Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

The Neil Ardley Orchestra, The New Jazz Orchestra
‹Jazz Calendar: Olympic Studios ’66›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJazz Calendar: Olympic Studios ’66
Wykonawca / KompozytorThe Neil Ardley Orchestra, The New Jazz Orchestra
Data wydania29 października 2020
Wydawca Jazz in Britain
NośnikCD
Czas trwania21:03
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jon Hiseman, Tony Reeves, Pete Lemer, John White, Martin Wilson, Mike Gibbs, Ian Carr, Dennis André, Barbara Thompson, Dave Gelly, Ray Warleigh, Les Carter, Neil Ardley, Bobby Orr, Frank Clark, Chris Pyne, Ian Hamer, Tommy McQuater, Harry Kline, Bob Efford, Duncan Lamont, Bull Skeets
Utwory
CD1
1) Saturday’s Child04:55
2) Monday’s Child03:22
3) Thursday’s Child05:25
4) Introduction & 2nd Variation from Greek Variations05:15
5) Don’t Mean a Thing02:06
Wyszukaj / Kup

Non omnis moriar: Balet na jazzowo i wstęp do podróży w przeszłość

Esensja.pl
Esensja.pl
Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj archiwalne nagrania dwóch orkiestr Neila Ardleya.

Sebastian Chosiński

Non omnis moriar: Balet na jazzowo i wstęp do podróży w przeszłość

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj archiwalne nagrania dwóch orkiestr Neila Ardleya.

The Neil Ardley Orchestra, The New Jazz Orchestra
‹Jazz Calendar: Olympic Studios ’66›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJazz Calendar: Olympic Studios ’66
Wykonawca / KompozytorThe Neil Ardley Orchestra, The New Jazz Orchestra
Data wydania29 października 2020
Wydawca Jazz in Britain
NośnikCD
Czas trwania21:03
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jon Hiseman, Tony Reeves, Pete Lemer, John White, Martin Wilson, Mike Gibbs, Ian Carr, Dennis André, Barbara Thompson, Dave Gelly, Ray Warleigh, Les Carter, Neil Ardley, Bobby Orr, Frank Clark, Chris Pyne, Ian Hamer, Tommy McQuater, Harry Kline, Bob Efford, Duncan Lamont, Bull Skeets
Utwory
CD1
1) Saturday’s Child04:55
2) Monday’s Child03:22
3) Thursday’s Child05:25
4) Introduction & 2nd Variation from Greek Variations05:15
5) Don’t Mean a Thing02:06
Wyszukaj / Kup
Kariera brytyjskiego pianisty i kompozytora Neila Ardleya (1937-2004) zaczęła się na dobrą dekadę przed opublikowaniem omawianych już w tej rubryce przed paroma tygodniami albumów „Greek Variations & Other Aegean Exercices” (1970) i „A Symphony of Amaranths” (1972). Od początku też rozwijała się na styku jazzu, rocka i muzyki klasycznej. Dowodzą tego najdobitniej płyty prowadzonej przez Ardleya The New Jazz Orchestra: zarówno te opublikowane w epoce (vide „Western Reunion London 1965”, 1965; „Le Déjeuner sur l’Herbe”, 1969), jak i po latach („Camden ’70”, 2008; „On The Radio: BBC Sessions 1971”, 2017). Obrazu Orkiestry dopełnia jeszcze krótki materiał archiwalny wydany przed trzema laty przez Jazz in Britain jako „Jazz Calendar: Olympic Studios ’66”.
Późnym latem 1966 roku w podlondyńskim Barnes szykowano się do otwarcia nowego studia nagraniowego (Olympic) i trzeba było je przetestować. A któż mógłby zrobić to lepiej, niż jazzowy big band? W efekcie 18 września Ardley wraz z dwoma składami orkiestrowymi zamknął się w nim, aby zarejestrować – w celach demonstracyjnych – kilka kompozycji. Po latach zostały one upublicznione. Trzy pierwsze sygnowane są przez The New Jazz Orchestra, w składzie której pojawili się między innymi saksofonistka barytonowa Barbara Thompson, trębacz Ian Carr, puzonista Mike Gibbs, kontrabasista Tony Reeves i perkusista Jon Hiseman (w przyszłości Colosseum); dwie kolejne podpisane zostały natomiast jako dzieło The Neil Ardley Orchestra, w której powtórzyli się jedynie dwaj instrumentaliści (Carr i Gibbs). Trzeba więc przyznać, że tamtego niedzielnego popołudnia w Barnes musiało panować ogromne zamieszanie.
W przypadku utworów The New Jazz Orchestra były to kompozycje Richarda Rodneya Bennetta (1936-2012) – twórcy oper, symfonii i ścieżek dźwiękowych do filmów. „Jazz Calendar” pomyślany został jako… balet, którego reżyserią miał zająć się Derek Jarman, a choreografią Frederic Ashton. Obaj panowie, zanim wyrazili zgodę na propozycję Bennetta, poprosili o jakiś materiał poglądowy. Dostarczył go właśnie Neil Ardley. I zabrzmiał na tyle przekonująco, że dwa lata później dzieło znalazło się w repertuarze jednego z teatrów londyńskich. A w sumie było to jedynie niespełna czternaście minut muzyki. Za to jakiej! „Saturday’s Child” ma charakter mocno ilustracyjny i nostalgiczny, z wybijającym się melodyjnym lejtmotywem. Fantastycznie wypadają dęciaki (wyobraźcie sobie dziewięcioosobową sekcję!), z równym powodzeniem grające solo i unisono, dynamicznie i stonowanie. Z dalszego planu od czasu do czasu przebijają się także fortepian oraz kontrabas (ten nawet stosunkowo często) z perkusją.
W powolnym i podniosłym „Monday’s Child” saksofony są wręcz przytłaczające. Na szczęście w drugiej części instrumenty dęte rozpierzchają się po różnych planach, w efekcie utworów zyskuje na zwiewności. A kiedy w „Thursday’s Child” wysforowuje się flet Lesa Cartera, z miejsca robi się subtelnie. Jako zachętę do wspólnej „zabawy” odbierają to zresztą także kontrabasista (wspomniany Tony Reeves) i chętnie decydujący się na improwizację pianista (w tym przypadku był to Pete Lemer). Pod szyldem The Neil Ardley Orchestra lider projektu nagrał dwie swoje kompozycje. Pierwsza z nich, czyli „Introduction & 2nd Variation from Greek Variations”, była fragmentem wczesnej wersji utworu, który ostatecznie trafił na longplay „Greek Variations & Other Aegean Exercices”; druga, to jest „Don’t Mean a Thing”, prawdopodobnie nigdy później – przynajmniej w takim kształcie – nie została wykorzystana przez Ardleya.
„Introduction & 2nd Variation from Greek Variations” to w zasadzie znana z longplaya suita w pigułce: z orientalnym fletem na otwarcie (za co odpowiada Bull Skeets), a następnie z powłóczyście snującymi się dęciakami i przepiękną, kołyszącą solówką trąbki na finał. „Don’t Mean a Thing” to – dla odmiany – dwuminutowa impresja, w której szansę na wykazanie się dostają przede wszystkim kontrabasista Frank Clark i perkusista Bobby Orr. Aczkolwiek na finał rozbrzmiewa urokliwa melodia zagrana na saksofonie. Trudno traktować „Jazz Calendar: Olympic Studios ’66” jako kolejne pełnoprawne dzieło Neila Ardleya; to raczej intrygujące uzupełnienie jego bogatej dyskografii. Ciekawostka, ale niezwykle interesująca i wartościowa.
koniec
16 grudnia 2023
Skład:

THE NEW JAZZ ORCHESTRA (1-3):
Neil Ardley – dyrygent, aranżacja
Les Carter – flet
Ray Warleigh – saksofon altowy
Dave Gelly – saksofon tenorowy
Barbara Thompson – saksofon barytonowy
Dennis André – trąbka
Ian Carr – trąbka, skrzydłówka
Mike Gibbs – puzon
Martin Wilson – róg
John White – tuba
Pete Lemer – fortepian
Tony Reeves – kontrabas
Jon Hiseman – perkusja

THE NEIL ARDLEY ORCHESTRA (4,5):
Neil Ardley – dyrygent, aranżacja
Bull Skeets – flet
Duncan Lamont – saksofon tenorowy
Bob Efford – saksofon altowy
Harry Kline – saksofon barytonowy
Ian Carr – skrzydłówka
Tommy McQuater – trąbka
Ian Hamer – trąbka
Chris Pyne – puzon
Mike Gibbs – puzon
Frank Clark – kontrabas
Bobby Orr – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.