Zagraj to jeszcze raz Sam: W oczekiwaniu na nową płytę ToolaWszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jednak w najbliższym czasie doczekamy się nowej płyty zespołu Tool. A na razie proponuję przypomnieć sobie utwór „Schizm”, tyle, że w bardzo nietypowej wersji.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: W oczekiwaniu na nową płytę ToolaWszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jednak w najbliższym czasie doczekamy się nowej płyty zespołu Tool. A na razie proponuję przypomnieć sobie utwór „Schizm”, tyle, że w bardzo nietypowej wersji. O muzykach tworzących Tool nie można powiedzieć, że są tytanami pracy. Od 1990 roku, kiedy zawiązali formację nagrali raptem pięć albumów. I nawet jeśli wziąć pod uwagę, że każdy z muzyków udziela się na innych frontach (wokalista Maynard James Keenan np. w A Perfect Circle i Puscifer), to jednak wciąż nie są to imponujące ilości. Niemniej w przypadku tego zespołu liczy się przede wszystkim jakość, albowiem każdy album jest perfekcyjny. A tym najbardziej perfekcyjnym pozostaje jak na razie „Lateralus” z 2001 roku (choć pewnie są i tacy, którzy się z tym nie zgodzą, wybierając „Undertow” lub „Ænimę”). To z niego pochodzi interesująca nas kompozycja „Schism”. Choć jest to wielowątkowa, ponad sześciominutowa suita, można śmiało o niej powiedzieć, że to największy przebój zespołu. Do tego ozdobiony genialnym, mrocznym, animowanym klipem. Utwór ze względu na swoją precyzję wykonawczą nie bardzo nadaje się do coverowania, choć wielu wciąż próbuje to robić. Tym, którym udaje się podołać temu zadaniu gratuluję. Niemniej jedyną wersją, jaką słyszałem, jaka porwała mnie w równym stopniu co oryginał jest ta, jaką zaproponował kompozytor Nick Proch ze swoją Metamorphestrą. Ten młody Amerykanin z wyższym wykształceniem klasycznym wpadł na bardzo interesujący pomysł promocji swojej osoby. Otóż postanowił zaaranżować kilka znanych utworów, najczęściej z kręgu ciężkich brzmień, na orkiestrę. Koncepcja chwyciła już przy pierwszej próbie, czyli „Killing in the Name” Rage Against The Machine. Na tle rapmetalowej, wściekłej muzyki formacji Zacka de la Rochy, progresywny „Schizm” Toola wydaje się wręcz idealnym utworem do tego typu przerobienia. Proch zadbał, by całość nic nie straciła ze swojej mocy, ale jednocześnie ciekawie urozmaicił swoją wersję w niuanse, nadające jej cechy oryginalności. Świetnie zaakcentowano partie instrumentów dętych w riffie, dzięki czemu brzmi on równie potężnie co zagrany na elektrycznych gitarach, niemniej najciekawszym zabiegiem okazało się wprowadzenie rozbudowanych partii fortepianu w środkowej, wyciszonej części utworu. Promocja w internecie się opłaciła Nick wciąż rozwija swoją karierę wraz z towarzyszącą mu Metamorphestrą, grając nowe covery, a także dostał wymarzoną pracę twórcy muzyki filmowej do obrazu „Listening to Rain”, którego reżyserem jest Joshua Good. 28 marca 2018 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.
więcej »W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski