Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zagraj to jeszcze raz Sam: To jest Gość

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziś będzie o prawdziwej, niezależnej sztuce i wyjątkowym artyście. A także o tym, że w muzyce również może istnieć zjawisko prymitywizmu wzorem twórczości Nikifora. Wszystko to na podstawie przeróbki przeboju Chłopców Z Placu Broni „O! Ela”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz Sam: To jest Gość

Dziś będzie o prawdziwej, niezależnej sztuce i wyjątkowym artyście. A także o tym, że w muzyce również może istnieć zjawisko prymitywizmu wzorem twórczości Nikifora. Wszystko to na podstawie przeróbki przeboju Chłopców Z Placu Broni „O! Ela”.
pl.wikipedia.org
pl.wikipedia.org
„O! Ela” to do dziś jeden z najpopularniejszych polskich przebojów, lubiany zwłaszcza przez początkujących gitarzystów i grajków ulicznych. Niemniej sama jego wymowa może być dość kontrowersyjna, biorąc pod uwagę, że w frywolny sposób opowiada o morderstwie z zazdrości i przedmiotowym traktowaniu kobiety (podmiot liryczny nie twierdzi, że wyjątkowo Elę kocha, tylko, że lubił ją, kiedy mógł „trzymać rękę na jej kolanie”). Co ciekawe, tego sztandarowego utworu Chłopców Z Placu Broni próżno szukać na ich debiutanckim albumie z 1990 roku, zatytułowanym właśnie „O! Ela” (to ten z kiczowatą okładką z panienką). Utwór ten długo dostępny był tylko na singlu i dopiero na krążku „Kocham cię” z 1993 roku pojawiła się jego odnowiona wersja. W epoce natomiast szalał w stacjach radiowych i dotarł na sam szczyt Listy Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia.
Jak już wspomniałem, po „Elę” lubią sięgać uliczni grajkowie. Ma go w repertuarze także najbardziej odjechany performer w naszym kraju, czyli Pan Witek Gość z Atlantydy. Większość z Was na pewno go kojarzy – grywa w centrach największych miast na gitarze podpiętej do starego wzmacniacza. Jego cechami charakterystycznymi jest kowbojski strój, bardzo swobodne traktowanie linii melodycznej, wiecznie rozstrojony instrument i luz, który sprawia, że nie sposób nie pokochać tego człowieka.
Pan Witek naprawdę nazywa się Witold Szymański i urodził się 19 września 1943 roku we wsi Prace Małe. W młodości bliskie były mu hippisowskie ideały. Występował z zespołem Wieśniacy, aż wreszcie zaczął grać na ulicy. Najpierw na sopockim Monciaku, a potem w całym kraju. Występował w popularnym w latach 90. programie Lalamido i nawet zaliczył epizod sceniczny w czasie jednego z Przystanków Woodstock (uwieczniony został w filmie „Przystanek Woodstock – Najgłośniejszy film polski” w czasie wykonywania własnej kompozycji „W Żarach na Przystanku”). Podobno Tymon Tymański namówił go, by zarejestrował swoją twórczość i oficjalnie ją wydał, dzięki czemu powstała kaseta „Gość z Atlantydy” (2000 r.), rozprowadzana przez Biodro Records. Trudno w to uwierzyć, ale realizatorem dźwięku jest Maciej Cieślak ze Ścianki.
Osobną kwestią pozostaje wartość estetyczna muzyki Pana Witka. Powiedziałbym, że to właśnie taki odpowiednik prymitywizmu w malarstwie (nie mylić z punkiem). Gość z Atlantydy absolutnie nie ma głosu i pomimo dziesiątek lat spędzonych na muzykowaniu, do dziś nie nauczył się grać na gitarze, czy choćby trzymać równego tempa. Najczęściej sięga po standardy, ale lubi je przerabiać na własną modłę. Tak jak hit Chłopców Z Placu Broni, który zyskał rozbrajający tytuł „Ela (a niech cię jasna cholera)”. Nie jestem pewien, czy gdyby od początku utwór brzmiałby w ten sposób, zostałby ogólnopolskim przebojem. Mnie w każdym razie fascynuje nie tylko jego podstawowa część i figlarny tekst, ale także wplecenie w całość standardu „Speedy Gonzalez” (a właściwie – „Spidi Gonzalez”, jak można znaleźć w opisie kasety).
koniec
10 lipca 2019

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Od krautu do minimalistycznego ambientu
Sebastian Chosiński

6 V 2024

Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.

więcej »

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr
Sebastian Chosiński

4 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Do góry, kangury!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.