Nazywał się Lemmy i grał rock’n’rollPiotr ‘Pi’ GołębiewskiNazywał się Lemmy i grał rock’n’rollPomimo problemów zdrowotnych, do których dołożyły się kłopoty z oddychaniem, Lemmy nie zrezygnował z grania tras koncertowych. Z używek także nie, co najwyżej nieco je ograniczył – zamiast dwóch paczek papierosów dziennie palił jedną na tydzień. A jednak, kiedy ogląda się nagrania z tamtego okresu, widać, że nie jest już tym samym, żywiołowym gościem, co kiedyś. Znacznie schudł i zaczął się garbić. Coraz częściej przydarzała mu się niedyspozycja głosowa – weźmy chociaż dostępny na bootlegach koncert z Wacken z 2014 roku. Nie tylko okazał się wyjątkowo krótki (pół godziny), ale do tego słychać, że Lemmy strasznie się w jego trakcie męczył. Przy okazji przypomnijmy, że zespół nieoczekiwanie musiał przerwać swój występ w czasie rok wcześniejszej edycji festiwalu. Stało się to po zaledwie sześciu utworach. Na szczęście nie zawsze było tak źle. Świadczy o tym bonusowy dysk do reedycji „Aftershock” z 2014 roku, jaka ukazała się z dopiskiem „Tour Edition”. Dodatkowe CD nosi tytuł „Best Of The West Coast Tour 2014” i zawiera przekrojowy repertuar z występów w Ameryce. Nie słychać tu śladu zmęczenia. Głos Lemmy’ego jest wciąż mocny, a Campbell i Dee grają z właściwą sobie furią. W sumie gdyby nie świadomość, że odtąd z Kilmisterem będzie tylko gorzej, nic nie wskazywało na to, aby był szczególnie chory. Można tylko narzekać, że nie otrzymaliśmy bardziej pokaźnej reprezentacji promowanego krążka i musimy się zadowolić, świetnym skądinąd, „Lost Woman Blues”. Zanim jednak stan zdrowia Kilmistera okazał się tak poważny, że musiał podpierać się laską w czasie chodzenia, wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu. W 2014 roku Motörhead dorobił się własnego festiwalu – Motörboat – o tyle nietypowego, że zorganizowanego na ogromnej łodzi, która, wraz z fanami i zaproszonymi gośćmi (m.in. Anthrax i Zakk Wylde) wyruszyła w rejs. Bilety na tę kilkudniową zabawę kosztowały grubo ponad tysiąc dolarów, ale rozeszły się na pniu.
Wyszukaj / Kup
Wyszukaj / Kup Wcześniej, bo 11 listopada przyszła smutna wiadomość. Po długiej chorobie, na niewydolność wątroby zmarł Phil „Philthy Animal” Taylor. Lemmy we wpisie w mediach społecznościowych dał wyraz swojej frustracji z powodu jego odejścia, ale wskazał również powód jego przedwczesnej śmierci, a mianowicie rock’n’rollowy tryb życia. Sam się z tym zmagał, będąc zmuszonym przez lekarza do pożegnania się z ulubionym Jackiem Danielsem. Inna sprawa, że w jego miejsce wprowadził czystą wódkę i czerwone wino. Jego stan zdrowia jednak nagle się załamał. Do tego stopnia, że w połowie grudnia był zmuszony odwiesić gitarę basową na kołek i poddać się szczegółowym badaniom w szpitalu. Nim jednak do tego doszło, 13 grudnia zorganizował dla garstki fanów i zaprzyjaźnionych muzyków huczne 70. urodziny w klubie Whisky A Go-Go. Nie wystąpił tam jednak tym razem, pozostawiając scenę takim tuzom, jak Slash, Ian Scott, czy Rob Trujillo. Trzeba jednak przyznać, że na udostępnionych zdjęciach Kilmister wyglądał na bardzo schorowanego. Wyrok zapadł 26 grudnia. Lekarz oznajmił Lemmy’emu, że ma raka prostaty, a przerzuty opanowały już jego mózg i kręgi szyjne. Bez ogródek stwierdził też, że zostały mu od dwóch do sześciu miesięcy życia. Muzyk podobno przyjął tę informację ze stoickim spokojem. Ustalono, że na razie nie będzie przenoszony do szpitala i zostanie w domu. Jego przyjaciele zadbali, aby było mu wygodnie. Na przykład Mikael Maglieri, właściciel ukochanego baru Kilmistera Rainbow Bar and Grill, sprowadził mu ulubioną konsolę do gry, jaka była na wyposażeniu lokalu. 28 grudnia 2015 roku, cztery dni po swoich właściwych 70. urodzinach, Ian „Lemmy” Kilmister zmarł we śnie. Jako bezpośrednią przyczynę zgonu podano nowotwór prostaty, a także arytmię i niewydolność serca. Phil Campbell i Mikkey Dee wkrótce zgodnie ogłosili, że Motörhead bez swojego ojca założyciela nie ma racji bytu i oficjalnie dokonali jego rozwiązania. Choć twórczość Lemmy’ego nie spotkała się z masowym odbiorem, dla wielu wciąż pozostanie on symbolem rock’n’rollowego ducha, przejawiającego się w potrzebie wolności i życiu w zgodzie samemu ze sobą. Ci, którzy go znali, mówią, że był serdecznym i ciepłym człowiekiem, choć jego wizerunek sceniczny może mówić co innego. Motörhead ostatni raz wystąpił 11 grudnia 2015 roku w Berlinie. Na koniec zagrał „Overkill”. |
Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.
więcej »Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Pot i Kreff: Strzelając z bombowca
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po płytę marsz: Maj 2016
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
50 najlepszych płyt 2015 roku
— Esensja
Po płytę marsz: Sierpień 2015
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
50 najlepszych płyt 2013 roku
— Esensja
Po płytę marsz: Październik 2013 (2)
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Tu miejsce na labirynt…: Co tam, panie, w innym świecie?!
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Człowiek z innego świata
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: (Bez)senność we trzech
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Pięćdziesiąt lat minęło jak jeden dzień…
— Sebastian Chosiński
Tu miejsce na labirynt…: Jastrzębie wciąż w locie
— Sebastian Chosiński
Esensja słucha: Czerwiec 2012 (2)
— Sebastian Chosiński, Michał Perzyna
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski