Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

Zagraj to jeszcze raz Sam: Mrok i przerażenie

Esensja.pl
Esensja.pl
Ostatnio sporo pisaliśmy w „Samie” o Metallice. Dziś spojrzymy inaczej na twórczość innego reprezentanta Wielkiej Czwórki Thrash Metalu – Slayera i jego „Raining Blood”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz Sam: Mrok i przerażenie

Ostatnio sporo pisaliśmy w „Samie” o Metallice. Dziś spojrzymy inaczej na twórczość innego reprezentanta Wielkiej Czwórki Thrash Metalu – Slayera i jego „Raining Blood”.
„Raining Blood” to drugi najdłuższy utwór, jaki można znaleźć na przełomowym krążku Slayera „Reign in Blood” z 1986 roku. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z kolosem – trwa bowiem nieco ponad cztery minuty. Niemniej w zestawieniu z sąsiadami, którzy średnio nie przekraczają trzech minut, robi wrażenie rozbudowanej suity. Nie psuje on jednak zamysłu całości, która stanowi mocny, bezkompromisowy, muzyczny kopniak w podbrzusze. „Raining Blood” bowiem to rzecz potężna, mroczna i wściekła. Zbudowana jest jednak na melodyjnym riffie, a uroku dodaje jej dźwięk burzy i padającego deszczu. Efekt jest (nomen omen) piorunujący, a każdy fan ma go w swojej playliście.
To, że wielu gitarowych wymiataczy i headbangersów porywało się na ten utwór nie powinno więc nikogo dziwić. Niemniej fakt, że sięgnęła po niego artystka kojarzona z całkiem innym rodzajem scenicznej ekspresji samo w sobie wydaje się już intrygujące. Mówię tu o Tori Amos, która zamieściła swój cover „Raining Blood” na albumie „Strange Little Girls” z 2001 roku. Koncepcją krążka było to, aby zawierał przeróbki utworów napisanych przez mężczyzn, ale przez fakt, że śpiewa je kobieta, nabrały nieco innego wydźwięku. Ponieważ Tori operuje głównie głosem i grą na fortepianie, ów wydźwięk jest diametralnie inny.
Zazwyczaj mamy sytuację odwrotną, że ze spokojnego utworu, jacyś nawiedzeni metalowcy robią dźwiękową sieczkę. Tu tymczasem z oryginału pozostał w zasadzie tylko tekst i ewentualne ślady gitarowych riffów w brzmieniu fortepianu. Klimat utworu bowiem również się zmienił. Choć wciąż mamy do czynienia z posępną pieśnią, to jednak agresja i furia z niej wyparowała. W ich miejsce dostajemy mrok i przerażenie. Jest to na pewno ciekawy i odważny eksperyment, niemniej fani Slayera mogą być nim mocno skonfundowani.
koniec
24 października 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Od krautu do minimalistycznego ambientu
Sebastian Chosiński

6 V 2024

Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.

więcej »

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr
Sebastian Chosiński

4 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.