Zagraj to jeszcze raz Sam: Pasja młodego studentaOstatnio pisałem o próbach odtworzenia znanych utworów za pomocą balonów i sprzętów kuchennych. A przecież inaczej można zagrać także na gitarze. Potrzebne do tego są tylko dziwne gogle i już „Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz” Sweet Noise nabiera całkiem nowego kolorytu.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Pasja młodego studentaOstatnio pisałem o próbach odtworzenia znanych utworów za pomocą balonów i sprzętów kuchennych. A przecież inaczej można zagrać także na gitarze. Potrzebne do tego są tylko dziwne gogle i już „Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz” Sweet Noise nabiera całkiem nowego kolorytu. Sweet Noise od samego początku swojej działalności wyróżniał się na tle rodzimej sceny hardcore / metalowej. Duża w tym zasługa charyzmatycznego wokalisty Glacy (Piotr Mohamed), którego mocne teksty od razu przykuwają uwagę. Niemniej to co w 2002 roku zespół zaprezentował na albumie „Czas ludzi cienia” było prawdziwym szokiem. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Muzyka formacji stanowiła nie tylko odświerzający powiew na zakonserwowanej w ścisłych ramach gatunkowych rodzimej scenie ciężkiego grania, ale także pokazała, że można u nas nagrać materiał, który brzmi na światowym poziomie, doskonale wpisując się w popularny na przełomie wieków trend mieszania metalu z elektroniką i rapem. Niemniej Sweet Nois nie można było jednoznacznie nazwać kapelą nu metalową, o czym świadczy singel „Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz”, nagrany z gościnnym udziałem Anny Marii Jopek. Ten posępny utwór ani trochę nie nadawał się na przebój – nie dość, że trwa ponad sześć minut, to jeszcze jego niepokojący klimat, potęgowany przez melorecytację Glacy, używającego dosadnego języka, nie miał prawa nikogo porwać. Stało się inaczej i w alternatywnych rozgłośniach bardzo dobrze sobie poradził. Niemniej ze względu na jego charakterystykę raczej nie należy do najchętniej coverowanych utworów. Tym większy szacunek dla muzyka, który się na to porwał i mu się udało. Tym kimś był młody człowiek ukrywający się pod pseudonimem Słonek. Kilka lat temu próbował zawojować polski Youtube, prezentując nieortodoksyjne wersje znanych utworów. Najczęściej w ramach duetu Ocuciciele, który tworzył z koleżanką Martą. Nie powiem, by wszystko co nagrali do mnie trafiło. Niemniej ma to swój urok, pozostając w klimacie studenckiej zgrywy, przepełnionej twórczą pasją, która miała urozmaicić uczelnianą rutynę. „Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz” zdecydowanie wyróżnia się na tym tle. Słonek bardzo na serio podszedł do emocjonalnego przesłania utworu i nawet jeśli sporo namieszał w melodyce oryginału, to trzeba mu oddać szacunek, że miał pomysł na to jak zastąpić elektroniczne brzmienie przy pomocy gitary akustycznej. A że tu i tam trafiają się małe niedoskonałości warsztatowe, to nie szkodzi, uzupełnia je autentyczna pasja. Po sukcesie „Czasu ludzi cienia” Sweet Noise poszli w jeszcze większe eksperymenty, jako pierwsi na naszym rynku prezentując tak odważny mariaż gitarowego grania z hiphopem („Jeden taki dzień” gdzie udzielał się Peja), a nawet popem („Nie było” z Edytą Górniak). Wielu ortodoksyjnych fanów przekreśliło wtedy zespół, który wciąż potrafił zabłysnąć, jak na płycie „The Triptic” z 2007. Nie uchroniło to jednak go przed rozpadem na długie lata. W 2016 roku jednak się reaktywował. Na razie w odsłonie koncertowej. Co zaś się tyczy Słonka, to w pewnym momencie zarzucił aktywność jutubera. Nie będę spekulował, czy było to związane ze znudzeniem się, zniechęceniem, czy po prostu zakończeniem studiów i rozpoczęciem „dorosłego” życia. Z informacji, jakie można znaleźć w internecie, wynika, że bardzo zaangażował się w ruch harcerski. Dziś już pod własnym imieniem i nazwiskiem – Damian Grzegorczyk – skoncentrował się na prowadzeniu bloga, który jednak tylko w niewielkim stopniu dotyka kwestii muzycznych. 28 lutego 2018 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.
więcej »W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski