Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zagraj to jeszcze raz Sam: Podglądanie kochanków

Esensja.pl
Esensja.pl
Przeglądając zawartość youtube’a jestem zadziwiony popularnością, jakim wciąż cieszy się harfa. I to nie tylko ta tradycyjna, ale i elektryczna, a nawet laserowa. W połączeniu z nowoczesnym sprzętem do nagrywania można przy jej pomocy wyczyniać cuda. Na przykład nagrać cover utworu „Oceania” z repertuaru Björk.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz Sam: Podglądanie kochanków

Przeglądając zawartość youtube’a jestem zadziwiony popularnością, jakim wciąż cieszy się harfa. I to nie tylko ta tradycyjna, ale i elektryczna, a nawet laserowa. W połączeniu z nowoczesnym sprzętem do nagrywania można przy jej pomocy wyczyniać cuda. Na przykład nagrać cover utworu „Oceania” z repertuaru Björk.
Björk to dziś instytucja niezależnego grania i dobro narodowe Islandii w jednym. A jednak mam wrażenie, że od jakiegoś czasu za bardzo odpływa w muzycznych eksperymentach, przekraczając cienką granicę między intrygującą alternatywą, a sztuką dla sztuki. Ostatnim jej albumem, który mogę z czystym sumieniem polecić jest „Medúlla” z 2004 roku. Choć całość ma charakter awangardowego popisu, albowiem została nagrana prawie bez wykorzystania instrumentów, jedynie przy pomocy głosu, to nie zatraciła swej melodyjności. Świadczy o tym przepiękna ballada „Oceania”, która na singlu promowała krążek. Oryginalnie została skomponowana z okazji otwarcia XXVIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Atenach w 2004 roku i brawurowo wykonana przez Björk na ceremonii inauguracji.
Eksperymentalny charakter utworu i specyfika śpiewu Islandki powinna zniechęcać do prób jej naśladowania, a jednak tak się nie stało. W internecie można znaleźć armię młodych wokalistów i wokalistek, podchodzących do tej kompozycji. Na większość wypada spuścić zasłonę milczenia, ale w tym tłumie jest i perełka. Nazywa się Laura Perrudin, pochodzi z Francji i jest harfistką. W intrygujący sposób miesza dźwięki instrumentu z możliwościami, jakie daje współcześnie technika, nie tracąc zwiewności i delikatności. Poza tym, że ma talent muzyczny, Laura bardzo dobrze śpiewa i sama komponuje. Na razie dorobiła się dwóch płyt długogrających: „Impressions” z 2015 roku i „Poisons & Antidotes” z roku 2017.
Na żadnej z nich nie ma jednak coveru „Oceanii”. Ten został nagrany na żywo i opatrzony zmysłowym klipem, prezentującym proces twórczy. Jeśli o harfie można powiedzieć, że ma w sobie erotyczną zmysłowość, to doskonale została ona uchwycona przez reżysera. Perrudin z początku służy głównie jako pomoc w wydobywaniu dźwięków, które następnie są samplowane i zapętlane. W przeciwieństwie do Björk, Francuska nie postawiła wyłącznie na dźwięki organiczne, choć specjalnie powieliła wokalizę, by zabrzmiała jak wieloosobowy chór. Najważniejsze jest jednak to, że pozostała uchwycona zmysłowość oryginału. Laura nie stara się szarżować. Śpiewa też z mniejszą ekspresją niż Islandka. Niemniej od strony emocjonalnej „Oceania” nic nie straciła. Jest to istotne zwłaszcza w końcówce, kiedy napięcie jest łagodzone przez wyśpiewane delikatnie słowa „Your sweat is salty / I am why / I am why / I am why”.
Filmik pozbawiony jest efektów specjalnych i agresywnego montażu, a jednak ogląda się go z wypiekami na twarzy. Porusza nie tylko muzyka, ale także subtelność z jaką Laura traktuje swój instrument (podobno robiony na zamówienie). Trochę wstyd tak włączać „play” od nowa. To jak podglądanie pary kochanków.
koniec
25 kwietnia 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Płyń, Pavel, płyń!
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Średnio udane lądowanie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.

więcej »

Non omnis moriar: Jak to jest płynąć „trzecim nurtem”…
Sebastian Chosiński

11 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.