Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Słuchaj i patrz: Ich rysy nie będą już powtórzone

Esensja.pl
Esensja.pl
Zainspirowana cyklem Agnieszki Szady, „Kadr, który…” postanowiłam spróbować swoich sił w serii mini-artykułów, prezentujących godne uwagi teledyski, nakręcone do dobrych piosenek. Z okazji zbliżającego się Dnia Matki, zdecydowałam się zacząć od klipu do „Ode to my family” The Cranberries.

Beatrycze Nowicka

Słuchaj i patrz: Ich rysy nie będą już powtórzone

Zainspirowana cyklem Agnieszki Szady, „Kadr, który…” postanowiłam spróbować swoich sił w serii mini-artykułów, prezentujących godne uwagi teledyski, nakręcone do dobrych piosenek. Z okazji zbliżającego się Dnia Matki, zdecydowałam się zacząć od klipu do „Ode to my family” The Cranberries.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
The Cranberries nikomu chyba przedstawiać nie trzeba, choć irlandzki zespół cieszył się największą popularnością w latach dziewięćdziesiątych. Wtedy powstał ich największy przebój, „Zombie”, do którego klip wyreżyserował Samuel Bayer. W swojej karierze Bayer pracował z największymi gwiazdami muzyki, między innymi Nirvaną (klip do „Smells like teen spirit”), The Rolling Stones („Anybody seen my baby”), Metallicą, Davidem Bowie, czy Michaelem Jacksonem. Był wielokrotnie nagradzany, zarówno za pojedyncze klipy, jak i za całokształt twórczości.
Dziś jednak zdecydowałam się zaprezentować teledysk mało efektowny, nie szokujący, pozbawiony mniej lub bardziej nachalnej symboliki – kameralny, czarno-biały klip nakręcony do „Ode to my family”. Zwrot „eksponowanie brzydoty” budzi automatyczne skojarzenie z pojęciem turpizmu. Ale tu tak nie jest. W jakiś sposób Bayer zdołał pokazać obskurne, biedne ulice i zwyczajnych, często starych, zmęczonych życiem ludzi tak, że dostrzega się w tym piękno i wartość.
Podoba mi się, jak obraz dopełnia nostalgiczną piosenkę i chyba niejeden z widzów w trakcie oglądania pomyślał o swoich bliskich – tych żyjących i tych, którzy już odeszli. Dziś rodzina stała się hasłem politycznym. Tyle razy wycierano tym słowem usta, aż oderwało się ono od rzeczywistości i utraciło swoją prawdziwą wagę. Także dlatego zapraszam do obejrzenia „Ode to my family”.
koniec
24 maja 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Inne recenzje

10 nie tak oczywistych piosenek The Cranberries ...i bonus
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z tego cyklu

Stara miłość i najnowsze odkrycia
— Beatrycze Nowicka

Weź głęboki oddech
— Beatrycze Nowicka

Koniec dzieciństwa
— Beatrycze Nowicka

Garstka na Nowy Rok
— Beatrycze Nowicka

Uzbierane
— Beatrycze Nowicka

Rozmaitości ciąg dalszy
— Beatrycze Nowicka

Myślą, że nie dzieje się nic
— Beatrycze Nowicka

Z przymrużeniem oka
— Beatrycze Nowicka

Rozmaitości
— Beatrycze Nowicka

Szarpnąć strunę
— Beatrycze Nowicka

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.