Zagraj to jeszcze raz Sam: Jedyny człowiek potrafiący zagrać na chlebakuDwa tygodnie temu pisałem o pochodzącym z Toronto Andrew Haungu, który wyczyniał muzyczne cuda przy pomocy czerwonych balonów. W Polsce również mamy kogoś takiego. Tyle tylko, że u niego cała kuchnia brzmi utworem „[sic!]” grupy Hey.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Jedyny człowiek potrafiący zagrać na chlebakuDwa tygodnie temu pisałem o pochodzącym z Toronto Andrew Haungu, który wyczyniał muzyczne cuda przy pomocy czerwonych balonów. W Polsce również mamy kogoś takiego. Tyle tylko, że u niego cała kuchnia brzmi utworem „[sic!]” grupy Hey. Na przełomie wieków Hey stanął przed trudnym zadaniem. Po odejściu z zespołu założyciela Piotra Banacha musiał przedefiniować się na nowo. Nie mógł dłużej stać w rozkroku między współczesnością a tęsknotą do minionej ery grunge’u. Oczywiście miał o tyle ułatwione zadanie, że wciąż jego headlinerem była Katarzyna Nosowska ze swoją charyzmą i niebanalnymi tekstami. Nikt jednak nie spodziewał się, że zespół zabrzmi aż tak inaczej niż do tej pory. Wydany w 2001 roku album „[sic!]” pozbawiony był chropowatości przesterów, zyskał więcej przestrzeni i różnorodności, nie tracąc przy tym spójnego charakteru. Łagodniejsze, bardziej ulotne dźwięki spotkały się tu z gitarowym czadem, ale podanym w inny sposób, niż do tej pory. Ukierunkowany został on bardziej w stronę śpiewu i gładszej produkcji, niż dzikiej ekspresji. Sam przeżyłem szok termiczny i z początku odrzuciłem to nowe wcielenie grupy, konserwując się w nagraniach z lat 90., niemniej dość szybko zrozumiałem swój błąd. Zwłaszcza, że wybrane na single utwory „Cisza, ja i czas” oraz tytułowy wpadały do głowy i nie chciały z niej wylecieć. Podobny problem musiał mieć Cezary Nowak, lepiej znany jako CeZik. Ten utalentowany producent i multiinstrumentalista, a także nienajgorszy wokalista, postanowił zaprezentować utwór „[sic!]” zagrany jedynie przy pomocy wyposażenia kuchennego. Nie chodzi tylko o walenie w garnki, miski i kieliszki, ale także trzaskanie szafkami, odgłosy zamykanej lodówki, oraz chlebaka. Ciekawym uzupełnieniem jest pipanie przyciskami sterującymi mikrofalówką. Wszystko to połączone w jedną całość ma w sobie nie mniejszą dynamikę, co gitarowy oryginał. Przyznam, że do osoby CeZika podchodziłem z równie sporą rezerwą co do nowego wcielenia Hey na „[sic!]”. Wynika to z mojej podejrzliwości w kwestii nadmiernego chwalenia i promowania danej osoby. Co prawda powinienem wierzyć Czesławowi Mozilowi, który zapewniał, że jest on najbarwniejszą osobą polskiego youtube’a, ale nieufność pozostała. Przełamał ją nieco projekt KlejNuty, w którym CeZik aktywnie uczestniczył, a zwłaszcza parodia mięsnego jeża w wersji Magdy Gessler. A potem już poleciało. Okazało się, że gliwiczanin posiada nie tylko talent, ale także sporo poczucia humoru i dystans do siebie (o czym świadczy stworzenie utworu na podstawie wyzwisk na swój temat). Niestety w ostatnim czasie CeZik nieco znudził się swoją kreacją i postanowił spróbować czegoś nowego, a mianowicie piosenek dla dzieci w projekcie NutkoSfera. Znając jednak jego kreatywność, mam podejrzenia, że dorosłych także będzie w stanie czymś jeszcze zaskoczyć. 21 lutego 2018 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.
więcej »W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski