Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹City Sounds: KAMP!›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator City Sounds
CyklCity Sounds
MiejsceWrocław
Od23 listopada 2012
Do23 listopada 2012
WWW

Electro i disco w eterze
[„City Sounds: KAMP!” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pięknie się złożyło, że długo wyczekiwana płyta zespołu Kamp! miała premierę w dniu koncertu we Wrocławiu. A wieczór 23 listopada wystarczył, by upewnić się, że trio już teraz prezentuje wielką klasę i z nowym materiałem może podbijać Europę.

Michał Perzyna

Electro i disco w eterze
[„City Sounds: KAMP!” - recenzja]

Pięknie się złożyło, że długo wyczekiwana płyta zespołu Kamp! miała premierę w dniu koncertu we Wrocławiu. A wieczór 23 listopada wystarczył, by upewnić się, że trio już teraz prezentuje wielką klasę i z nowym materiałem może podbijać Europę.

‹City Sounds: KAMP!›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator City Sounds
CyklCity Sounds
MiejsceWrocław
Od23 listopada 2012
Do23 listopada 2012
WWW
Już od godziny 20 klub Eter wypełniała bujająca elektronika. Najpierw wieczór umilał przybywającym fanom didżejski, taneczny set, a tuż po 21 na scenie pojawił się poznański duet Rebeka. Od początku zauważalne było pewne stremowanie, zwłaszcza u efektownie wymalowanej Iwony Skwarek, która odpowiadała za klawisze, gitarę oraz śpiew. Pozostawiał do życzenia zwłaszcza ten ostatni – bo choć artystka ma niewątpliwie duże możliwości wokalne, co potwierdzają dostępne w sieci materiały (a także momenty wrocławskiego występu), to na żywo po prostu nie brzmiała tak rewelacyjnie. Po części był to problem techniczny, ponieważ wokalistka chwilami wypadała zbyt głośno w stosunku do serwowanych przez Bartosza Szczęsnego dźwięków. Innym, co prawda niewielkim, mankamentem mogły być przerwy pomiędzy poszczególnymi utworami – zaburzające przyjemność odbioru i przedłużające niepotrzebnie koncert. Pomimo tego poznaniacy pokazali się z dobrej strony – mają w sobie wiele energii, spory muzyczny potencjał oraz wachlarz różnorodnych i niebanalnych popowych kompozycji, które (na czele ze świetnym „Stars”) udanie wprowadziły słuchaczy w imprezowy nastrój.
Kiedy tylko Eter opanowało męskie trio, zrobiło się naprawdę gorąco. Trzeba przyznać, że Radek, Tomek i Michał emanują scenicznym spokojem. Widać, że na niejednej scenie grali (m.in. na Open’erze czy Selectorze), co teraz – po długim oczekiwaniu na debiutancką płytę – zwyczajnie owocuje. Co tu dużo pisać, występ Kamp! to masa energetycznej, eklektycznej, a przede wszystkim tanecznej elektroniki dopełnianej świetnymi, nieco nostalgicznymi wokalami. Choć muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż tak porywającego wieczoru – znane wcześniej kawałki czy niektóre dotychczasowe występy grupy mogły wydawać się nieco bardziej stonowane. Tymczasem we Wrocławiu od pierwszych dźwięków zapanowała radosna zabawa – tańczył cały Eter, a zadowoleni byli też sami muzycy. Znakomicie dokumentuje to bardzo długi bis lub euforyczne przyjęcie przebojowego „Breaking A Ghost’s Heart”. Dodajmy też, że Kamp! już teraz ma wielu wiernych fanów, którzy ze świeżo nabytymi krążkami, a o te wcale nie było tak łatwo, wytrwale czekali po upragnione podpisy.
Wszystko, co wydarzyło się w stolicy Dolnego Śląska dzięki cyklowi „City Sounds”, zwiastuje chłopakom z Kamp! wielką karierę, a zaprezentowany nowy materiał spełnia wszelkie pokładane w nim nadzieje. Potwierdza również, że czasem warto poczekać i wkroczyć z długogrającym krążkiem w muzyczny świat jako w pełni rozumiejący się, ukształtowany kolektyw. Kolektyw tworzący utwory porywające, różnorodne i stanowiące wyrafinowaną zabawę elektronicznymi konwencjami.
• • •
Pozostałe relacje z koncertów „City Sounds”:
koniec
24 listopada 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Bez noży, krzyży i polowań
— Michał Perzyna

Siostry na wznoszącej fali
— Michał Perzyna

Senne marzenia ciągle żywe
— Michał Perzyna

Rozpromienione oblicze
— Michał Perzyna

Krocząc sprawdzoną ścieżką
— Michał Perzyna

Mały jazzowy pożar
— Michał Perzyna

Nie tylko o rozstaniach
— Michał Perzyna

W idealnej harmonii
— Michał Perzyna

Złe wieści – dobre wieści
— Michał Perzyna

W słodkiej melancholii
— Michał Perzyna

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.