Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Nie taki krautrock straszny: Jak „modny róż” stał się „burzą mózgów”. Od Fashion Pink do Brainstorm

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
W połowie XIX wieku miasto to nazywano „letnią stolicą Europy”. Przyjeżdżali tam na wypoczynek i dla zdrowia goście z wyższych sfer francuskich, angielskich, rosyjskich, jak również, co oczywiste, niemieckich. Swoją sławę zawdzięczało przede wszystkim Wielkiej Rewolucji Francuskiej. To ona sprawiła, że uciekający przed gniewem ludu arystokraci znad Sekwany i Loary zatrzymywali się w położonym nieopodal granicy Baden-Baden.

Sebastian Chosiński

Nie taki krautrock straszny: Jak „modny róż” stał się „burzą mózgów”. Od Fashion Pink do Brainstorm

W połowie XIX wieku miasto to nazywano „letnią stolicą Europy”. Przyjeżdżali tam na wypoczynek i dla zdrowia goście z wyższych sfer francuskich, angielskich, rosyjskich, jak również, co oczywiste, niemieckich. Swoją sławę zawdzięczało przede wszystkim Wielkiej Rewolucji Francuskiej. To ona sprawiła, że uciekający przed gniewem ludu arystokraci znad Sekwany i Loary zatrzymywali się w położonym nieopodal granicy Baden-Baden.
Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku tam właśnie narodziła się jedna z najciekawszych zachodnioniemieckich formacji progresywno-jazzrockowych, która po dwóch latach funkcjonowania jako Fashion Pink przeistoczyła się w Brainstorm – i pod tą nazwą zapisała się w annałach krautrocka. Stopniowo zapełniamy krautrockową mapę Niemiec. W kolejnych tekstach przenosimy się z jednego kraju związkowego do następnego, z miasta do miasta. Byliśmy już między innymi w Berlinie Zachodnim i Monachium (tam najczęściej!), Hamburgu i nadreńskim Herford. Dzisiaj padło na położone w górach Schwarzwaldu – w południowo-zachodniej części Niemiec, na obszarze graniczącej od zachodu z Francją Badenii-Wirtembergii – uzdrowiskowe Baden-Baden. Jak wiele miejscowości pogranicza, także i ono na przestrzeni wieków zmieniało swą przynależność państwową, a jego historię i tradycję kształtowały wpływy różnych kultur.
Na szerszą arenę wypłynęło pod koniec XVIII wieku, gdy zaczęli tam trafiać uciekający z ojczyzny przez rozruchami rewolucyjnymi francuscy arystokraci. Szybko docenili oni specyficzny górski mikroklimat i wody zdrojowe. W ślad za nimi przybywali również przedstawiciele wyższych sfer z innych krajów i regionów Europy (także wschodniej). Do połowy następnego stulecia Baden-Baden stało się popularnym europejskim kurortem, w którym bywać było w nadzwyczaj dobrym tonie. Wojny oszczędziły miasto, chociaż w latach 1944-1945 nie uniknęło ono bombardowań. Nie podzieliło jednak, na szczęście, losu Berlina, Hamburga czy Drezna, dzięki czemu po zakończeniu okupacji alianckiej i stworzeniu Republiki Federalnej Niemiec, szybko zdołało odbudować swoją pozycję. O powrocie do świetności sprzed dwóch stuleci – chociażby z racji wielkiej konkurencji – raczej jednak nie ma co marzyć. W drugiej połowie lat 60. ubiegłego wieku o tam dotarła moda na muzykę rockową. Jak grzyby po deszczu wyrastały wciąż nowe zespoły młodzieżowe. Jednym z nich – swoistą lokalną supergrupą – stał się Fashion Pink, który w epoce nie wydał, przynajmniej pod tą nazwą, żadnej płyty, dał za to początek formacji Brainstorm, jednej z zapomnianych legend krautrocka.
Ofiary „brytyjskiej inwazji”
Na początku lat 60. XX wieku cały świat padł ofiarą „brytyjskiej inwazji”. Muzyka zespołów z Wysp zalała także Stary Kontynent. Niemal z każdego „garażu” zaanektowanego na salę prób można było usłyszeć mniej lub bardziej udane przeróbki piosenek The Beatles, The Rolling Stones, The Animals czy The Yardbirds. Nie inaczej działo się w Baden-Baden, gdzie działały między innymi takie zespoły, jak Pop Mops, Reaction, Blues Act, The Edwardians, The Checkmates czy The Snakes. Kto o nich dzisiaj pamięta? Nie pozostawiły po sobie ani jednej płyty – i trudno się temu dziwić, skoro najczęściej ograniczały się do naśladownictwa stylu wyżej wymienionych, względnie rozszerzały strefę inspiracji o wykonawców pokroju The Beach Boys, Johna Mayalla, a później również Amerykanów – B. B. Kinga i Jimiego Hendrixa. Ale to właśnie w nich zaczynali karierę muzycy, którzy w przyszłości stworzą Fashion Pink (a następnie Brainstorm). Nie bez powodu więc zespół ten miał status lokalnej supergrupy. Jego kariera zaczęła się latem 1968 roku, kiedy to gitarzysta Helmut Rusch i wokalista oraz multiinstrumentalista (w razie potrzeby grający na gitarze solowej, basowej bądź saksofonie) Roland Schaeffer (rocznik 1950) spotkali na swej drodze dwudziestoletniego organistę Eddy’ego (Eduarda) von Overheidta. Kiedy wkrótce dołączyli do nich jeszcze basista Jürgen Argast oraz perkusista Joe (Joachim) Koinzer, przybysz z nieodległego Karlsruhe, gdzie uczył się w miejscowym konserwatorium (rocznik 1949) – skład został dopięty.
12 października 1968 roku kwintet zagrał swój pierwszy koncert. Wydarzenie to – w pewnym sensie – wpłynęło na dzieje niemieckiego rocka. Aby jednak właściwie je docenić, należy przeanalizować nie tylko wydawnictwa z epoki, ale nade wszystko płyty z materiałami archiwalnymi, jakie ukazały się trzy dekady później. Na przełomie lat 60. i 70. Fashion Pink nie opublikował bowiem nawet singla; światło dzienne ujrzał jedynie nieoficjalny minialbum, na dodatek sygnowany nazwą T.A.C. A przecież bez tego epizodu nie powstałby Brainstorm ani nie ukazałaby się żadna z jego dwóch doskonałych płyt. Dlatego pisanie tej biografii trzeba zacząć w zasadzie od końca, czyli od dwóch wydawnictw, jakie pojawiły się najpóźniej, na początku XXI wieku. Oba zresztą ujrzały światło dzienne za sprawą specjalizującej się w takich „wykopaliskach” francuskiej wytwórni Long Hair, mającej swoją siedzibę w Saverne nieopodal Strasburga, czyli zaledwie sto kilometrów – w przybliżeniu – od… Baden-Baden. Chodzi o kompaktowe krążki „«…to Brainstorm» (SWF-Sessions Volume 3)” (2000) oraz „Encore” (2005), na które trafiły – z jednym wyjątkiem – utwory zarejestrowane w różnych studiach w latach 1969-1971.
Od czego by tu zacząć?
Wróćmy jednak do początku tej historii, to jest do października 1968 roku. Na tle innych lokalnych formacji Fashion Pink wyróżniał się niemal pod każdym względem. Muzyka grupy bowiem dość szybko wyewoluowała od klasycznego rock and rolla i rhythm and bluesa w stronę znacznie ambitniejszego jazz-rocka z peregrynacjami progresywnymi i freejazzowymi. Gitarzysta Helmut Rusch natomiast był jednym z pierwszych – a może w ogóle pierwszym – w zachodnich Niemczech rockmanem, który pozował na Hendrixa, grając na Fenderze Stratocasterze i wykorzystując na koncertach wzmacniacz Marshalla. Niestety, jego czas w zespole szybko dobiegł końca – w październiku 1969 roku został powołany do wojska, po powrocie z którego nie było już dla niego miejsca; w efekcie wyemigrował najpierw do Anglii, a następnie – w 1980 roku – do Toronto w Kanadzie. Jego miejsce zajął wówczas zaledwie szesnastoletni Rainer Bodensohn, który jednak szybko musiał przerzucić się na gitarę basową, ponieważ w wyniku różnic na tle artystycznym z Fashion Pink rozstał się również Argast. Gdy z kolei w grupie pojawił się basista Harald Wagner (wiosną 1970 roku), Bodensohn skupił się na jeszcze innym instrumencie – flecie, choć z gitary basowej nie zrezygnował i ponownie objął tę funkcję rok później, po odejściu Wagnera. Jak widać, na początku kariery zmiany składu były częste, ale to choroba, przez którą przechodzi niemal każdy początkujący zespół.
Najwcześniejszymi zachowanymi nagraniami Fashion Pink są dwa utwory zarejestrowane 15 czerwca 1969 roku dla lokalnej, mającej siedzibę w Baden-Baden, publicznej rozgłośni Südwestfunk (jeszcze z Ruschem w składzie). To cover Spooky Tooth „Forget It, I Got It” oraz instrumentalny „Peeling Beans” – oba utrzymane w powoli odchodzącym do przeszłości stylu spod znaku „british invasion”, z wyeksponowanymi organami Hammonda i nawiązaniami do rhythm and bluesa. Trudno powiedzieć, by wyróżniały się czymkolwiek na tle ówczesnych produkcji. Nic zatem dziwnego, że myślący o wybiciu się ponad przeciętność Schaeffer i Overheidt byli orędownikami zmian, również personalnych. Jaki był ich skutek, świadczą kolejne kompozycje nagrane osiem miesięcy później w tym samym studiu radiowym U1. Cztery z nich zamieszczono na „«…to Brainstorm»”, a dwie następne na „Encore”. To już zupełnie inny Fashion Pink: z jednej strony bluesowo-hardrockowy (vide „You Make Me Crying” i hendrixowski „Cry in the Morning”), z drugiej – progresywno-folkowy (jak w „Einzug der Elefanten” i doskonałej wersji „Dharma for One” z repertuaru Jethro Tull); z kolei ostatni numer, pojawiający się na obu archiwalnych płytach w dwóch różnych odsłonach – raz jako „You See”, to znów „I See You” – jest spojrzeniem w przeszłość, klasyczną beatową piosenką z połowy lat 60., w którym jednak pobrzmienia także zapowiedź progresywnej przyszłości grupy.
Debiut za „kuchennymi drzwiami”
Zarówno w kwietniu 1970, jak i 5 lutego 1971 roku, kiedy to miała miejsce trzecia wizyta zespołu w radiowym studiu SWF w Baden-Baden, na basie grał Harald Wagner, co sprawiło, że tym samym Rainer Bodensohn skupił się na flecie. Ta sesja zaowocowała siedmioma utworami, w tym jeden – utrzymany jeszcze w starym stylu akustyczno-piosenkowy „Watch Time Flow By” – ponownie zachował się w dwóch wersjach: przyciętej do półtorej minuty i pełnej trzyminutowej. Ta druga prezentuje się zresztą znacznie ciekawiej. A co z pozostałymi? Przedstawiają one Fashion Pink, wyłączając jedynie będący coverem The Spencer Davis Group „I’m a Man”, na kolejnym etapie artystycznego rozwoju, gdy progresywno-jazzrockowy styl zespołu był już praktycznie ukształtowany. Świadczą o tym bliski free „Number Six” (z partią wibrafonu, na którym gra Schaeffer) i orientalizujący „Why Am I So Blind” (który mógłby pochodzić z repertuaru The Rolling Stones, gdyby Mick Jagger i jego koledzy zdecydowali się zostać gwiazdami progresu), płynnie przechodzący od subtelności do rockowego czadu „Shit is Nothing Changing”, wreszcie stanowiący opus magnum tej sesji ponad dziesięciominutowy „There Was a Time”, który można uznać za podręcznikowy wręcz przykład free rocka.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Płyń, Pavel, płyń!
Sebastian Chosiński

18 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj kolejny longplay, tym razem wydany w RFN, na którym Orkiestra Gustava Broma wykonuje utwory Pavla Blatnego.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Średnio udane lądowanie
Sebastian Chosiński

13 V 2024

W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.

więcej »

Non omnis moriar: Jak to jest płynąć „trzecim nurtem”…
Sebastian Chosiński

11 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.