Słuchaj i patrz: ŚwiatłoCzas na powrót do mocniejszego grania, czyli dwa zespoły, które zrobiły karierę na początku XXI wieku.
Beatrycze NowickaSłuchaj i patrz: ŚwiatłoCzas na powrót do mocniejszego grania, czyli dwa zespoły, które zrobiły karierę na początku XXI wieku.
Wyszukaj / Kup W chwili, w której piszę te słowa, w komentarzach pod recenzją jednej z nowszych płyt Linkin Park wciąż trwa dyskusja dotycząca oceny twórczości zespołu. Jeśli o mnie chodzi, wciąż pamiętam chwilę, gdy w moich rękach znalazła się „Hybrid Theory”, podrzucona mi przez kolegę ze studiów. Był to moment, kiedy zaczynałam już obawiać się, że „rock is dead”, że nic ciekawego w temacie szerzej pojętego mocnego grania wymyślić nie można. A tu proszę – panowie z Linkin Park udowodnili, że wciąż można tworzyć coś świeżego, interesującego zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Jako że „Hybrid Theory” poznałam kilka lat po premierze, nie musiałam długo czekać na „Meteorę”, która również zrobiła na mnie jak najlepsze wrażenie. Niestety, mdła „Minutes to Midnight” okazała się ogromnym rozczarowaniem – przesłuchałam jej może raz i po kolejne nie sięgałam. Teraz, przeglądając teledyski nakręcone do nowszych piosenek zespołu nie mogłam się zmusić, by żadnej wysłuchać do końca. Trudno, wciąż pozostają dwie pierwsze płyty. Do znajdujących się na nich piosenek powstało całkiem sporo teledysków, z których kilka lubię – przede wszystkim ten do „In the End” nagrodzony przez MTV jako najlepszy klip do utworu rockowego, te nakręcone do „Numb”, „From the Inside”, „Somewhere I Belong”, czy animowany klip do zremiksowanej wersji „Points of Authority”. Dziś jednak zdecydowałam się wybrać coś innego. Teledysk powstały do „Faint” różni się od pozostałych. Przede wszystkim jest w pewien sposób oszczędny – przez cały czas pokazywani są jedynie muzycy wykonujący swój kawałek i wiwatujący tłum. Teledysk wyróżnia jednak pomysłowe wykorzystanie koloru – sepia kojarzy się zwykle ze starymi obrazami i pożółkłymi zdjęciami, nostalgią, a nie energią i dynamiką koncertu – oraz operowanie światłem. Panele reflektorów stanowią wyrazisty motyw, przez większość czasu widzimy jedynie sylwetki muzyków filmowane od tyłu, na tle oświetlenia. Manipulowanie natężeniem światła pozwala osiągnąć dodatkowe efekty. Co ważne, zastosowane rozwiązanie pasuje do wykonywanej muzyki, a ujęcia zostały tak dobrane, by korespondować ze zmianami tempa utworu. Za reżyserię teledysku odpowiada wielokrotnie nagradzany reżyser Mark Romanek, który w swojej karierze współpracował z bardzo wieloma artystami m.in. Dawidem Bowie, Madonną, Michaelem Jacksonem, Lennym Kravitzem, Red Hot Chilli Peppers, czy U2. Nakręcił także kilka filmów pełnometrażowych, w tym „Nie opuszczaj mnie” z Keirą Knightley. Poza Linkin Park drugim zespołem, który podbudował moją wiarę w mocne brzmienia, był debiutujący nieco wcześniej System of a Down. Uwagę moją zwrócił przede wszystkim charakterystyczny wokal Serja Tankiana. Wokalista o ormiańskich korzeniach śpiewa zupełnie inaczej, zastanawiam się czy to nie kwestia czerpania z odmiennej tradycji muzycznej. Dlatego zamieszczam tu także klip do „Aerials”, choć ideologicznie tekst jest mi dość odległy (kolejna wersja romantycznego przeciwstawiania się „szkiełku i oku”), a w kwestii teledysku, trudno mi nawet teoretyzować na temat tego, co twórca mógł mieć na myśli. A w dniu, w którym dopisuję te słowa, gruchnęła wiadomość o samobójczej śmierci Chestera Benningtona, wokalisty LP. Słuchanie muzyki oznacza współdzielenie emocji, więc nawet, jeśli on był daleko, wcale nie słuchałam późniejszych nagrań, ani nie interesowałam się zbytnio dalszymi poczynaniami zespołu i jego członków, w pewien sposób nie był mi obcy. Z niektórych fragmentów wyzierał tak autentyczny ból. Potrafiłam cenić tę autentyczność, a przecież nigdy nie zastanowić się głębiej nad jej źródłem i możliwymi konsekwencjami. W głowie tłuką się gorzkie słowa śpiewane przez Benningtona w „In the End” – na początku sądziłam, że to o upływającym czasie i traconym życiu. Potem zrozumiałam, że to piosenka o końcu miłości. A teraz, kropka nad i. „I tried so hard and got so far But in the end, it doesn’t even matter I had to fall to lose it all But in the end, it doesn’t even matter” 4 października 2017 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Koncert marzeń: Linkin Park
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski
Stara miłość i najnowsze odkrycia
— Beatrycze Nowicka
Weź głęboki oddech
— Beatrycze Nowicka
Koniec dzieciństwa
— Beatrycze Nowicka
Garstka na Nowy Rok
— Beatrycze Nowicka
Uzbierane
— Beatrycze Nowicka
Rozmaitości ciąg dalszy
— Beatrycze Nowicka
Myślą, że nie dzieje się nic
— Beatrycze Nowicka
Z przymrużeniem oka
— Beatrycze Nowicka
Rozmaitości
— Beatrycze Nowicka
Szarpnąć strunę
— Beatrycze Nowicka
In the End
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Drepcząc po własnych śladach
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pot i Kreff – Made in Poland: Dwa światy w Chorzowie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Tryby historii
— Beatrycze Nowicka
Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka
Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka
Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka
Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka
Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka
Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka
Z tarczą
— Beatrycze Nowicka
Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka
Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka