Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Passport
‹Garden of Eden›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGarden of Eden
Wykonawca / KompozytorPassport
Data wydania1979
Wydawca Atlantic Records
NośnikWinyl
Czas trwania35:07
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Klaus Doldinger, Kevin Mulligan, Hendrik Schaper, Dieter Petereit, Willy Ketzer, Horst Ramthor, Kathy Bartney, Richard Palmer-James
Utwory
Winyl1
1) Big Bang03:58
2) Garden of Eden: Dawn; Light I; Light II08:51
3) Snake04:48
4) Gates of Paradise03:50
5) Dreamware05:04
6) Good Earth Smile05:07
7) Children’s Dance03:31
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Powstaje świat i rodzi się ludzkość

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz jedenasty jazzrockowa formacja Passport Klausa Doldingera.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Powstaje świat i rodzi się ludzkość

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka najczęściej wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj po raz jedenasty jazzrockowa formacja Passport Klausa Doldingera.

Passport
‹Garden of Eden›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGarden of Eden
Wykonawca / KompozytorPassport
Data wydania1979
Wydawca Atlantic Records
NośnikWinyl
Czas trwania35:07
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Klaus Doldinger, Kevin Mulligan, Hendrik Schaper, Dieter Petereit, Willy Ketzer, Horst Ramthor, Kathy Bartney, Richard Palmer-James
Utwory
Winyl1
1) Big Bang03:58
2) Garden of Eden: Dawn; Light I; Light II08:51
3) Snake04:48
4) Gates of Paradise03:50
5) Dreamware05:04
6) Good Earth Smile05:07
7) Children’s Dance03:31
Wyszukaj / Kup
Wydana w 1978 roku „Ataraxia” otwierała nowy rozdział w historii zespołu Passport. W zasadzie poza jego liderem, saksofonistą i klawiszowcem Klausem Doldingerem, oraz firmą publikującą kolejne płyty formacji, czyli amerykańską wytwórnią Atlantic – zmieniło się wszystko. Począwszy od twórcy okładek (teraz został nim szwedzki artysta Bengt Böckmann), studiem, w którym dokonywano nagrań (Soundport w podmonachijskim Isartal), a skończywszy na podstawowym składzie grupy. Na „Ataraxii” zadebiutowało bowiem aż trzech nowych muzyków: klawiszowiec Hendrik Schaper (który wytrwał u boku Doldingera jeszcze dwa lata), basista Dieter Petereit (który rozstał się z Passportem po wydaniu w 1986 roku albumu „Heavy Nights”) oraz perkusista Willy Ketzer (który „zdezerterował” najwcześniej, bo już po tej płycie). A to jeszcze nie koniec roszad personalnych. Przed nagraniem „Garden of Eden” odeszli również, pochodzący z Antyli Holenderskich, bracia Louisowie – gitarzysta Roy oraz perkusjonista Elmer.
Na miejsce tego pierwszego Klaus zaangażował młodziutkiego Belga Kevina Mulligana, mającego ten dodatkowy plus, że mógł jednocześnie pełnić funkcję wokalisty. A biorąc pod uwagę, że od paru lat zespół konsekwentnie zmierzał w stronę muzyki lżejszej i bardziej przebojowej, niestroniącej od popu – był to zapewne istotny czynnik decydujący o wyborze. Poza tą piątką do studia zaproszonych zostało jeszcze dwoje artystów: harfiarz Horst Ramthor oraz czarnoskóra wokalistka Kathy Bartney, w dwóch kompozycjach wspomagająca Mulligana w chórkach. A skoro na płycie pojawiły się piosenki, ktoś musiał napisać do nich słowa. I był to nie byle kto. Doldinger poprosił bowiem o pomoc Richarda Palmera-Jamesa – Brytyjczyka od prawie dekady mieszkającego w Republice Federalnej Niemiec, niegdyś współzałożyciela Supertramp, potem gitarzystę monachijskiego jazzrockowego Emergency (vide „Get Out to the Country”), wreszcie współpracownika King Crimson (na albumach „Lark’s Tongues in Aspic”, „Starless and Bible Black” i „Red” John Wetton śpiewał właśnie jego teksty).
„Garden of Eden” – opublikowany w 1979 roku – to concept-album opowiadający o stworzeniu świata, narodzinach ludzkości i jej beztroskich, rajskich początkach. Cała ta historia opowiedziana została w konwencji jazzrockowej, z „wycieczkami” w stronę ethno i rocka progresywnego, ale również z dużymi naleciałościami popowymi. To ostatnie to już znak czasu, w których w rozgłośniach radiowych i na listach przebojów dominowały przede wszystkim utwory lekkie i przyjemne, nierzadko utrzymane w dyskotekowych rytmach. Chcąc zachować dotychczasową, wysoką pozycję na rynku, Passport musiał pójść na ustępstwa. „Garden of Eden”, choć wciąż jest dziełem stylowym, właśnie tego dowodzi. Mimo to Klaus Doldinger nie zszedł poniżej akceptowalnego dla dotychczasowych wielbicieli grupy poziomu, zwłaszcza na stronie A, która jest dużo bardziej klimatyczna i ambitna.
Płytę otwiera… Wielki Wybuch. „Big Bang” to czterominutowa introdukcja, w której miesza się fusion z world music (momentami jest nieco orientalnie), z kolei w tle rozbrzmiewają dyskotekowe syntezatory. Na szczęście tylko w tle (i nie przez cały czas), dzięki czemu nie psują odbioru całości. A całość broni się głównie za sprawą dwugłosu klawiszy i dęciaków, z którego z czasem wyłania się solówka saksofonu Doldingera. Na dodatek im bliżej końca, tym grupa gra dynamiczniej, choć na finałową eksplozję nie ma co liczyć. Przeciwnie! Dalej następuje uspokojenie. Dziewięciominutowa kompozycja tytułowa składa się z trzech części. Dwie pierwsze – „Dawn” i „Light I” – są do siebie bardzo podobne: stonowane, eteryczne, z dodatkiem harfy, subtelnego śpiewu i delikatnego syntezatora Mooga. Dopiero w trzeciej, zatytułowanej „Light II”, zespół trochę podkręca tempo. Nie rezygnując z budowania odpowiedniego nastroju, implementuje elementy jazz-rocka i progresu (chociażby za sprawą gitary Mulligana).
Ten fragment minisuity wieńczy natomiast dialog saksofonu i gitary, które to instrumenty wspomagają śpiewających w duecie Kevina i Kathy. A czego można oczekiwać po utworze, któremu kompozytor nadał tytuł „Snake”? W każdym razie nie tego… Opowieść o kuszeniu ubrana została przez Doldingera w piękną melodię z urokliwą partią saksofonu i wzniosłym chórkiem. Przy takim akompaniamencie chyba każdy chciałby być kuszony. I chyba każdy dałby się skusić. Przełożenie winylowego krążka na stronę B wprowadza jednak słuchaczy do innego świata. Najpierw muszą przekroczyć „Wrota raju” („Gates of Paradise”), które – przynajmniej na początku – okazują się w warstwie wokalnej zaskakująco popowe. Dopiero gdy Mulligan milknie, numer nabiera jazzowo-progresywnego blasku; z biegiem czasu robi się natomiast coraz bardziej soulowo – i znów za sprawą głosu Belga. W podobnym stylu utrzymany jest „Dreamware”, z tą różnicą, że tu zamiast soulu dominuje funk, co podkreśla i klangowanie basu, i rytmiczna partia saksofonu, a nawet nawiązujące do „czarnej” muzyki solo Mooga.
„Good Earth Smile” to z kolei stylowa, romantyczna ballada, typowo – i to w tym przypadku dosłownie – pościelowa, co sugeruje tytuł kolejnej (ostatniej na płycie) kompozycji, czyli „Children’s Dance”. A skoro pojawiły się dzieci, to musi być skocznie i radośnie. Zespół ponownie więc podąża w stronę soulu i funku, choć na pierwszym planie podziwiać możemy intrygującą improwizację Klausa na saksofonie. Gdyby nie ona, o „Tańcu dzieci” można by spokojnie zapomnieć. Podsumowując: „Garden of Eden” to album nierówny, będący naturalną konsekwencją zmiany stylistycznej, jaką lider Passportu zaczął wprowadzać na „Infinity Machine” (1976), a przyklepał na „Iguaçu” (1977) i „Ataraxia” (1978). Na kolejnych płytach nie było inaczej; powrót do klasycznych jazzrockowych korzeni formacji został po wkroczeniu do „raju” definitywnie odcięty.
koniec
13 lipca 2019
Skład:
Klaus Doldinger – saksofon sopranowy, saksofon tenorowy, klarnet, syntezator Mooga, muzyka
Kevin Mulligan – gitara elektryczna, śpiew
Hendrik Schaper – syntezatory, fortepian elektryczny, fortepian
Dieter Petereit – gitara basowa
Willy Ketzer – perkusja, instrumenty perkusyjne
Gościnnie:
Horst Ramthor – harfa (2)
Kathy Bartney – śpiew (2,6)
Richard Palmer-James – teksty

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.