Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Grupa Organowa Krzysztofa Sadowskiego
‹Three Thousands Points›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThree Thousands Points
Wykonawca / KompozytorGrupa Organowa Krzysztofa Sadowskiego
Data wydania1975
NośnikCD
Czas trwania54:04
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Krzysztof Sadowski, Liliana Urbańska, Wojciech Bruślik, Vesselin Nikolov, Andrzej Zieliński, Zbigniew Kitliński, Winicjusz Chróst, Tomasz Szukalski, Bożena Bruszewska, Wojciech Morawski
Utwory
CD1
1) Suita „Trzy tysiące”21:17
2) Sorcery06:00
3) Ten nasz zwyczajny świat – część 1 i 309:56
4) Syrinx03:55
5) Trzy tysiące [bonus]03:12
6) Ten nasz zwyczajny świat – część 3 [bonus]08:11
7) Oleo [bonus]01:30
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Jazzrockowe świadectwo dojrzałości

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz drugi – Grupa Organowa Krzysztofa Sadowskiego.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Jazzrockowe świadectwo dojrzałości

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz drugi – Grupa Organowa Krzysztofa Sadowskiego.

Grupa Organowa Krzysztofa Sadowskiego
‹Three Thousands Points›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThree Thousands Points
Wykonawca / KompozytorGrupa Organowa Krzysztofa Sadowskiego
Data wydania1975
NośnikCD
Czas trwania54:04
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Krzysztof Sadowski, Liliana Urbańska, Wojciech Bruślik, Vesselin Nikolov, Andrzej Zieliński, Zbigniew Kitliński, Winicjusz Chróst, Tomasz Szukalski, Bożena Bruszewska, Wojciech Morawski
Utwory
CD1
1) Suita „Trzy tysiące”21:17
2) Sorcery06:00
3) Ten nasz zwyczajny świat – część 1 i 309:56
4) Syrinx03:55
5) Trzy tysiące [bonus]03:12
6) Ten nasz zwyczajny świat – część 3 [bonus]08:11
7) Oleo [bonus]01:30
Wyszukaj / Kup
Wydany w 1972 roku album „Na kosmodromie”, sygnowany przez Grupę Organową Krzysztofa Sadowskiego, choć nie zalicza się do najwybitniejszych dzieł w historii polskiego jazz-rocka, zasługuje jednak na zapamiętanie i chwała firmie GAD Records, że po czterdziestu trzech latach od premiery zdecydowała się na jego wznowienie. Radość z tego jest tym większa, że obok tej płyty, do sprzedaży trafiła również reedycja kolejnej w dyskografii zespołu, opublikowanej pierwotnie trzy lata później (nakładem Polskich Nagrań) – „Three Thousands Points”. Pod wieloma względami wypada ona lepiej od swojej poprzedniczki i daje całkiem niezłe pojęcie na temat tego, czym mogłaby się stać Grupa Organowa, gdyby liderowi starczyło samozaparcia i silnej woli, a sytuacja ekonomiczna i kryzys, w którym Polska Ludowa zaczęła pogłębiać się od 1976 roku, nie zmusiły go – wraz z żoną, Lilianą Urbańską – do ponownego wyjazdu („za chlebem”) do Skandynawii. Wróćmy jednak do pierwszej połowy lat 70. XX wieku. Parę miesięcy po wydaniu „Na kosmodromie” okazało się, że formacja została zredukowana do dwóch osób – Sadowskiego i Urbańskiej. W takim składzie można grać kameralne koncerty, ale nie da się tworzyć z rozmachem muzyki fusion, dlatego też organista zaczął rozglądać się za nowymi muzykami, którzy pomogliby mu w kontynuowaniu obranej przed paru laty ambitnej drogi.
Z czasem do Sadowskiego dołączyli: zmarły przed ośmioma laty perkusista Zbigniew Kitliński (wcześniej między innymi w Jazz Carriers Henryka Miśkiewicza, z którym w 1973 roku wydał album „Carry On!”), studiujący w Polsce bułgarski saksofonista Vesselin Nikolov (który zaczynał karierę w kwartecie The White, Green and Reds), perkusjonalista Andrzej Zieliński (mający za sobą występy w zespołach Krzysztofa Komedy oraz The Jazz Rockers Zbigniewa Namysłowskiego) oraz basista Wojciech Bruślik, później dużo bardziej znany jako „Jajco”, który przewinął się już przez rockowe formacje Pesymiści, Grupa X i System oraz wspomagał swym talentem Novi Singers („Rien ne va plus”, 1973) i Tadeusza Woźniaka („Odcień ciszy”, 1974). W tym składzie Grupa Organowa zaprezentowała się w październiku 1974 roku na festiwalu Jazz Jamboree i niejako przy okazji dokonała rejestracji (dla Polskiego Radia) drugiej – po „Na kosmodromie” – jazzrockowej suity, zatytułowanej „Trzy tysiące”. Rok później utwór ten trafił na stronę A longplaya opublikowanego przez Polskie Nagrania. I jest bezsprzecznie jego najmocniejszą stroną. Głównie dlatego, że Sadowski poczuł się pewniej w konwencji fusion, a poza tym miał od kogo się uczyć – i niekoniecznie chodziło o artystów z Zachodu (jak Mahavishnu Orchestra, Weather Report czy Return to Forever), mógł równie dobrze sięgać także po wzorce rodzime, wsłuchując się w dokonania Zbigniewa Namysłowskiego („Winobranie”, 1973; „Vol. 1”, 1973; „Song of the Pterodactyl”, 1974) czy Michała Urbaniaka („Fusion”, 1974; „Atma”, 1974).
Suitę „Trzy tysiące” otwiera fragment klasycznie jazzrockowy, rozimprowizowany, niemal kakofoniczny, z którego z czasem wyłaniają się dźwięki organów Hammonda i grające unisono dęciaki (flet Urbańskiej i saksofon Nikolova). Po mocnym wstępie, z typowym dla fusion pazurem, Sadowski wprowadza nieco melancholijny nastrój, w budowaniu którego wspomaga go przede wszystkim basista. Novum jest natomiast to, że lider równie chętnie co po organy, sięga również po fortepian elektryczny (w tym konkretnym przypadku po piano Fendera), który – w porównaniu z poprzednim albumem – zdecydowanie wzbogaca brzmienie. Instrument ten świetnie sprawdza się i w partiach solowych (mocno swingujących), i jako akompaniujący – czy to saksofoniście, czy wspomnianemu już Wojciechowi Bruślikowi. Swoje „pięć minut” (w rzeczywistości nieco krócej) dostaje też perkusista, którego solówka zdobi ostatnią część suity, opartą głównie na improwizacji całego zespołu. Nawet jeśli „Trzy tysiące” nie są szczególnie oryginalnym dziełem w historii (polskiego) jazz-rocka, na pewno zasługują na ocalenie od zapomnienia, prezentują bowiem Grupę Organową w momencie jej największego rozkwitu. I chociaż skład, w którym zarejestrowano suitę nie utrzymał się długo (z Sadowskim pożegnali się Nikolov, Zieliński i Kitliński), tym razem luki udało się szybko wypełnić.
Co ciekawe, dwaj z czworga nowych muzyków, mieli przeszłość zdecydowanie rockową. Byli to gitarzysta Winicjusz Chróst oraz perkusista Wojciech Morawski. Poza tym że razem z Bruślikiem grali w Systemie, dali się poznać też z występów w innych formacjach: Chróst w Fatum, a Morawski – w Grupie X i Klanie; we dwójkę zakotwiczyli też na jakiś czas w Breakoucie i pomogli Tadeuszowi Nalepie i Mirze Kubasińskiej zarejestrować album „Kamienie” (1974). Oprócz nich do Grupy Organowej trafili jeszcze perkusjonalistka Bożena Bruszewska oraz saksofonista Tomasz Szukalski, którego miłośnikom polskiego jazzu przedstawiać nie trzeba. Ta szóstka muzyków – pamiętajmy bowiem o Sadowskim i Urbańskiej – 17 i 18 czerwca 1975 roku zarejestrowała w sali Filharmonii Warszawskiej trzy kompozycje, które wypełniły stronę B „Three Thousands Points”. Dwie z nich były przeróbkami utworów innych wykonawców. W tym otwierające tę część płyty „Sorcery” autorstwa amerykańskiego pianisty Keitha Jarretta, który to utwór po raz pierwszy zaprezentowany został na krążku saksofonisty Charlesa Lloyda „Forest Flower” (1967). Wersja Grupy Organowej różni się znacząco: przede wszystkim rozbrzmiewają w niej gitara elektryczna i organy (częściowo „kościelne”) zamiast fortepianu. Jest też ona, mimo subtelnej partii fletu Urbańskiej, dużo energiczniejsza od oryginału. Słowem: kawałek post-bopu przerobiony na jazz-rock.
Po „Sorcery” następuje, skomponowana przez Sadowskiego, suita – a raczej jej dwie części: pierwsza i trzecia – „Ten nasz zwyczajny świat”. Na album nie trafiła część druga, zawierająca śpiew Urbańskiej do tekstu warszawskiego poety Romana Sadowskiego (nie zmarnowała się ona jednak, bo wokalistka umieściła ją na swojej solowej, choć nagranej z towarzyszeniem Grupy Organowej, płycie – „Liliana” z 1974 roku). I pewnie wyszło to utworowi, który tym samym nabrał spójności, na lepsze. Tym bardziej że i w okrojonej wersji „…zwyczajnego świata” nie brakuje pięknych, eterycznych wokaliz i partii fletu, przenikających się z dźwiękami organów, saksofonu oraz… gitary akustycznej. Oprócz tego nie brakuje też fragmentów mocniejszych – jazzrockowych, a nawet awangardowych (zahaczających o free). Oryginalne wydanie winylowe zamyka niespełna czterominutowy „Syrinx”, czyli wariacja Sadowskiego i Urbańskiej na temat kompozycji Claude’a Debussy’ego (z 1913 roku). Francuz stworzył ten utwór na flet solo; lider Grupy Organowej dopisał do tego przede wszystkim partie fortepianu elektrycznego i organów – w efekcie powstał urzekający numer, w którym klasyka miesza się z jazzem i rockiem i po którym także dzisiaj nie znać, że ma już sto lat.
Do wydania kompaktowego dorzucono trzy kolejne utwory, które powstały na potrzeby Polskiego Radia w latach 1973-1974. Niestety, ich jakość techniczna jest nieco gorsza. Pierwszy to krótki, trochę ponad trzyminutowy, wyimek ze suity „Trzy tysiące”; drugi – nieco bardziej rozbudowana wersja trzeciej części suity „Ten nasz zwyczajny świat” (nie mniej fascynująca od tej umieszczonej na krążku); trzeci – kompozycja autorstwa amerykańskiego saksofonisty Sonny’ego Rollinsa „Oleo”, którą aż dwukrotnie brał w latach 50. ubiegłego wieku na warsztat Miles Davis (w jednej z nich, z płyty „Bags Groove”, zagrał sam twórca; na drugiej, „Relaxin’ with The Miles Davis Quintet”, już go nie słychać). Przeróbka Grupy Organowej jest dużo bardziej skondensowana i energetyczna, wręcz – czadowa! Szkoda, że nie znalazło się dla niej miejsce na oryginalnej płycie. Z drugiej strony dobrze, że po latach udostępniono ją w formie bonusu na reedycji. Podsumowując: „Three Thousands Points” robi lepsze wrażenie od „Na kosmodromie”. Jest produkcją od strony muzycznej spójniejszą, jeszcze bliższą estetyce fusion i – z perspektywy czterdziestu lat, jakie minęły od jej wydania – tą, która znacznie lepiej zniosła upływ czasu.
koniec
3 października 2015
Skład:
Krzysztof Sadowski – organy Hammonda, fortepian elektryczny, ring modulator, instrumenty perkusyjne
Liliana Urbańska – wokaliza, flet, instrumenty perkusyjne
Wojciech Bruślik – gitara basowa
Vesselin Nikolov – saksofon sopranowy (1)
Andrzej Zieliński – conga (1)
Zbigniew Kitliński – perkusja (1)
Winicjusz Chróst – gitara elektryczna, gitara akustyczna (2-4)
Tomasz Szukalski – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy (2-4)
Bożena Bruszewska – conga, instrumenty perkusyjne (2-4)
Wojciech Morawski – perkusja (2-4)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.