Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Oglądając muzykę: Subiektywna lista najlepszych teledysków 2008 roku

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie ma się co długo rozwodzić – oto subiektywne zestawienie dziesięciu najciekawszych muzycznych obrazków, fruwających po stacjach muzycznych i portalach internetowych na przestrzeni dwunastu minionych miesięcy. Nie, chłopaki, nie ma wśród nich Katy Perry. Zapraszam do lektury.

Jacek Sobczyński

Oglądając muzykę: Subiektywna lista najlepszych teledysków 2008 roku

Nie ma się co długo rozwodzić – oto subiektywne zestawienie dziesięciu najciekawszych muzycznych obrazków, fruwających po stacjach muzycznych i portalach internetowych na przestrzeni dwunastu minionych miesięcy. Nie, chłopaki, nie ma wśród nich Katy Perry. Zapraszam do lektury.
10. FOALS – „Cassius”
Czyli wizualne przedstawienie metafory rzucania mięsem. Młodzi, utalentowani i dumnie noszący najgorsze fryzury świata. W zestawieniu najlepszych płyt walkę o pierwszą dziesiątkę przegrali o włos z golonki, tu poszło im lepiej.
9. SOKÓŁ I PONO – „W aucie (Fred remix)”
Czyli najlepsza rzecz, jaka wyszła spod ręki rodzimych artystów w 2008 roku. Gdyby główna bohaterka filmu „Ile waży koń trojański”, poszukując ukochanego Kuby, odwiedziła pobliski dancing, niewątpliwie natrafiłaby tam na ów radosny duet, podrywający okoliczne Grażyny, Bożeny czy inne piękności na Coca-Colę z puszki tudzież zagraniczne dżinsy. Mówiąc zupełnie poważnie, to najzabawniejszy polski teledysk ostatnich lat. Siedem milionów odsłon na YouTube mówi samo za siebie.
8. YEASAYER – „Wait for Summer”
Czyli żuczki, mróweczki i inne insekty w obrazowym przedstawieniu codziennego życia przyrody ożywionej. Jak śpiewałby Ryszard Rynkowski: „Dary, dary lasu…”.
7. THE TEENAGERS – „Love No”
Czyli „trzech licealnych lamusów fantazjuje o byciu cool”, jak zgrabnie określił teledyskową twórczość francuskich „nastolatków” mój, notabene licealny, kolega. Prostota, ciekawy koncept i przegląd najmodniejszych ciuchów i fryzur minionego roku. A tak w ogóle to naprawdę dobry kawałek.
6. AIR FRANCE – „Collapsing at Your Doorstep”
Czyli film, który każdy z nas mógłby nakręcić swoją kamerą, gdyby tylko miał w sobie zmysł artystyczny Erica Berglunda, reżysera klipu Air France. Mniej więcej tak definiuję okres ubiegłorocznej kanikuły. Nie żebym obcował z samym wiatrakami, ale zaręczam, że było równie miło, leniwie i klimatycznie.
5. GNARLS BARKLEY – „Who’s Gonna Save My Soul”
Czyli serce na dłoni bez Dody i Zanussiego. Ostrzegam – mimo gastronomicznej scenografii nie oglądać przy posiłku.
4. TERRY LYNN – „System”
Czyli teledyskowy remiks kamienia milowego w dziejach światowej dokumentalistyki – „Krwi zwierząt” Georges′a Franju. Również niekoniecznie przy jedzeniu, zwłaszcza jeśli walka o prawa zwierząt nie jest Wam obca. Ale nawet wtedy szczególnej uwadze polecam kapitalne zdjęcia i montaż – bodaj najlepsze z całej przedstawionej „dychy”.
3. JUSTICE – „Stress”
Czyli najzagorzalej komentowany teledysk roku. Ta sama półka co „Smack My Bitch Up”, jednak obraz robiony z nieco innym przekazem. Czy lepszy? Trudno powiedzieć, na pewno miarą popularności tego teledysku jest szeroko krążąca po Sieci filmowa parodia „Stressu”. Niestety, nieszczególnie wysokich lotów.
2. SANTOGOLD – „L.E.S. Artistes”
Czyli najdziwniejszy klip w zestawieniu. Na początku sceneria á la Kossak na Eurowizji, później ciekawy mariaż „Ludzkich dzieci” i tego, czego nie widać w pracy mózgowca od efektów specjalnych. Bryan Brown byłby kontent, my też bawimy się świetnie.
1. ARCADE FIRE – „Black Mirror”
Czyli najlepszy, najoryginalniejszy, najpiękniejszy stylistycznie teledysk roku. „Black Mirror” ma formę interaktywną, toteż zamiast łącza do filmu wchodzicie na specjalną stronę (http://www.rorrimkcalb.com/arcadefire.html). Tam czekacie, aż komputer odliczy do stu (czas można zabić, bawiąc się fajnym kursorem), a potem hulaj dusza – do wyboru przeróżne wariacje na temat klipu i piosenki. Zabawa przednia i zabierająca czas, ale warto – serio serio.
koniec
8 stycznia 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Wrzesień 2008
— Jacek Sobczyński

Lipiec - Sierpień 2008
— Jacek Sobczyński

Maj – Czerwiec 2008
— Jacek Sobczyński

marzec-kwiecień 2008
— Jacek Sobczyński

Luty 2008
— Jacek Sobczyński

Styczeń 2008
— Jacek Sobczyński

Subiektywna lista najlepszych teledysków 2007 roku
— Jacek Sobczyński

Grudzień 2007
— Jacek Sobczyński

Listopad 2007
— Jacek Sobczyński

Tegoż autora

Podsumowanie muzyczne roku 2008 (3)
— Rafał Maćkowski, Jacek Sobczyński

Prezenty świąteczne: Prezentuj, broń!
— Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Sobczyński, Mieszko B. Wandowicz

Zły i Niegłupi: Podróż sentymentalna
— Paweł Franczak, Jacek Sobczyński

Do nieba, do piekła
— Jacek Sobczyński

Między pasją a lansem - Off Festival 2008
— Jacek Sobczyński

ENH 08: Muzyka na Nowych Horyzontach
— Jacek Sobczyński

Zły i Niegłupi: Po bandzie jechać czas!
— Paweł Franczak, Jacek Sobczyński

50 najbardziej obciachowych momentów polskiego hip-hopu
— Jacek Sobczyński

40 najlepszych soundtracków wszech czasów
— Sebastian Chosiński, Paweł Franczak, Wojciech Gołąbowski, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Sobczyński, Konrad Wągrowski

Najgłupsze okładki płyt 2007
— Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Sobczyński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.