Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Euphoria
‹Lost in Trance›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLost in Trance
Wykonawca / KompozytorEuphoria
Data wydania1973
NośnikWinyl
Czas trwania34:35
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dennis Walloch, Tim Kinsey, Mike Walloch
Utwory
Winyl1
1) Brotherhood05:00
2) Just for a Moment06:35
3) Lost in Trance06:32
4) Oriental News05:15
5) Enchanted04:51
6) Middle Asian Lament06:09
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Zatraceni w niewierze (we własne możliwości)

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Amerykanie z formacji Euphoria.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Zatraceni w niewierze (we własne możliwości)

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj Amerykanie z formacji Euphoria.

Euphoria
‹Lost in Trance›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLost in Trance
Wykonawca / KompozytorEuphoria
Data wydania1973
NośnikWinyl
Czas trwania34:35
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Dennis Walloch, Tim Kinsey, Mike Walloch
Utwory
Winyl1
1) Brotherhood05:00
2) Just for a Moment06:35
3) Lost in Trance06:32
4) Oriental News05:15
5) Enchanted04:51
6) Middle Asian Lament06:09
Wyszukaj / Kup
Trudno o tym zespole napisać cokolwiek niepodważalnego. Na dobrą sprawę nie można mieć nawet stuprocentowej pewności, kiedy ukazała się jego debiutancka płyta ani przez kogo została wydana. Niemożliwe? A jednak! Choć w większości katalogów znaleźć można informację, że album „Lost in Trance” pochodzi z 1973 roku, to jednak w książeczce dołączonej do jego wersji kompaktowej – dodajmy: nielegalnej – sprzed dziewięciu lat, znajduje się data publikacji oryginału: „1969”. Po brzmieniu nagrań i samej muzyce też trudno dociec, kiedy mogły powstać. Są fragmenty, po wysłuchaniu których nie sposób mieć wątpliwości, że zostały zarejestrowane pod koniec lat 60. ubiegłego wieku; inne z kolei sugerują, że mimo wszystko musiało to mieć miejsce kilka lat później. Jedno chyba tylko nie nastręcza kłopotów – stwierdzenie, że Euphoria wciąż jeszcze działa, będąc praktycznie rodzinnym interesem państwa Wallochów.
Zespół powstał w Milwaukee w stanie Wisconsin z inicjatywy wokalisty i gitarzysty Dennisa Wallocha. Jak można mniemać, muzyk ten zafascynowany był brytyjskim (pop-)rockiem psychodelicznym, a zwłaszcza założoną przez Roda Argenta i Colina Blunstone’a grupą The Zombies, choć prawdopodobnie nie stronił także od płyt duetu Paul Simon i Art Garfunkel. Do składu udało mu się skaptować jeszcze basistę Tima Kinseya, „stanowisko” bębniarza powierzył natomiast swemu bratu Mike’owi. Jako trio Euphoria nagrała materiał na pierwszy album. Kiedy? Już wiadomo, że… nie wiadomo. Czy publikację winylowego krążka sfinansowali sami muzycy? Mogło tak być. Z tego też powodu, gdy w połowie poprzedniej dekady materiał ten przypomniano na kompakcie, trzeba było to zrobić bez zgody właścicieli praw do nagrań. Niby to czyn naganny (by nie rzec, że niezgodny z prawem), ale – z drugiej strony – jeśli dzięki temu ocalono „Lost in Trance” od zapomnienia, to warto było.
Okładka wydania kompaktowego nie ma nic wspólnego z oryginalną, na której widnieją skłębione burzowe chmury na tle tęczy. Co ciekawe, ten sam projekt graficzny, choć oczywiście z innymi napisami, zdobi obwolutę wydanego czterdzieści lat temu przez wytwórnię Paw Records longplaya „Just Want to Make You Happy” innego amerykańskiego zespołu psychodelicznego Sky-Dog. Dlaczego tak się stało – pozostaje zagadką. Być może byłby ją w stanie wyjaśnić autor pomysłu Dennis Kitchen. Przejdźmy jednak do zawartości samej płyty, która – nawet jak na standardy z tamtego okresu – jest zaskakująco krótka, trwa bowiem niespełna trzydzieści pięć minut. Wypełnia ją sześć kompozycji. Czy to wszystkie, jakie trio wówczas nagrało? Pewnie tak. Bo skoro sami płacili za tłoczenie, nikt ich w niczym nie ograniczał. Chyba że – z uwagi na oszczędności – nie zdołali więcej kawałków zarejestrować w studiu.
Stronę A winylu otwiera pięciominutowy numer zatytułowany „Brotherhood”. Hardrockowa gitara, którą słychać od pierwszych sekund, podszyta jest zarówno bluesem, jak i psychodelią. Wokal Dennisa brzmi lekko i melodyjnie, miejscami wręcz onirycznie i świetnie komponuje się z warstwą instrumentalną. Zaserwowana na koniec solówka udowadnia z kolei, że lider formacji świetnie odrobił też lekcję poświęconą muzyce amerykańskiej i takim kapelom, jak Love czy Blue Cheer. „Just for a Moment” zaczyna się balladowo; klimatyczny śpiew Wallocha za tło ma nostalgiczną partię gitary. Ten nieco senny nastrój zostaje jednak w połowie utworu przełamany mocnym hardrockowym uderzeniem, dzięki któremu mają wreszcie szanse wykazać się Tim i Mike. Choć by docenić ich wkład, trzeba się bardzo mocno wsłuchać – sekcja rytmiczna schowana jest bowiem na dalekim planie. Utwór tytułowy zaczyna się bardzo „kwasowo”. Gitara elektryczna jest bardzo „rozmyta”; podobnie zresztą potraktowano, dzięki nałożeniu na siebie kilku ścieżek, wokal. W dalszej części muzyka staje się już nieco bardziej przewidywalna, zyskuje za to na przestrzeni i rozmachu.
Po przełożeniu krążka na stronę B otrzymujemy na początek „Oriental News”. Tytuł zaś odpowiada zawartości muzycznej. Chociaż, gwoli ścisłości, dodać należy, że wschodni motyw grany przez Dennisa szybko ustępuje miejsca potężnie brzmiącemu basowi i rozpędzonej perkusji. Wokal wchodzi późno, ale i tak pełni tu rolę drugorzędną, ponieważ uwagę przykuwa przede wszystkim niesamowicie zagęszczona partia gitary na dalszym planie. „Enchanted” zaczyna się niemal jak „Star Spangled Banner”. Ale to jedyne podobieństwo do twórczości Jimiego Hendrixa. Później robi się bowiem zdecydowanie bardziej popowo i „kwasowo”, przy czym jest to psychodelia rodem z lat 60. XX wieku (po raz kolejny kłaniają się inspiracje The Zombies). Słychać je również w wieńczącym debiut Euphorii numerze „Middle Asian Lament”, w którym Walloch śpiewa w taki sposób, jakby chciał połączyć wpływy Paula Simona z Rodem Argentem. Inna sprawa, że da się tu wychwycić też, zwłaszcza w warstwie instrumentalnej, nawiązania do brytyjskiego duetu Tractor”. Z tą różnicą, że Amerykanów mimo wszystko nie ciągnęło w kierunku progresywnego folku.
Po wydaniu „Lost in Trance” zespół kariery nie zrobił. Dennis Walloch wcale jednak nie zrezygnował z grania. Po latach pod nazwą Euphoria opublikował jeszcze – ponownie za własne pieniądze – dwie płyty. Na „Be With the One” towarzyszył mu brat Mike (na bębnach), żona Laurie (obsługująca instrumenty klawiszowe, okazjonalnie także grająca na basie i śpiewająca) oraz Cara Olsen (właściwa basistka zespołu). Z kolei na albumie „Open My Eyes”, oprócz Dennisa i Laurie, skład uzupełnił perkusista Matt Merz, którego zresztą niebawem zastąpił syn Wallochów, Bryan. Na koncertach natomiast sympatyczną, jak można wnioskować ze zdjęć, rodzinkę wspomaga wspomniana już wcześniej Olsen.
koniec
27 września 2014
Skład:
Dennis Walloch – gitara elektryczna, śpiew
Tim Kinsey – gitara basowa
Mike Walloch – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr
Sebastian Chosiński

4 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.