Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

Kyrie Eleison
‹The Fountain Beyond the Sunrise›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Fountain Beyond the Sunrise
Wykonawca / KompozytorKyrie Eleison
Data wydania1977
NośnikCD
Czas trwania60:41
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Michael Schubert, Manfred Drapela, Gerald Krampl, Norbert Morin, Karl Novotny, Martina Equiluz, Gerhard Eder, Otto Singer
Utwory
Winyl1
1) Out of Dimension10:07
2) The Fountain Beyond the Sunrise14:04
3) Forgotten Words08:41
4) Lenny16:38
5) Mounting the Eternal Spiral [bonus track CD]11:11
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Szczęście czy przekleństwo?

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz trzeci (i ostatni) – austriacki zespół Kyrie Eleison.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Szczęście czy przekleństwo?

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj – po raz trzeci (i ostatni) – austriacki zespół Kyrie Eleison.

Kyrie Eleison
‹The Fountain Beyond the Sunrise›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Fountain Beyond the Sunrise
Wykonawca / KompozytorKyrie Eleison
Data wydania1977
NośnikCD
Czas trwania60:41
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Michael Schubert, Manfred Drapela, Gerald Krampl, Norbert Morin, Karl Novotny, Martina Equiluz, Gerhard Eder, Otto Singer
Utwory
Winyl1
1) Out of Dimension10:07
2) The Fountain Beyond the Sunrise14:04
3) Forgotten Words08:41
4) Lenny16:38
5) Mounting the Eternal Spiral [bonus track CD]11:11
Wyszukaj / Kup
W 1976 roku mogło się wydawać, że zespół Kyrie Eleison już na zawsze przejdzie do historii. W jednym momencie postanowiło bowiem zdezerterować z jego szeregów aż trzech muzyków: wokalista Wolfgang Wessely, gitarzysta Felix Rausch oraz basista Gerhard Frank. Uznali oni, że przed grupą nie ma żadnych perspektyw, że – jeżeli chcą coś w życiu zawodowym osiągnąć – muszą zrezygnować z grania coraz trudniejszego w odbiorze dla słuchaczy rocka symfonicznego na rzecz muzyki lżejszej, łatwiejszej, bardziej melodyjnej. Stanęli więc na czele nowej formacji, która przyjęła nazwę Dorian Grey (sic!). Rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała ich marzenia i oczekiwania, a zespół przepadł w powodzi innych. Pod tym względem dużo lepiej powiodło się wciąż stojącemu na czele Kyrie Eleison Geraldowi Kramplowi. Gerald – po rejteradzie kolegów – podjął decyzję o kontynuowaniu działalności pod dotychczasowym szyldem. Sprowadził nowych muzyków, którymi zostali (znani dotąd z szeregów pokrewnego stylistycznie Autogenesis): wokalista Michael Schubert, gitarzysta Manfred Drapela oraz basista Norbert Morin. Trzeba przyznać, że trafili oni na „pokład” w idealnym momencie, ponieważ kilka tygodni później formacja weszła wreszcie do studia, aby zarejestrować materiał na debiutancki longplay.
Debiutancki, ponieważ omawiane w poprzednich wydaniach „Non Omnis Moriar” albumy nie ujrzały światła dziennego w czasie, kiedy powstały. Nagrania te zostały upublicznione dopiero po wielu latach: materiał studyjny (demonstracyjny) zawarty na krążku zatytułowanym „The Blind Window Suite” ujrzał światło dzienne w 1994 roku, a zawierający koncert z Wiednia album „Live 1975” po kolejnych ośmiu latach. Jesienią 1976 roku Kyrie Eleison w mocno odświeżonym składzie weszło do wiedeńskiego studia Ballgasse, ponoć jednego z najlepszych w tamtym czasie w tym regionie Europy. Pięciu dorosłym mężczyznom w pracy nad płytą towarzyszyła młodziutka, zaledwie piętnastoletnia, niezwykle utalentowana wokalistka – Martina Equiluz (z której „usług” w kolejnych latach Krampl korzystał wielokrotnie). Krążek noszący tytuł „The Fountain Beyond the Sunrise” ukazał się 6 stycznia 1977 roku nakładem specjalnie do tego celu założonej firmy Merlin Records. Dystrybucja odbywała się kanałami prywatnymi, najczęściej podczas koncertów.
Na album – ozdobiony obrazem wiedeńskiego artysty Karla Hodiny (wokalisty i akordeonisty, który w wolnych chwilach również całkiem nieźle malował) – trafiły cztery rozbudowane kompozycje, stanowiące naturalne rozwinięcie tego, co zespół grał wcześniej. Dla nikogo więc muzyka zawarta na „The Fountain Beyond the Sunrise” nie mogła (a przynajmniej nie powinna) być zaskoczeniem. Tym bardziej że utwór otwierający płytę, czyli „Out of Dimension”, znany był z koncertów. Trudno się dziwić, że Krampl zdecydował się umieścić go na początku – to zdecydowanie największe osiągnięcie Kyrie Eleison, kompozycja stanowiąca opus magnum Austriaków. Piękna, nastrojowa, ozdobiona charakterystycznym, powracającym parokrotnie motywem zagranym przez Manfreda Drapelę na gitarze dwunastostrunowej. Uwagę zwraca też sposób, w jaki śpiewa nowy nabytek zespołu – Michael Schubert. Może niezbyt oryginalny, ale za to bardzo emocjonalny – wzorowany na Peterze Gabrielu (z Genesis) i Peterze Hammillu (z Van der Graaf Generator). Dużo od siebie dorzuca też lider, Gerald Krampl, którego partie syntezatorowe przydają utworowi symfonicznego rozmachu.
Po „Out of Dimension” pojawia się czteroczęściowy numer tytułowy. Jego początek („Reign”) zaskakuje lekkim, radosnym, niemal wiosennym klimatem, choć melodeklamujący tekst Schubert stara się przydać mu dodatkowych emocji (ponownie kłaniają się Gabriel i Hammill!). W drugim fragmencie („Voices”) zespół przyspiesza, w tle pojawia się nawet hardrockowa gitara, a solówka na syntezatorach z miejsca kojarzy się z progresywnymi klasykami. w „The Last Reign” Austriacy wracają do motywu znanego już z otwarcia suity; w długiej części instrumentalnej ma natomiast miejsce nastrojowy dialog gitary z klawiszami. Całość zamyka fragment bardzo romantyczny („Autumn Song”), znaczony delikatnym śpiewem Michaela na tle fortepianu. Po przełożeniu płyty na stronę B otrzymujemy niespełna dziewięciominutową (tym samym najkrótszą w całym zestawie) kompozycję „Forgotten Words”. Zaczyna ją partia fortepianu, choć z czasem zespół gra coraz bardziej rockowo i transowo, a Schubert nieustannie udowadnia, że gdyby nie został wokalistą Kyrie Eleison, mógłby zrobić karierę jako… natchniony aktor bądź recytator. Ba! w finale wydaje nawet z siebie charczący głos, jakby dawał sygnał, że i w punk-rocku by sobie poradził.
Oryginalną, winylową wersję „The Fountain Beyond the Sunrise” zamyka trwający ponad szesnaście minut „Lenny”. Niestety, długość utwory nie idzie w parze z jego jakością. Przynajmniej nie w całości. O ile pierwsze minuty, rytmiczne i melodyjne, są jeszcze całkiem ciekawe, o tyle dalej robi się coraz bardziej przewidywalnie i bezpłciowo. Choć uczciwie trzeba przyznać, że i tutaj Austriacy mają przebłyski – vide piękna melodia grana na syntezatorach czy też pojawiający się w rockowym zakończeniu duet gitary elektrycznej i organów Hammonda. Nie można jednak pozbyć się wrażenia, że gdyby płytę – zamiast „Lenny’ego” – kończył „Out of Dimension”, efekt byłby znacznie większy. Mimo to krytycy byli zadowoleni. Pozytywne recenzje przełożyły się na większe zapotrzebowanie na koncerty grupy. Ale… te z kolei nie szły w parze z satysfakcjonującą muzyków sprzedażą płyty. Przedsięwzięcie okazało się bowiem finansową klapą. Wraz z pojawieniem się punk-rocka, nieodwracalnie mijała moda na rock progresywny. Krampl, choć próbował zdobyć kontrakt na publikację drugiego wydawnictwa Kyrie Eleison, wszędzie spotykał się z odmową. Co doprowadziło do drugiego wielkiego tąpnięcia w historii grupy.
W 1978 roku postanowili powiedzieć Geraldowi „adieu” dwaj muzycy: gitarzysta Manfred Drapela (który przyszedł zaledwie dwa lata wcześniej) oraz perkusista i autor tekstów Karl Novotny, który był u boku Krampla od samego początku, jeszcze za czasów Phoebos. Mimo takiego ciosu, Gerald nadal się nie poddawał. Do Kyrie Eleison ściągnięto gitarzystę Gerharda Edera oraz perkusistę Ottona Singera (z zespołu Emex). W tym samym czasie pojawiła się nawet szansa na wydanie następcy „The Fountain Beyond the Sunrise”; zainteresowanie wyraziła ponoć jakaś firma z Republiki Federalnej Niemiec. Zespół zabrał się za pracę nad nowym materiałem, który jednak nigdy nie powstał. Wszystko za sprawą Schuberta, który z przyczyn osobistych jeszcze w tym samym roku poszedł w ślady Manfreda i Karla. Tego było już dla Krampla za dużo i kilka miesięcy później oficjalnie rozwiązał formację. Po jej trzecim wcieleniu pozostało – prawdopodobnie – tylko jedno nagranie, dodane do kompaktowej reedycji „The Fountain…” – „Mounting the Eternal Spiral”. Trudno napisać o nim coś szczególnego. To klasyczny rock symfoniczny, niczym się nie wyróżniający – ani na plus, ani na minus. Jeśli tak miałaby wyglądać cała nowa płyta, może lepiej się stało, że nigdy nie powstała.
Po ostatecznym rozpadzie Kyrie Eleison Krampl przez kilka lat trzymał się z dala od sceny rockowej. Mimo to jednak ciągnęło wilka do lasu i w 1982 roku założył nowy zespół – Indigo. Ściągnął do niego Norberta Morina; poza tym skład uzupełnili: wokalista Anzo, gitarzysta Robert Altmann oraz perkusista Michael Graf. W tym zestawieniu grupa opublikowała dwa single („Children of the Past / Angels Have No Mercy”, 1983; „America / Sunrise In the Mountains”, 1984) oraz debiutancki longplay zatytułowany po prostu „Indigo” (1984). Po publikacji tego ostatniego odszedł Graf, a zastąpił go Jack Fronczek (z zespołu Hydra). Wkrótce pojawiły się trzy kolejne single: „I Can Feel It / Gone Away” (1986), „Hang On to Your Dreams / Dancer On the Edge of Time” (1987) oraz „In the Heart of the Night / Californian Dreams” (1989). Ten ostatni nagrany został z nowym wokalistą. Choć w tym przypadku akurat określenie „nowym” nie jest do końca precyzyjne, albowiem został nim Wolfgang Wessely. Niestety, w tym czasie muzyk borykał się z problemy psychicznymi, które już rok później doprowadziły do jego przedwczesnej śmierci. Wtedy też z Kramplem pożegnał się Morin.
Gerald dalej jednak utrzymywał Indigo przy życiu i nagrywał – oraz sam sobie wydawał –kolejne płyty: „Short Stories” (1991), „A Collection of Tales… From Past to Present” (1991), „Silent Memories” (1993), a potem jeszcze – zawierające archiwalia – „Echoes from the Past” (2011) i „Just a Dream” (2011). Indigo rozpadło się w 1993 roku. Sześć lat później Krampl stanął na czele nowego projektu; tym razem był to duet, który stworzył ze swoją żoną, poetką Hilde Krampl. Muzyka, którą grali, wywodziła się z nurtu new age i miała charakter relaksacyjno-terapeutyczny. Powstałe nagrania trafiały do archiwum; dopiero po przedwczesnej śmierci małżonki (w 2002 roku) Gerald zdecydował się je upublicznić na krążkach (nie licząc składanek): „Lemuria” (2002), „Merlyn” (2002), „Angelos” (2003) oraz „Gaia” (2004). Kiedy, jak można się domyślać, materiały się wyczerpały, Krampl zaczął nagrywać albumy solowe. Dotąd wydał ich osiem: poświęcony Holokaustowi „31 Projects” (2006), „Timediver” (2008), „Innocent Wasteland” (2009), „Lighthouse” (2010), „Wonder Way” (2012), „Solo Piano Collectibles” (2013), „…Until at Last…” (2014) oraz „Landscapes” (2015). Jak widać, dorobek Austriaka powstały po epoce Kyrie Eleison jest nieporównywalnie bogatszy, lecz i tak artysta zostanie zapamiętany przede wszystkim jako lider tamtej formacji. Szczęście to czy przekleństwo?
koniec
7 listopada 2015
Skład:
Michael Schubert – śpiew, instrumenty perkusyjne
Manfred Drapela – gitara elektryczna, gitara akustyczna, gitara dwunastostrunowa, chórki (1-4)
Gerald Krampl – fortepian, organy Hammonda, syntezatory, mellotron, chórki
Norbert Morin – gitara basowa, gitara akustyczna
Karl Novotny – perkusja, instrumenty perkusyjne, chórki (1-4)
gościnnie:
Martina Equiluz – chórki (1-4)
oraz
Gerhard Eder – gitara elektryczna (5)
Otto Singer – perkusja (5)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Od krautu do minimalistycznego ambientu
Sebastian Chosiński

6 V 2024

Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.

więcej »

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr
Sebastian Chosiński

4 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.