Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zagraj to jeszcze raz Sam: Z Kuśki wzięte

Esensja.pl
Esensja.pl
Szaleństwo Mundialowe trwa w najlepsze. Nie mogło ominąć i Esensji. Dziś więc cover tematyczny utworu, który z piłką nożną kojarzy się nierozerwalnie, choć w zasadzie nie ma z nią nic wspólnego – „Son of My Father”. Tym samym otwieramy wakacyjny sezon dość frywolnych interpretacji znanych piosenek.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz Sam: Z Kuśki wzięte

Szaleństwo Mundialowe trwa w najlepsze. Nie mogło ominąć i Esensji. Dziś więc cover tematyczny utworu, który z piłką nożną kojarzy się nierozerwalnie, choć w zasadzie nie ma z nią nic wspólnego – „Son of My Father”. Tym samym otwieramy wakacyjny sezon dość frywolnych interpretacji znanych piosenek.
Przeciętnemu zjadaczowi chleba ani tytuł utworu „Son of My Father”, ani nazwa zespołu Chicory Tip nic nie powie. W sumie nie ma się co dziwić, ponieważ kariera jednego i drugiego przypadła na początek lat 70. i ograniczyła się głównie do Wielkiej Brytanii. A jednak motyw syntezatorowy, jaki pojawia się w środku piosenki znają wszyscy dorośli Polacy, a to za sprawą tego, że wykorzystano go jako podkład muzyczny czołówki Studia Sport nadawanego w TVP1 w czasach słusznie minionych. Warto też pamiętać, że Chicory Tip nie jest pierwszym odtwórcą tego kawałka. Tak na prawdę skomponował go Giorgio Moroder, posiadał niemiecki tekst napisany przez Michaela Holma i nosił tytuł „Nachts scheint die Sonne”. Do wersji angielskiej słowa stworzył Pete Bellotte, ale singel ją zawierający przepadł na listach przebojów. Moroder wierzył jednak w potencjał kompozycji i szybko dogadał się w kwestii coveru, który w 1972 roku wypuścił Chicory Tip. Tym razem sukces był niepodważalny – „Son of My Father” dotarł do 1 miejsca najchętniej kupowanych singli w Wielkiej Brytanii.
Teraz przenosimy się do roku 1995. Wtedy w Olsztynie została założona grupa muzyczna Kuśka Brothers (działająca też przez jakiś czas jako Bracia Soprano). Jej początkowy repertuar opierał się na szantach, z czasem jednak do jej twórczości zaczęły przebijać się wpływy punkowe, z którymi dziś jest kojarzona. Zespół dorobił się dwóch płyt i pomimo intensywnego koncertowania nie udało mu się przebić do szerszej świadomości. A szkoda, bo niewątpliwie ma przebojowy potencjał, za sprawą melodyjnych utworów i ironicznych, często prześmiewczych tekstów. Dowodem ich poczucia humoru jest własna wersja „Song of My Father” ze zmienionym, polskim tekstem, o wszystko mówiącym tytule „Darek Szpakowski”.
Jest to prawdziwy hymn pochwalny na cześć jednego z najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych komentatorów sportowych w naszym kraju. To on odpowiada za kultowe wypowiedzi: „bracia bliźniacy Frank i Ronald de Boerowie, z których większość gra w Barcelonie”, „była to najsłabsza pierwsza połowa w tym meczu”, „puścił Bąka lewą stroną” i „Włodek Smolarek krąży niczym elektron koło jądra Zbigniewa Bońka”. Niewątpliwie muzyczne uhonorowanie pracy twórczej mu się należało, zwłaszcza w tak nośnej formie, kiedy to refren „Darek Szpakowski, najlepszym komentatorem jest / Darek Szpakowski najlepiej skomentuje mecz” nie wiedzieć kiedy zaczyna się nucić wraz z zespołem. Kuśka Brothers zadbali też o gitarowe odtworzenie wspomnianego syntezatorowego motywu i tylko szkoda, że całość pozostała w formie surowego demo. Zapewne problemem na drodze umieszczenia kawałka na którejś z płyt były zbyt wygórowane tantiemy, których domagała się wytwórnia zarządzająca prawami do utworu.
Kuśka Brothers na koncertach sięgają też po inne światowe hity, przerabiając je po swojemu. Moimi faworytami są „Do Wietnamca” („Englishman in New York”) i „Kuśka Family” („We Are the World”). Polecam. Zwłaszcza w odbiorze na żywo.
koniec
20 czerwca 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Płyń, Pavel, płyń!
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Średnio udane lądowanie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.

więcej »

Non omnis moriar: Jak to jest płynąć „trzecim nurtem”…
Sebastian Chosiński

11 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.