Zagraj to jeszcze raz Sam: Anna z dalekiej północyAnna Lotterud pochodzi z Norwegii i jest wschodzącą gwiazdą sceny electro pop. Nie szukajcie jednak jej nazwiska na półce z płytami, albowiem dla ułatwienia przybrała pseudonim Anna of the North, który idealnie oddaje jej eteryczną naturę. Tak jak jej cover przeboju Donny Lewis „I Love You Always Forever”.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Anna z dalekiej północyAnna Lotterud pochodzi z Norwegii i jest wschodzącą gwiazdą sceny electro pop. Nie szukajcie jednak jej nazwiska na półce z płytami, albowiem dla ułatwienia przybrała pseudonim Anna of the North, który idealnie oddaje jej eteryczną naturę. Tak jak jej cover przeboju Donny Lewis „I Love You Always Forever”. Donna Lewis to przykład piosenkarki jednego przeboju. „I Love You Always Forever” pochodzi z jej debiutanckiego krążka „Now in a Minute” z 1996 roku i poza wpadającą w ucho melodią cechuje go dziewczęca naiwność. Nic dziwnego, że spodobał się publiczności, stając się międzynarodowych hitem, choć na listach przebojów raczej zatrzymywał się na drugich i trzecich pozycjach (wtedy niepodzielnie rządziła „Macarena”). Następnie Lewis z towarzyszeniem Richarda Marxa zaśpiewała piosenkę „At the Beginning” do animowanego filmu „Anastazja” i w zasadzie na tym się skończyło. Choć wciąż nagrywa nowe albumy (ostatni – „Brand New Day” ukazał się w 2015 roku), żaden nie zbliżył się nawet do komercyjnego sukcesu debiutu. Co ciekawe „I Love You Always Forever” nie cieszy się wielką popularnością wśród artystów nastawionych na covery. Najgłośniejszą wariacją na jego temat jest ta z 2016 roku w wykonaniu Betty Who. Zabrakło jej jednak ulotnego pierwiastka, który czynił ten kawałek wyjątkowym w oryginale. Można się zastanawiać, czy może po prostu wykonanie Donny Lewis jest tym jedynym i nikomu lepiej się tego zaśpiewać nie uda (co czasem się zdarza). Otóż nie, bardzo ciekawą wersję zaprezentowała także Anna of the North. Oddała nie tylko zwiewność piosenki, ale także wzbogaciła ją o lekki, synthpopowy podkład, a także ujmujący, piękny wokal. Powstała rzecz dla fanów pierwszej płyty The xx, Bat For Lashes (zwłaszcza z czasów „Two Suns”), Lykke Li, czy Röyksopp. Wszystkim, którym spodobał się głos Anny, spieszę donieść, że w zeszłym roku ukazał się jej debiutancki album „Lovers” i jest szansa, że wkrótce zrobi się o niej głośno na miarę talentu, jaki posiada. Póki co single z niego nieśmiało krążą po polskich rozgłośniach, ale nie udało im się jeszcze zadomowić w nich na dobre. Spokojnie, wszystko po kolei. Jak pokazuje przykład Donny Lewis czasem nie warto wyskakiwać od razu z wielkim przebojem, tylko powoli kształtować pozycję na rynku, by utrzymać się na nim dłużej niż przez jeden sezon. 31 stycznia 2018 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.
więcej »W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski