Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

50 najbardziej obciachowych momentów polskiego hip-hopu

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 3 5 »
Trochę śmieszne, trochę straszne, czasem groteskowe, z reguły jednak wzbudzające w słuchaczu uczucie zażenowania. Panie i Panowie – oto ranking 50 chwil, w których autentycznie wstydziłem się za polski hip-hop.

Jacek Sobczyński

50 najbardziej obciachowych momentów polskiego hip-hopu

Trochę śmieszne, trochę straszne, czasem groteskowe, z reguły jednak wzbudzające w słuchaczu uczucie zażenowania. Panie i Panowie – oto ranking 50 chwil, w których autentycznie wstydziłem się za polski hip-hop.
Początkowo pomysł wydawał się możliwy do zrealizowania w parę godzin. „A może zrobiłbyś mały ranking największych obciachów w polskim hip-hopie?” – zapytał mnie pewnego zimowego dnia redaktor Franczak. Za oknem siąpił deszcz (bo to w końcu zima w polskim wydaniu) lecz mimo to, poczułem się świetnie, biorąc się za typowo swoją działkę w esensyjnym kąciku muzycznym. Uwielbiam rankingi, młodość spędziłem z uchem przy Liście Przebojów Programu Trzeciego i okiem wpatrzonym w ogłaszanie werdyktów kolejnych edycji Eurowizji. Nic więc dziwnego, że ochoczo zabrałem się do projektu. Niestety, już pierwsza godzina pracy uświadomiła mi, że porwałem się na temat rozległy i przepastny jak kopalnie Morii, przy którym syzyfowe prace to kwestia wepchnięcia jakiegoś kamyka na górkę. Z bólem zębów przypominałem sobie setki kapel, których nazwy kończyły się na „ekipa”, „skład” albo „klika”. Godzinami przeglądałem stare płyty (lub czasopisma) w poszukiwaniu chłamu, który gromadziłem z uporem maniaka przez większą część liceum i mniejszą podstawówki. Z kompresem na czole i ciepłą herbatą na podorędziu, kładłem się na łóżku, by powrócić pamięcią do wszystkich godzin spędzonych na najgorszych koncertach mojego życia. Wspominałem sceny, które – oprócz wykonawców – zapełniali chyba wszyscy ich znajomi z Naszej-klasy chcący choć na sekundę dorwać się do mikrofonu. Didżejów skreczujących na przegrywanych kompaktach, freestylowców obrzucających siebie i swoje matki „biurwami” i „wujami”, beatboxerów, których arytmiczne plucie powodowało zwarcia w obleczonych babcinymi rajstopami mikrofonach, akustyków wychodzących na trwające połowę występu siku i specyfikę klubowych toalet, w których szansa oberwania w tak zwanego „ryja” była nie mniejsza niż trafienie jedynki w lotto. Redakcja co jakiś czas straszyła ponaglającymi mejlami, komputer się wieszał, wiosna wciąż nie przychodziła, a lista pozostawała w rozsypce. Jakby tego było mało, w jej utworzeniu przeszkadzali mi nawet rodzimi artyści, na bieżąco raczący mnie „kwiatkami”, przy których człowiek miał ochotę powiesić się na własnym sznurowadle (vide pozycja numer 13, moje odkrycie sprzed dosłownie paru dni). Ale udało się – oto pierwsza w Polsce lista najbardziej obciachowych momentów w historii krajowego hip-hopu. Tym samym zapraszam do zapoznania się z pięćdziesięcioma argumentami, które możecie przedstawić swojemu dziecku usiłującemu namówić Was na sfinansowanie kolejnej pary szerokich spodni.
50. Poziom tak zwanego „chrześcijańskiego rapu” w Polsce
49. Resort K-Ce – „Skacz jak Adam Małysz”
48. Owal i Gosia Andrzejewicz – „Wróć już”
47. Kompilacja „Zakazane piosenki”
46. Pomyłka Mesa w piosence „Ten Typ”
45. 3 X Klan – zrzynka z Kalibra 44
44. „Norweski wiatr” – Numer Raza i Pawła Stasiaka
43. Karramba
42. Postacie Nowatora i Lerka
41. Film „Blokersi”
Piątą dziesiątkę listy sponsoruje literka „P”. Czymże innym, jak Pyszną Parodią, jest bowiem wspólny występ Numer Raza i Pawła Stasiaka w „Norweskim wietrze”? To jedyny Pozytywny obciach, jaki znajdziecie w pięćdziesiątce, porównywalny choćby z obecną modą na kreszowe góry od dresów albo noszenie kajetów i przyborów szkolnych w firmowych torbach „Społem” (podpatrzone w tramwaju, robi wrażenie). Kto śpiewa, ten podwójnie się modli – niestety, kiedy obcuję z twórczością zaangażowanych „chrześcijańskich” raperów pokroju 3miela lub Żołnierzy Pana, odnoszę wrażenie, że estetyka Stwórcy zostaje w tym momencie wystawiona na bardzo ciężką Próbę. Być może w przypadku słabszego MC podobny błąd Puściłbym Płazem, ale gdy tak sprawny writer jak Mes, myli Perfect z Mr. Zoobem, wówczas nie ma Przebacz – miejsce w naszym zestawieniu murowane, podobnie jak w Przypadku każdego rapera świata popełniającego Paskudny featuring z ulubienicą Pudelka i Plotka, Gosią A. Na zakończenie, Pastewny „R. Kelly” i Przaśny „Sean Paul” śpiewający o „Mojej (swojej?) Panience” (że niby bliźniaczki?) oraz filmowa Porażka 2001 roku – Pseudodokument „Blokersi”, czyli jak nakręcić film o subkulturze, znając ją wyłącznie z nagłówków gazet.
1 2 3 5 »

Komentarze

27 XII 2009   04:53:38

3X KLAN to nie żadna zrzynka z K44. Po prostu tworzyli w tym samym czasie w podobnym stylu, który zwie się psycho rap. Jedną piosenkę nawet nagrali razem (\"Psychodela\").

09 V 2010   21:07:05

Zgadzam się, 3X Klan nie jest zrzynką, ma swoję miejsce w historii hip-hopu. W sumie, podobnie jest z Karrambą ;)
Brakuje mi tu Pana Japa ;)

12 VII 2010   21:45:27

K44 jest najlepszy!!

02 III 2015   23:51:30

Widać, że autor nie ma do końca pojęcia o czym pisze.

03 III 2015   10:31:46

Umotywowany głos w dyskusji zawsze na propsie!

24 X 2023   20:48:54

dobra lista

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.