ludzku”.
2) Jak komus się wydaje, że niewydanie ebooka zabezpieczy go przed pirackimi kopiami w sieci to właśnie mu się *wydaje*.
3) Zabezpieczenia w jakikolwiek sposób ograniczające możliwość czytania ebooka na dowolnie wybranym czytniku uderzają w tych, którzy wybierają legalnego ebooka zamiast pirackiego.
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
więcej »Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.
więcej »Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wiewiórki Nabokova
— Michał Foerster
A momenty były?
— Michał Foerster
Jak nie zostałem wielkim pisarzem science fiction
— Michał Foerster
Dobry czytelnik
— Michał Foerster
Szaleńcy boży Flannery O’Connor
— Michał Foerster
Literatura a życie
— Michał Foerster
Dlaczego nie lubimy poezji
— Michał Foerster
Autor i słowo
— Michał Foerster
Zabawy z Carrollem
— Michał Foerster
Najlepsza książka 2009 roku
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Elektra
— Michał Foerster
Steve Jobs wielkim poetą był
— Michał Foerster
Notatki na marginesie „Mapy i terytorium”
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Błagalnice
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Dzieci Heraklesa
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Persowie
— Michał Foerster
Chociaż nie brzmi to zbyt oryginalnie
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Trachinki
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Ajas
— Michał Foerster
Popkultura i antyk: Filoktet
— Michał Foerster
Moim zdaniem także jest to nie opłacalne. Po pierwsze, ludzie czytają coraz mniej.
Po drugie, piractwo. Taki e-book waży pewnie mniej niż 1 mb. Chwilka i już jest na komputerze. Co powstrzyma ludzi przed ściąganiem? Poza tym książki się pożycza, od znajomych, z biblioteki za niewielkie pieniądze. Na okładce nie umieszcza się napisu \"Tylko do własnego użytku, rozprowadzanie zabronione pod karą pozbawienia wolności\". I chyba nikt nie miałby oporów przed \"pożyczeniem\" kilku książek z internetu.