Zagraj to jeszcze raz Sam: Powinnaś być szczęśliwa, KylieMetalowe covery popowych przebojów nie są niczym nowym i raczej traktuje się je jako ciekawostkę. Chyba, że są zrobione z jajem. Tak jak „I Should Be So Lucky” Kylie Minogue.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Powinnaś być szczęśliwa, KylieMetalowe covery popowych przebojów nie są niczym nowym i raczej traktuje się je jako ciekawostkę. Chyba, że są zrobione z jajem. Tak jak „I Should Be So Lucky” Kylie Minogue. Australijka ze swoją radosną, popową twórczością i image’em niewinnej podlotki stanowi kwintesencję kiczu lat 80. Choć brzmienie jej pierwszych przebojów, oparte głównie na syntezatorach, mocno już się zestarzało, to o dziwo tych największych hitów „The Loco-Motion” i „I Should Be So Lucky” wciąż świetnie się słucha. Poza tym z perspektywy czasu fascynująca wydaje się artystyczna droga, jaką przeszła Kylie, aby zostać niekwestionowaną divą. A przecież niewiele brakowało, by podzieliła los innych nastoletnich gwiazdeczek lat 80., które nie odnalazły się w następnej dekadzie. I nie mam na myśli tylko owocnej współpracy z Nickiem Cave’em na „Murder Ballads”, ale przede wszystkim wielki powrót na światowe listy przebojów z płytą „Fever” w 2001 roku, przypieczętowany serią udanych albumów („Body Language”, „X”, „Aphrodite”). Niemniej pamięć o Minogue, jako o trzpiotce w wannie z wideoklipu „I Should Be So Lucky” pozostała w pamięci fanów. Nic więc dziwnego, że to właśnie ten utwór postanowił wziąć na warsztat fiński zespół Northern Kings, specjalizujący się w metalowych coverach popowych piosenek. Formacja działała w latach 2007 – 2010 i dorobiła się w ojczyźnie statusu gwiazdy. Jej członkami nie byli wszak amatorzy, a muzycy o sporym dorobku: Jarkko Ahola (Teräsbetoni), Marco Hietala (Nightwish), Tony Kakko (Sonata Arctica) i Juha-Pekka Leppäluoto (Charon). Interesujący nas utwór znalazł się na drugim i ostatnim albumie tej supergrupy „Rethroned” z 2008 roku. Northern Kings podeszli do „I Should Be So Lucky” w bardzo nieortodoksyjny sposób, serwując nam z początku prawdziwie doomowy walec. W czasie, kiedy Kylie śpiewa o szczęśliwiej miłości, jaką sobie wyobraża, w wykonaniu Finów można odnaleźć nutę goryczy za pragnieniem, które nigdy się nie spełni (mniej więcej podobny ponury przekaz kilka lat wcześniej stał się udziałem pacyfistycznego hymnu „Imagine” Johna Lennona, za który zabrała się grupa A Perfect Circle). Ten powolny, kroczący rytm na szczęście nie towarzyszy nam do finiszu, ponieważ z czasem cover się rozkręca, by zakończyć się już petardą i przerysowanym wokalem, który jest wręcz rozbrajający. Tym, którym spodoba się twórcze rozwinięcie austrlijskiego hitu, przypominam, że Northern Kings wzięli na warsztat także „We Don’t Need Another Hero” Tiny Turner, „Hello” Lionela Richie’ego, „Take on Me” A-Ha i „Killer” Adamskiego i Seala. 1 sierpnia 2018 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.
więcej »W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski