Zagraj to jeszcze raz Sam: Potszebujesz krifiW zeszłym tygodniu mówiliśmy o fenomenie, jakim jest zespół Beatallica. Dziś kontynuujemy ten temat, sięgając po jego przeróbkę klasyka The Beatles „All You Need is Love”. Z tym, że jego wykonanie będzie wiązało się z małą niespodzianką.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Potszebujesz krifiW zeszłym tygodniu mówiliśmy o fenomenie, jakim jest zespół Beatallica. Dziś kontynuujemy ten temat, sięgając po jego przeróbkę klasyka The Beatles „All You Need is Love”. Z tym, że jego wykonanie będzie wiązało się z małą niespodzianką. The Beatles, a zwłaszcza John Lennon, aktywnie angażowali się w kwestię szerzenia pokoju na świecie. Stali się symbolem flower power i Lata Miłości, które przypadło na rok 1967. „All You Need is Love” to jeden z hymnów mu towarzyszących. Warto odnotować, że był to pierwszy utwór nagrany na żywo, który miał swoją transmisję satelitarną. W studio Abbey Road, z którego nadawano program, zespołowi towarzyszyło sporo gości, wśród których można na nagraniu dopatrzeć się Micka Jaggera, Marianne Faithfull, czy Keitha Richardsa. Jest to kolejny dowód na to, że pomiędzy Wielką Czwórką i The Rolling Stones nie było wojny, o której rozpisywały się plotkarskie gazety. Beatallica, czyli amerykańscy metalowcy, którzy mieszają utwory Beatlesów z dokonaniami Metalliki, nie mogli ominąć także tego niezwykle popularnego kawałka i wzięli go na warsztat w 2008 roku. Otrzymał nowy tytuł „All You Need is Blood” i zgodnie z tradycją, przy zachowaniu linii melodycznej, został zaaranżowany na ostre gitary i hetfieldowską manierę wokalną. Nagranie nie trafiło na żadną z pełnowymiarowych płyt Beatalliki i ukazało się jedynie na singlu. Zespół podszedł jednak do sprawy w sposób nieszablonowy i zaprezentował kawałek w czternastu odsłonach (w edycji japońskiej w piętnastu). Pomijając wersję podstawową i skróconą na potrzeby radiowe, pozostałe odsłony zostały zaśpiewane w różnych językach: francuskim, niemieckim, węgierskim, estońskim, portugalskim, hiszpańskim, włoskim, niderlandzkim, rosyjskim, koreańskim, hebrajskim i… polskim. Tłumaczenia na swoje ojczyste języki zespołowi dostarczyli fani grupy, pieszczotliwie nazywani Beatallibangers. W naszej wersji utwór został zatytułowany jako „Potrzebujesz krwi” i jego wykonanie Amerykanom sprawiło wyraźną trudność. Nie można im jednak odmówić ambicji, choć czuć, że w studiu panowała dość luźna atmosfera. Przyznam, że nie rozumiem większości tekstu, niemniej ich nieporadne „potszebujesz krifi” zawsze wprowadza mnie w dobry nastrój. Do tego mile łechce narodową dumę. 17 października 2018 |
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.
więcej »W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Myślałem, że z fotela spadnę, jak usłyszałem "łatacha łijkóff"