Zagraj to jeszcze raz Sam: Melinda na kwasieZastanawiałem się, czy dzisiejszy utwór powinien znaleźć się w tej rubryce, czy raczej w „Zanim zagrał to Sam”, albowiem nie tylko interesujący nas cover nie jest specjalnie znany, ale także oryginał. Mowa o „Come Away Melinda”, który większość kojarzy z formacją Uriah Heep.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Melinda na kwasieZastanawiałem się, czy dzisiejszy utwór powinien znaleźć się w tej rubryce, czy raczej w „Zanim zagrał to Sam”, albowiem nie tylko interesujący nas cover nie jest specjalnie znany, ale także oryginał. Mowa o „Come Away Melinda”, który większość kojarzy z formacją Uriah Heep. W sumie nie ma się co dziwić, ponieważ „Come Away Melinda” Uriah Heep jest chyba najdoskonalszą wersją tego utworu. Znaleźć ją można na debiucie zespołu „…Very ’Eavy …Very ’Umble” z 1970 i stanowi jego niewątpliwą ozdobę (razem z hitem „Gypsy”). To jeszcze jest surowe granie, które zostanie dopiero później rozwinięte w formułę powszechnie znaną z epickimi refrenami i wielogłosami. Na razie jednak jest minimalizm i przejmująca interpretacja wstrząsającego, antywojennego tekstu. Został napisany w 1963 roku przez duet kompozytorski Fred Hellerman / Fran Minkoff dla zespołu The Weavers, w którym występowali. Miał go w swoim koncertowym repertuarze, ale tak się złożyło, że pierwszego studyjnego nagrania „Come Away Melinda” dokonał wokalista tej formacji Harry Belafonte na własny longplay „Streets I Have Walked”, również z 1963 roku. Na przestrzeni lat sięgało po niego wielu artystów, nie tylko Uriah Heep, ale także Judy Collins, Tim Rose, UFO, Dexys Midnight Runners, czy nasz rodzimy L.Stadt. Dziś jednak proponuję wersję nieco zapomnianej już, psychodelicznej formacji Velvett Fogg. W historii muzyki zespół ten zapisał się dwoma rzeczami – kontrowersyjną okładką debiutanckiego i jedynego albumu (1969), na której widzimy m.in. przyozdobione farbą panie topless. Drugą rzeczą jest to, że przez moment w jej szeregi zasilił młodziutki Tony Iommi (jeszcze zanim założył Black Sabbath). Na wspomnianym krążku (zatytułowanym „Velvett Fogg”) znajdziemy także interesujące nas nagranie, jednak zupełnie niepodobne do innych. Zgodnie z duchem czasu, przesycone jest aurą pschodelii i brzmi, jakby muzycy byli pod wpływem niedozwolonych substancji (czego wykluczyć nie można). Dominującą rolę przejęły tu partie organów, spychając na dalszy plan gitarę. Przez pierwsze ponad dwie minuty generalnie ciężko zorientować się, czy to cover, czy kompozycja autorska. Wyjaśnienie przychodzi wraz z wejściem wokali. Może nie jest to interpretacja tak porażająca, jak Uriah Heep, ale zespół zgrabnie zaproponował dialog córki z ojcem, ubarwiając wszystko muzyką wyrosłą z antywojennego buntu Dzieci Kwiatów. 17 kwietnia 2019 |
Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.
więcej »Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski