Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wolfgang Dauner Quintet
‹The Oimels›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Oimels
Wykonawca / KompozytorWolfgang Dauner Quintet
Data wydania1969
NośnikWinyl
Czas trwania32:43
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wolfgang Dauner, Pierre Cavalli, Siegfried Schwab, Eberhard Weber, Roland Wittich
Utwory
Winyl1
1) Oh Baby Don’t Love You Anymore04:20
2) Take Off Your Clothes to Feel the Setting Sun05:35
3) My Man’s Gone Now03:30
4) Come On in On in03:32
5) Dig My Girl07:29
6) Greensleeves03:54
7) Uwiii02:56
8) A Day in a Life02:57
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Od George’a Gershwina do The Beatles

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecka formacja Wolfgang Dauner Quintet.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Od George’a Gershwina do The Beatles

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj (zachodnio)niemiecka formacja Wolfgang Dauner Quintet.

Wolfgang Dauner Quintet
‹The Oimels›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Oimels
Wykonawca / KompozytorWolfgang Dauner Quintet
Data wydania1969
NośnikWinyl
Czas trwania32:43
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Wolfgang Dauner, Pierre Cavalli, Siegfried Schwab, Eberhard Weber, Roland Wittich
Utwory
Winyl1
1) Oh Baby Don’t Love You Anymore04:20
2) Take Off Your Clothes to Feel the Setting Sun05:35
3) My Man’s Gone Now03:30
4) Come On in On in03:32
5) Dig My Girl07:29
6) Greensleeves03:54
7) Uwiii02:56
8) A Day in a Life02:57
Wyszukaj / Kup
Kto jeszcze pamięta dziś Wolfganga Daunera, jedną z najważniejszych postaci niemieckiego jazzu lat 60. i 70. ubiegłego wieku? Mimo że artysta ten wciąż pozostaje aktywny, koncertuje, a nawet od czasu do czasu wydaje nową płytę… Urodził się w 1935 roku w Stuttgarcie; tam też studiował w konserwatorium – w klasach trąbki i kompozycji. Dyplom zdobył jako dwudziestotrzylatek. I niemal z miejsca rozpoczął profesjonalną karierę muzyczną, od samego początku poświęcając się graniu jazzu (choć z czasem jego zainteresowania zaczęły lokować się również w okolicach funku czy rocka). Na przekór swemu wykształceniu postanowił jednak zostać nie trębaczem, ale pianistą. Pierwszą płytą, w nagraniu której brał udział, był „Yogi Jazz” (1962) kwintetu Jokiego Freunda. Podczas pracy nad nią poznał, młodszego od siebie o pięć lat, (kontra)basistę i wiolonczelistę Eberharda Webera, z którym artystycznie związał się na długi czas. Weber – wraz z amerykańskim perkusistą Fredem Bracefulem – wspomagał go w studiu w trakcie nagrywania solowego debiutu Daunera – longplaya „Dream Talk” (1964). Nie zabrakło go także w składzie zespołu tworzącego głośne „Free Action” (1967). Na marginesie warto dodać, że jego skład uzupełniali jeszcze – obok Bracefula i saksofonisty Gerda Dudeka – muzycy tego formatu, co perkusista Mani Neumeier i francuski skrzypek Jean Luc Ponty.
Dauner, produkujący w tamtym czasie płyty niemal taśmowo, próbował sił w bardzo różnych stylistykach. Na albumie „Klavier-Feuer” (1967) swingował (i sięgał po easy listening), na „Wolfgang Dauner / Eberhard Weber / Jürgen Karg / Fred Braceful” (1969) wyprawił się do świata free jazzu, a na „Psalmus Spei” (1969) stworzył – wypełniającą całą stronę B czarnego krążka – suitę na chór i zespół jazzowy. A i to nie był jeszcze koniec poszukiwań. W tym samym 1969 roku światło dzienne ujrzał bowiem także album „The Oimels”, w którym artysta rodem ze Stuttgartu postanowił spenetrować okolice rocka (ale nie tylko). Była to pierwsza taka próba i, jak się niebawem okazało, wcale nie ostatnia. Do pracy nad płytą – sygnowaną nazwą Wolfgang Dauner Quintet – oprócz Webera, lider zaprosił również dwóch swoich rodaków: gitarzystę (i sitarzystę) Siegfrieda Schwaba oraz perkusistę Rolanda Witticha; skład uzupełnił natomiast szwajcarskim gitarzystą solowym Pierre’em Cavallim (zmarłym w 1985 roku). Schwab, będący rówieśnikiem Eberharda, specjalizował się w muzyce klasycznej, ale chętnie udzielał się też w projektach jazzowych. Ba! gdy zaszła taka potrzeba, nie odmówił nawet przyłączenia się do krautrockowej formacji Embryo, co chyba najwyraziściej świadczy o jego szerokich horyzontach.
Płyta ukazała się nakładem, zarejestrowanej w Villingen w Badenii-Wirtembergii, firmy MPS (to skrót od Musik Produktion Schwarzwald) Records, która powstała właśnie w tym celu. Później opublikowała ona jeszcze tylko jedno wydawnictwo, po czym słuch po niej zaginął. W tamtym czasie nie było w tym jednak nic dziwnego ani zaskakującego. Artyści nierzadko sami sobie wydawali płyty. „The Oimels” jest tego najlepszym przykładem. Na krążek trafiło osiem kompozycji, w tym trzy przeróbki. Płytę otwiera bardzo energetyczny utwór „Oh Baby Don’t Love You Anymore”. Pulsujący funk miesza się tutaj z psychodelią, a rytmicznie grający fortepian z kąsającą go gitarą elektryczną; zachwyca zwłaszcza, podkreślone przez odpowiednią aranżację, bogactwo brzmień, wśród których nie brakuje miejsca na czysto rockową solówkę Cavalliego. W nieco innym nastroju utrzymany jest „Take Off Your Clothes to Feel the Setting Sun”. Ale i tu na brak przepychu narzekać nie możemy. Z jednej strony rozbrzmiewa sitar, z drugiej – klasyczny fortepian. Raz numer zmierza w stronę psychodelicznego popu, to znów zaczyna w nim dominować rozkołysany afrykański rytm. Na dodatek Dauner daje jeszcze próbkę swych możliwości wokalnych.
„My Man’s Gone Now” to pierwszy na „The Oimels” cover – instrumentalny fragment zaczerpnięty z opery George’a Gershwina „Porgy and Bess” (1935). W wersji kwintetu Daunera mniej tu naleciałości klasycznych (w zasadzie pojawiają się jedynie na otwarcie), znaczenie więcej natomiast jazz-rocka – z wyśmienitymi partiami fortepianu i zagrywkami gitary. Zamykające stronę A „Come On in On in” to w pierwszej części muzyczna eskapada na kontynent azjatycki (wsparta sekwencją Webera na wiolonczeli), później jednak wracamy do Europy, aby przede wszystkim rozkoszować się kapitalnymi wielogłosami. Jeszcze więcej orientalizmów zespół serwuje słuchaczom w najdłuższej w całym zestawie kompozycji „Dig My Girl”. W warstwie instrumentalnej dominują w niej sitar i wiolonczela; głos Daunera natomiast przywodzi na myśl ówczesne amerykańskie grupy psychodeliczne ze Wschodniego Wybrzeża. Nowymi smaczkami są też rozbrzmiewające w pewnym momencie organy Hammonda oraz sprzężona na rockowy sposób gitara. „Greensleeves” to drugi (z trzech) utworów pożyczonych. Chodzi oczywiście o ludowy klasyk angielski, którego autorstwo tradycyjnie przypisuje się królowi Henrykowi VIII Tudorowi. Niemcy (i jeden Szwajcar) odnieśli się do niego z dużą inwencją, przerabiając na… roztańczoną, przebojową bossa novę. I trzeba przyznać, że dobrze mu to zrobiło.
Nie mniej tanecznych rytmów znaleźć można w pulsującym funkowym „Uwiii”, w którym – obok mających pełne ręce roboty muzyków sekcji rytmicznej, a więc Eberharda Webera i Rolanda Witticha – udzielają się wszyscy trzej wokaliści zespołu (a więc oprócz dwóch wspomnianych jeszcze Dauner). Całość wieńczy ostatni z utworów podebranych innym artystom – „A Day in a Life” z repertuaru The Beatles. W oryginale numer ten ukazał się zaledwie dwa lata wcześniej na krążku „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band”. Kwintet Daunera przede wszystkim skrócił go o dwie minuty, stawiając z jednej strony na partię wokalną, z drugiej – eksponując gitary. Mniej tu psychodelii, nieco więcej klasycznego rocka. Podobnie jak w przypadku „My Man’s Gone Now” i „Greensleeves”, przeróbka dość znacząco różni się od materiału wyjściowego, co akurat należy zapisać zespołowi na plus. Podsumowując: „The Oimels” to bardzo krótkie, nawet jak na ówczesne standardy, wydawnictwo – płyta trwa niespełna trzydzieści trzy minuty – ale też niezwykle różnorodne i dynamiczne. Eksplorujące niemal wszystkie cieszące się popularnością w końcu lat 60. XX wieku gatunki muzyki rozrywkowej. Choć, będąc negatywnie nastawionym do podobnych eksperymentów, można by stwierdzić, że jednocześnie zdradzające artystyczną schizofrenię. Czy tak było w rzeczywistości? Spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie niebawem, przyglądając się kolejnym produkcjom Wolfganga Daunera.
koniec
19 marca 2016
Skład:
Wolfgang Dauner – fortepian, organy Hammonda, śpiew
Pierre Cavalli – gitara elektryczna
Siegfried Schwab – gitara elektryczna, sitar
Eberhard Weber – gitara basowa, wiolonczela, śpiew
Roland Wittich – perkusja, instrumenty perkusyjne, śpiew

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.