Zagraj to jeszcze raz Sam: Zamienię szyszynkę na szyszkęDziś będzie o piosence, którą każdy rozpoznaje, a do tego wszyscy znają jej tekst. Choć, jeśli wspomnę, że chodzi cover „Smells Like Teen Spirit” Nirvany, będzie to tylko połowa prawdy.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Zamienię szyszynkę na szyszkęDziś będzie o piosence, którą każdy rozpoznaje, a do tego wszyscy znają jej tekst. Choć, jeśli wspomnę, że chodzi cover „Smells Like Teen Spirit” Nirvany, będzie to tylko połowa prawdy. Rok 1991 był cudowny dla muzyki rockowej. Powstało wtedy multum klasycznych albumów, jak „Czarny album” Metalliki, „Use Your Illusion” Guns N’Roses, „Innuendo” Queen, „Out of Time” R.E.M., „Blood Sugar Sex Magik” Red Hot Chili Peppers, „Achtung Baby” U2, „Dangerous” Michaela Jacksona – to za granicą, bo u nas „Mój dom” IRY, „Detox” Dżemu, czy „Legenda” Armii… Jednak tym najważniejszym okazał się chyba „Nevermind” Nirvany (choć fani Pearl Jam zapewne wskazaliby na „Ten”). Krążek, który wprowadził grunge pod strzechy, zrobił z Kurta Cobaina światową ikonę i dał nam zestaw nieśmiertelnych przebojów z pomnikowym „Smells Like Teen Spirit” na czele. O tym utworze i płycie napisano już wiele, więc przejdźmy od razu do wspomnianego coveru. Odpowiada za niego Robert Kasprzycki, który z grungem kojarzy się jak growling z Filharmonią Narodową. Czyli wcale. Tymczasem kawałek Nirvany ma w swoim repertuarze niemal od zawsze, choć nie trafił na żadną z nagranych przez niego płyt. Nosi tytuł „Unplagiat” (co zapewne stanowi nawiązanie do słynnego koncertu Nirvany dla MTV Unplugged) i pokazuje, że poezją śpiewaną można się także bawić. Oczywiście nie jest to zwykłe wykonanie „Smells Like Teen Spirit”. Twórca „Nieba do wynajęcia” wykorzystuje w nim jedynie muzykę (swoją drogą nieco podkradzioną przez Kurta formacji Boston, do czego sam się przyznawał), by w charakterystyczny sposób zaśpiewać… pierwsze wersy „Inwokacji” z „Pana Tadeusza”. O dziwo doskonale pasują do rytmu i tylko w refrenie trzeba było trochę zamieszać, bo Adam Mickiewicz nie wziął pod uwagę tego, że jego dzieło będzie kiedyś wykonywane na modłę grunge’ową. Dla podtrzymania absurdalnego dowcipu w drugiej zwrotce pojawia się fragment „Wojskiego gry na rogu”, zaśpiewany z niby-angielskim akcentem. Najczęściej na koncertach fragment ten posiada specjalną dedykację, a to dla fanów specyficznej artykulacji Agnieszki Chylińskiej, a to dla młodzieży, której wiatr wiejący z okolic Seattle zamienił szyszynkę na szyszkę. W sieci jest sporo nagrań „Unplagiatu” – w tym z towarzyszeniem gitary elektrycznej. Mi jednak najbardziej odpowiada wersja akustyczna, co całości dodaje dodatkowego smaczku. 18 lipca 2018 |
Być może "Nevermind" jest "najważniejszy" w tym sensie, że dzięki swej przebojowości stał się niezwykle popularny, co z kolei otworzyło media na muzykę bardziej alternatywną, wcześniej raczej nieobecną w radiu czy TV. Podejrzewam, że gdyby nie sukces Nirvany taka np. Pantera pozostałaby niszowym zespołem metalowym. Tymczasem w pierwszej połowie lat 90-tych taka muzykę - ostrą i nieprzebojową, grano w radiu RMF i to w środku dnia! Ja tak poznałem ten zespół. Szkoda, że trwało to tak krótko bo koniec dekady to już "rządy" Britney Spears czy Backstreet Boys.
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.
więcej »W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
> Jednak tym najważniejszym okazał się chyba „Nevermind” Nirvany
Autorowi mylą się pojęcia "ważny" i "popularny". Trzy najważniejsze płyty z roku 1991 to "Laughing Stock" grupy Talk Talk, "Loveless" grupy My Bloody Valentine i "Spiderland" grupy Slint.