Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Dwa światy, dwie śmierci

Esensja.pl
Esensja.pl
W ciągu dwóch dni rosyjska scena rockowa straciła dwie niezwykle ważne – by nie rzec: kultowe – postaci. W nocy z 18 na 19 lipca zmarł Michaił Gorszeniow, wokalista zespołu Korol i Szut, a dnia następnego odszedł na zawsze Gieorgij Gurjanow, perkusista legendarnej grupy Kino. Ich śmierci były tak różne, jak różne były światy, w których żyli.

Sebastian Chosiński

Dwa światy, dwie śmierci

W ciągu dwóch dni rosyjska scena rockowa straciła dwie niezwykle ważne – by nie rzec: kultowe – postaci. W nocy z 18 na 19 lipca zmarł Michaił Gorszeniow, wokalista zespołu Korol i Szut, a dnia następnego odszedł na zawsze Gieorgij Gurjanow, perkusista legendarnej grupy Kino. Ich śmierci były tak różne, jak różne były światy, w których żyli.
Michaił Jurjewicz Gorszeniow przyszedł na świat w sierpniu 1973 roku w prowincjonalnym miasteczku Boksitogorsk, położonym około 250 kilometrów na wschód od ówczesnego Leningradu, a dzisiejszego Petersburga. Jego ojciec był lekarzem, a rodzina często zmieniała miejsce zamieszkania; dość powiedzieć, że młodszy o dwa lata brat Michaiła, Aleksiej – w przyszłości wokalista zespołu Kukryniksy (Кукрыниксы) – przyszedł na świat w dalekowschodnim Birobidżanie, stolicy Żydowskiego Obwodu Autonomicznego. Ostatecznie jednak Gorszeniowowie osiedli w mieście nad Newą, gdzie starszy z braci rozpoczął naukę. Mając piętnaście lat, do spółki z kolegami z klasy – gitarzystą i basistą Aleksandrem Bałunowem oraz perkusistą Aleksandrem Szczigoliewem – założył zespół Kontora (Контора), w którym objął posadę wokalisty. Dwa lata później do grupy dołączył gitarzysta i wokalista Andriej Kniaziew, którego Michaił Jurjewicz poznał podczas nauki w liceum gastronomicznym. Choć akurat słowo „nauka” jest tu pewnym nadużyciem, albowiem szkoły tej Gorszeniow nigdy nie ukończył. W każdym razie po dojściu Kniaziewa kapela wyraźnie zmieniła swoje oblicze, z czasem przyjęła też nową nazwę – Korol i Szut (Король и Шут / Król i Błazen). Mimo że od początku swojej działalności formacja kojarzona była ze sceną punkową, ich muzyka znacznie wykraczała poza prosty punk rock – w ich twórczości pojawiały się nawiązania do folku, metalu, art- i horror-punka (na pewno wiele zawdzięczali The Misfits).
Pierwszy oficjalny album – „Камнем по голове” – zespół Gorszeniowa opublikował w 1996 roku; szybko też zyskał sporą popularność. Kolejne krążki pojawiały się bardzo regularnie, w odstępach rocznych, względnie dwuletnich: „Король и Шут” (1997), „Акустический альбом” (1998), „Герои и Злодеи” (2000), „Как в старой сказке” (2001), „Жаль, нет ружья” (2002), „Бунт на корабле” (2004), „Продавец кошмаров” (2006), „Тень Клоуна” (2008) i „Театр демона” (2010). Muzyka grupy ewoluowała. Pod koniec ubiegłej dekady dało się zauważyć coraz większe zainteresowanie Michaiła Jurjewicza teatrem, co wpływało na stronę wizualną koncertów i ostatecznie zaowocowało dwupłytowym rockowym musicalem poświęconym postaci psychopatycznego golibrody Sweeneya Todda – „TODD” („Акт 1. Праздник крови”, 2011; „Акт 2. На краю”, 2012). Choć artystycznie Korol i Szut odszedł daleko od swoich punkowych korzeni, Gorszeniow do końca życia pozostał prawdziwym punkiem – nie stronił od narkotyków i alkoholu, a swoje ciało ozdabiał wymyślnymi tatuażami. Ten tryb życia rujnował jednak jego zdrowie; jak sam wspominał, z powodu swego uzależnienia od heroiny w latach 90. XX wieku aż osiem razy zapadał w śmierć kliniczną. W życiu osobistym wiodło mu się różnie; był dwukrotnie żonaty, druga z towarzyszek życia, Olga, przed czterema laty urodziła mu córkę Aleksandrę. Zmarł w nocy z 18 na 19 lipca w swoim domu w Pargołowie na przedmieściach Petersburga. Według doniesień prasowych, w jego ręku znaleziono strzykawkę i łyżkę.
Warto na koniec wspomnieć o jeszcze jednym albumie nagranym przez Gorszeniowa – co prawda z muzykami z rodzimej kapeli, ale sygnowanym własnym nazwiskiem. Płyta nosiła wielce znaczący tytuł „Я алкоголик анархист” (2005) i była hołdem złożonym legendarnej radzieckiej i rosyjskiej formacji punkowej Brigadnyj Podriad (Бригадный подряд).
Życie Gieorgija Konstantinowicza Gurjanowa miało zupełnie inny posmak. Artysta przyszedł na świat w lutym 1961 roku w Leningradzie. Od najmłodszych lat chciał poświęcić się sztuce, dlatego jako czternastolatek rozpoczął naukę w szkole muzycznej. Nie spełniła ona jednak jego oczekiwań – był wielkim fanem Led Zeppelin, a kazano mu grać na… bałałajce, pianinie i gitarze akustycznej. W efekcie po roku odszedł i dalej uczył się sam. Karierę zaczął jako basista, grając przez dwa lata (1978-1979) w grupie Siergieja Siemionowa, później – w 1981 roku – trafił na krótko do punkowego zespołu Awtomaticzieskije Udowlietworitieli (Автоматические удовлетворители), którym kierował Andriej Panow. Momentem przełomowym w życiu Gurjanowa okazała się, datująca się od 1982 roku, znajomość z wokalistą i gitarzystą Wiktorem Cojem. Właśnie wtedy Coj – pół-Rosjanin, pół-Koreańczyk – stworzył Kino (Кино), jedną z najsłynniejszych radzieckich grup rockowych. Gurjanow zakotwiczył w niej na stałe dwa lata później. I pozostał do samego końca – do tragicznej śmierci Coja w wypadku samochodowym w połowie sierpnia 1990 roku. Tym samym dane mu było wziąć udział w nagraniu otoczonych już dzisiaj kultem albumów Kina: „Ночь” (1986), „Группа крови” (1988), „Звезда по имени Солнце” (1989), „Последний герой” (1989), który przygotowany został na rynek francuski, oraz „Кино (Чёрный альбом)” (1990), wydanego już po śmierci lidera.
Druga połowa lat 80. XX wieku, czyli czasy Gorbaczowowskiej „pierestrojki”, były najlepszym okresem dla Kina – formacji, która stworzyła w Związku Radzieckim swoistą mieszankę muzyki postpunkowej i nowofalowej. Gurjanow miał znaczący wpływ na te sukcesy – był nie tylko perkusistą, ale także aranżerem i twórcą ścieżek basowych. Starał się jednak nie ograniczać do jednego tylko stylu. Stąd jego zaangażowanie w inne projekty muzyczne, jak chociażby elektroniczne Nowyje Kompozitory (Новые композиторы), punkowo-nowofalowe Strannyje Igry (Странные игры) oraz industrialne Pop-Mechanika (Поп-механика) świętej pamięci Siergieja Kuriochina. Pod koniec lat 80. Gieorgij Konstantinowicz zainteresował się kulturą techno i muzyką klubową; na początku następnej dekady organizował pierwsze w Petersburgu imprezy, na których grano house. W tym samym czasie Gurjanow zajmował się również… malarstwem. Nakłonił go do tego poznany jeszcze w 1979 roku artysta Timur Nowikow (nieżyjący od jedenastu lat); pierwsza wystawa, na której publicznie pokazano obrazy przyszłego perkusisty Kina odbyła się trzy lata później. Po upadku Związku Radzieckiego Gieorgij Konstantinowicz odszedł od muzyki, skupił się na plastyce i podróżach. Przez jakiś czas mieszkał w Berlinie, Londynie i Madrycie, ale bywał też w Kopenhadze, Amsterdamie, Paryżu, Rzymie, Nowym Jorku, Los Angeles i katalońskim Cadaqués, które tak bardzo polubił Salvador Dali. Zawsze jednak, prędzej czy później, wracał do rodzinnego Petersburga.
Przed kilkoma laty zdiagnozowano u Gurjanowa poważną chorobę – wirusowe zapalenie wątroby typu C. Nie stanęło to jednak na przeszkodzie w jego pojawieniu się na planie filmu Raszida Nugmanowa „Igła. Remix” (2010). Obraz ten był nostalgicznym powrotem do lat 80. ubiegłego wieku – okresu największej popularności Kina i Wiktora Coja. Po jakimś czasie okazało się, że kłopoty zdrowotne Gieorgija Konstantinowicza są, niestety, jeszcze poważniejsze, lekarze wykryli bowiem u niego także raka wątroby i trzustki. 21 czerwca 2013 roku został wypisany z moskiewskiego szpitala i wyjechał do Niemiec, aby przejść kolejną chemioterapię; do Petersburga wrócił zaledwie kilka dni przed śmiercią, zmarł natomiast w sobotę 20 lipca.
koniec
21 lipca 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.