Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Passport
‹Oceanliner›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOceanliner
Wykonawca / KompozytorPassport
Data wydania1980
Wydawca Atlantic
NośnikWinyl
Czas trwania39:19
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Klaus Doldinger, Kevin Mulligan, Hendrik Schaper, Dieter Petereit, David Crigger
Utwory
Winyl1
1) Departure04:59
2) Allegory03:46
3) Ancient Saga04:19
4) Oceanliner05:55
5) Rub-a-Dub04:44
6) Uptown Rendezvous05:36
7) Bassride04:12
8) Scope02:20
9) Seaside05:31
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Transatlantykiem w tę i z powrotem

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz dwunasty jazzrockowa formacja Passport Klausa Doldingera.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Transatlantykiem w tę i z powrotem

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz dwunasty jazzrockowa formacja Passport Klausa Doldingera.

Passport
‹Oceanliner›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOceanliner
Wykonawca / KompozytorPassport
Data wydania1980
Wydawca Atlantic
NośnikWinyl
Czas trwania39:19
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Klaus Doldinger, Kevin Mulligan, Hendrik Schaper, Dieter Petereit, David Crigger
Utwory
Winyl1
1) Departure04:59
2) Allegory03:46
3) Ancient Saga04:19
4) Oceanliner05:55
5) Rub-a-Dub04:44
6) Uptown Rendezvous05:36
7) Bassride04:12
8) Scope02:20
9) Seaside05:31
Wyszukaj / Kup
Krążek „Ataraxia” – wydany w 1978 roku – otworzył nowy rozdział w dziejach Passportu. Zmieniając diametralnie skład, Klaus Doldinger zdecydował o podążeniu nową ścieżką artystyczną – wciąż, co prawda, o proweniencji jazzrockowej, ale bliższej oczekiwaniom słuchaczy końca lat 70. XX wieku, chętniej sięgających po brzmienia popowe i dyskotekowe. Jednocześnie przykładał się do tego, aby jego kolejne wydawnictwa były concept-albumami, co świadczy o nieustannie wysokich ambicjach lidera. „Ataraxia” opowiadała zatem o poszukiwaniu równowagi ducha, „Garden of Eden” (1979) podejmował temat powstania świata i narodzin ludzkości, a kolejna płyta (dziesiąta studyjna w dyskografii grupy) – zatytułowana „Oceanliner” – okazała się historią transoceanicznej podróży. Ponownie opublikowała ją, co akurat nie zmieniło się od chwili debiutu niemal dekadę wcześniej, amerykańska wytwórnia Atlantic. Po raz trzeci natomiast materiał zarejestrowano w studiu Soundport w bawarskim Isartal i po raz trzeci okładkę zdobiła litografia autorstwa szwedzkiego grafika Bengta Böckmanna (którego zdjęcie umieszczono nawet na tylnej części obwoluty).
Ale było też kilka zmian. Przede wszystkim Klaus Doldinger po raz pierwszy wykorzystał w studiu nowinki techniczne; oprócz dęciaków i klawiszy sięgnął tym razem także po vocoder (pozwalający na syntezę dźwięku, w tym mowy) i lirykon (będący instrumentem elektronicznym przypominającym w brzmieniu saksofon). W składzie zabrakło natomiast perkusisty Willy’ego Ketzera, którego zastąpił Amerykanin David Crigger. David pochodził z Los Angeles, wychowywał się w Hollywoodzie; jako osiemnastolatek znalazł się w orkiestrze prowadzonej przez trębacza Dona Ellisa, z którą koncertował na całym świecie. W 1977 roku zawitała ona na festiwal jazzowy w szwajcarskim Montreux; tam właśnie, po występie, w barze, który odwiedzali uczestnicy imprezy Crigger poznał Doldingera. Trzy lata później Klaus odnowił znajomość i zaprosił Davida do Monachium; ten nie namyślając się długo, wsiadł w samolot, w ciągu tygodnia zarejestrował partie perkusji i wrócił za Ocean. Wszystko poszło szybko, łatwo i przyjemnie, a efekt był satysfakcjonujący. W efekcie rok później panowie powtórzyli ten manewr przy okazji pracy nad albumem „Blue Tattoo”.
Poza tą jedną roszadą skład pozostał bez zmian, co oznacza, że w Isartal pojawili się jeszcze belgijski gitarzysta (i wokalista) Kevin Mulligan, klawiszowiec Hendrik Schaper oraz basista Dieter Petereit. Muzycznie za całość odpowiedzialny był ponownie Doldinger; spod jego ręki, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, wyszły wszystkie kompozycje. Lepsze i gorsze, mniej i bardziej ambitne, ale wszystkie utrzymane charakterystycznym „passportowym” stylu. Jest ich dziewięć, a całość otwiera – „Departure”. Za wprowadzenie odpowiada Schaper; dopiero pod koniec pierwszej minuty dołącza ze swoim saksofonem Doldinger. Dalej oba instrumenty wymieniają się partiami solowymi, a raz nawet podejmują dialog. Całość jest stonowana i nastrojowa; dopiero pod koniec kwintet stawia na mocniejszy przekaz, co w dużym stopniu jest zasługą Mulligana i jego gitary.
Początek nie robi może wielkiego wrażenia, ale zachęca do tego, by poświęcić albumowi więcej czasu. I dobrze to zrobić, ponieważ kolejne kompozycje to jedne z najlepszych utworów, jakie wyszły spod ręki Klausa na przełomie lat 70. i 80. „Allegory” – ponownie oparte głównie na instrumentach klawiszowych – zawiera dużą dawkę przebojowego popu, ale jest to pop nadzwyczaj szlachetny, zagrany z progresywnym zacięciem. W „Ancient Saga” nawiązania do klasyków progresu są jeszcze silniejsze; za sprawą subtelnej partii gitarowej Kevina można wręcz odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z numerem… brytyjskiego Camela. Tyle że wzbogaconym jeszcze o piękną solówkę saksofonu. Bez dwóch zdań, jest to najlepszy fragment całego albumu, z idealnie wyważonymi proporcjami pomiędzy rockiem, jazzem i popem. Słuchając z kolei tytułowego „Oceanliner”, łatwo wychwycić nawiązania do zdobywających wówczas wielką popularność, powiązanych ze sobą stylistycznie nowej fali (wykorzystanie vocodera) i synth-popu (syntezatory plus popowy saksofon). Dopiero w ostatniej partii Passport przypomina słuchaczom o swoich jazzrockowych korzeniach.
Jak to bywało również w przypadku poprzednich wydawnictw zespołu, strona A longplaya jest dużo ciekawsza od strony B. Zgromadzono na niej nagrania ambitniejsze, bliższe muzyce fusion. Na drugą odsłonę płyty trafiły natomiast utwory lżejsze, jeszcze bardziej przebojowe. Jak chociażby „Rub-a-Dub”, w którym po dyskotekowym wstępie klawiszy Doldinger „zabawia” się lirykonem. Eksperyment ciekawy, ale czy konieczny – można się spierać. „Uptown Rendezvous” to jedyna – zaśpiewana przez Mulligana – klasyczna piosenka na płycie, która z miejsca przywodzi na myśl twórczość formacji Alan Parsons Project. Jest romantycznie, ale nie kiczowato; na dodatek w drugiej części Doldinger wzbogaca numer rozbudowaną partią saksofonu, grając jednocześnie z rozmachem, ale i na dużym luzie. W „Bassride” lider pozwala najpierw, co sugeruje tytuł, wyszaleć się Dieterowi Petereitowi, by potem „nakryć go czapką” za sprawą pościelowego dęciaka. „Scope” to z kolei klasyczny rock and roll wymieszany z boogie – z tą różnicą, że zamiast fortepianu na pierwszym planie słyszymy saksofon.
Płytę wieńczy „Seaside”, pod pewnymi względami stanowiący klamrę spinającą całą opowieść. Jest równie delikatny co otwierający album „Departure” i ponownie oparty w całości na solówkach saksofonów i klawiszy. Może tylko odrobinę optymistyczniejszy (dzięki funkowym wtrętom), co może wynikać z tego, że symbolicznie zamyka podróż przez Atlantyk, która zakończyła się szczęśliwie. Doldinger świetnie odnalazł się w nowej, bardziej przebojowej formule jazz-rocka i postanowił nie schodzić już z obranej ścieżki. Co znalazło potwierdzenie na kolejnych wydawnictwach Passportu – „Blue Tattoo” (1981) i „Earthborn” (1982) – z którymi zespół odważnie wkroczył w nową dekadę.
koniec
20 lipca 2019
Skład:
Klaus Doldinger – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy, syntezator Mooga, vocoder, lirykon, muzyka
Kevin Mulligan – gitara elektryczna, śpiew (6)
Hendrik Schaper – syntezatory, fortepian elektryczny
Dieter Petereit – gitara basowa
David Crigger – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.