Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Energit
‹Piknik›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiknik
Wykonawca / KompozytorEnergit
Data wydania1978
NośnikCD
Czas trwania61:14
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Luboš Andršt, Jan Vytrhlík, Milan Svoboda, Rudolf Ticháček, Jaromír Helešic, Jiří Tomek, Michal Gera, Zdeněk Zahálka, Bohuslav Volf
Utwory
CD1
1) Drift6:31
2) Stratus4:22
3) Jarní rovnodenost3:47
4) Mobilis in mobili3:54
5) Zapomenutý ostrov8:00
6) Říční písek4:28
7) Piknik6:36
8) Blue Dance [live]5:12
9) Freedom [live]9:13
10) Loneliness [live]3:35
11) Crazy Rock [live]1:49
12) Blue Dance [live]3:47
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Na do widzenia wszyscy razem!
[Energit „Piknik” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po wydaniu debiutanckiego albumu – zatytułowanego po prostu „Energit” – skład grupy prowadzonej przez Luboša Andršta uległ znaczącej przebudowie. U boku znakomitego gitarzysty pojawili się dwaj nowi muzycy: klawiszowiec Milan Svoboda oraz perkusista Jaromír Helešic. W tym zestawieniu zespół nagrał drugą (i zarazem ostatnią) płytę – „Piknik”. I choć nie dorównywała ona poprzedniczce, świadczyła o tym, że Energit wciąż trzyma bardzo wysoki poziom.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Na do widzenia wszyscy razem!
[Energit „Piknik” - recenzja]

Po wydaniu debiutanckiego albumu – zatytułowanego po prostu „Energit” – skład grupy prowadzonej przez Luboša Andršta uległ znaczącej przebudowie. U boku znakomitego gitarzysty pojawili się dwaj nowi muzycy: klawiszowiec Milan Svoboda oraz perkusista Jaromír Helešic. W tym zestawieniu zespół nagrał drugą (i zarazem ostatnią) płytę – „Piknik”. I choć nie dorównywała ona poprzedniczce, świadczyła o tym, że Energit wciąż trzyma bardzo wysoki poziom.

Energit
‹Piknik›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiknik
Wykonawca / KompozytorEnergit
Data wydania1978
NośnikCD
Czas trwania61:14
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Luboš Andršt, Jan Vytrhlík, Milan Svoboda, Rudolf Ticháček, Jaromír Helešic, Jiří Tomek, Michal Gera, Zdeněk Zahálka, Bohuslav Volf
Utwory
CD1
1) Drift6:31
2) Stratus4:22
3) Jarní rovnodenost3:47
4) Mobilis in mobili3:54
5) Zapomenutý ostrov8:00
6) Říční písek4:28
7) Piknik6:36
8) Blue Dance [live]5:12
9) Freedom [live]9:13
10) Loneliness [live]3:35
11) Crazy Rock [live]1:49
12) Blue Dance [live]3:47
Wyszukaj / Kup
Energit był skazany na sukces – jeśli nawet nie komercyjny, to na pewno artystyczny. Skoro w jego składzie znaleźli się muzycy pokroju gitarzysty Luboša Andršta (również Jazz Q), pianisty Emila Viklickiego czy perkusisty Josefa Vejvody – inaczej po prostu być nie mogło. Debiutancki album zespołu to dzieło ponadczasowe, po dziś dzień robiące kolosalne wrażenie, dla fanów jazz-rocka – lektura obowiązkowa! Tym bardziej więc można było mieć wątpliwości, jaka będzie przyszłość kapeli, kiedy w 1976 roku okazało się, że rozstają się z nią zarówno Viklický, który otrzymał właśnie roczne stypendium w renomowanym Berklee College of Music w Bostonie, jak i bębniarz Karel Jenčik. Andršt jednak się nie poddał i sprowadził do Energitu nowych, ale już doświadczonych artystów. Milan Svoboda – urodzony w stolicy Czech w 1951 roku – był absolwentem Konserwatorium Praskiego (w klasie organów) oraz Uniwersytetu Karola (gdzie studiował muzykologię); poza tym dokształcał się jeszcze w stołecznej Akademii Sztuk Scenicznych oraz wspomnianej już wcześniej uczelni bostońskiej. Jaromíra Helešica lider znał natomiast z szeregów Jazz Q (Praha); razem – pod komendą Martína Kratochvíla – nagrali album „Zvěsti” (1978). Nie powinno więc dziwić, że okres aklimatyzacji był stosunkowo krótki i w miarę szybko po wszystkich zawirowaniach w sprzedaży pojawił się drugi longplay formacji.
Podobnie jak debiut, album „Piknik” wypełnia muzyka w całości instrumentalna, wciąż utrzymana w rasowym jazz-rockowym stylu, choć jednak odmienna w tonacji – przede wszystkim nieco lżejsza w odbiorze. To chyba nie przypadek, że niemal w tym samym czasie Andršt i Helešic pracowali, jako muzycy Jazz Q, nad krążkiem „Zvěsti” – obie płyty są bardzo do siebie podobne, choć szczegółowe porównanie musi wypaść na korzyść… nie, wcale nie kapeli Kratochvíla, ale właśnie Energitu. Longplay otwiera utwór „Drift”, który jest chyba najlepszym przykładem nowego stylu grupy. Klasyczne fusion miesza się w nim z zagrywkami funkowo-dyskotekowymi, znanymi głównie z późniejszej twórczości Weather Report (z okresu gdy do Wayne’a Shortera i Joego Zawinula dołączył basista Jaco Pastorius). Na znacznie większą skalę zostały tu wykorzystane dęciaki, co jest w pełni zrozumiałe, gdy weźmie się pod uwagę, że saksofonista Rudolf Ticháček dostał teraz do pomocy puzonistę Bohuslava Volfa oraz dwóch trębaczy – Michala Gerę i Zdenka Zahálkę. „Drift” to jednak nade wszystko kawałek, w którym zaprezentować mieli się słuchaczowi wszyscy instrumentaliści zespołu. Po kolei więc słyszymy solówki gitary (na tle rozkołysanych congów Jiříego Tomka), saksofonu (z wyeksponowanym basem na drugim planie), syntezatora Mooga oraz instrumentów dętych, od których kompozycja ta się zaczyna i na których się kończy. Jazz-rockowi ortodoksi mogą smęcić, że za dużo tu rytmów tanecznych, że niekiedy grupa brzmi jak estradowy big band – i będą mieli rację. Ale na jakim poziomie to jest zagrane!
Drugi na liście „Stratus” wprowadza już w zupełnie inny klimat. Od pierwszych sekund główną rolę gra w nim gitara, która nie ustępuje pola nawet wtedy, gdy odzywają się dęciaki – inna sprawa, że one idealnie dopełniają brzmienia. Andršt tym samym udowadnia, że znakomicie odrobił lekcję z najnowszych trendów w muzyce fusion – jego solówka równie dobrze mogłaby znaleźć się w którymś z numerów Camela na „Rain Dances” (1977), najbardziej jazz-rockowym albumie w całej dyskografii Brytyjczyków. Nie mniejszym zaskoczeniem niż „Stratus” jest również niespełna czterominutowy utwór „Jarní rovnodenost”, oparty przede wszystkim na instrumentach akustycznych – gitarze i fortepianie (Helešic w ogóle dostał wolne). W zaserwowanym na zamknięcie strony A oryginalnego wydania winylowego „Mobilis in mobili” muzycy dokonują jeszcze jednej stylistycznej wolty. Po sprzężonej gitarze, wspomaganej trąbkami i puzonem, Milan Svoboda zasiada tym razem do fortepianu elektrycznego, za pomocą którego toczy wielce rozwijający dialog z saksofonistą. Całość udanie puentuje natomiast gitara, która sprawia, że ta nadzwyczaj dynamiczna kompozycja wraca do punktu wyjścia. Najdłuższym na całej płycie jest otwierający stronę B kawałek zatytułowany „Zapomenutý ostrov”. Ilość zawartych w nim pomysłów muzycznych może dosłownie przyprawić o zawrót głowy. Czego tu bowiem nie ma! Są i eksperymenty dźwiękowe we wstępie, i latynoamerykańskie rytmy, i kolejne nawiązanie do Andy’ego Latimera w solówce gitarowej, i dynamiczne dęciaki. Rozkręca się ten numer powoli, ale kończy potężnym uderzeniem.
„Říční písek” zachwyca głównie przestrzennym brzmieniem i kapitalną aranżacją. Znalazło się tu bowiem miejsce i dla gitary elektrycznej, i akustycznej (świetnie się zresztą dopełniających), i dla rockowej sekcji, która daje kapitalny podkład pod solo na saksofonie. Helešic wypada zaś znakomicie, grając jednocześnie z dużą lekkością, ale i bardzo dynamicznie. Zamykający album tytułowy „Piknik” to potężny cios – a raczej kilka ciosów – między oczy. Pierwszy wymierzają instrumenty dęte na samo otwarcie, w dalszym ciągu otrzymujemy natomiast kolejną porcję solówek; swoje „pięć minut” ma także bębniarz, któremu otuchy dodaje swoim plumkającym basem Jan Vytrhlík. Co nieco dorzuca też Svoboda na syntezatorze, „wyciskając” z niego dźwięki rodem z muzyki elektronicznej. Ostatnie słowo należy jednak do Andršta, za którym starają się nadążyć muzycy grający na instrumentach dętych. „Piknik” to jedna z tych produkcji, w które trzeba się wgryźć, wysłuchać kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt razy, rozebrać na czynniki pierwsze każdy z kawałków – wtedy dopiero jest realna szansa, że dostrzeże się wszystkie ukryte w tej muzyce smaczki. I piękno! Do kompaktowego wydania krążka (z 2008 roku) dorzucono pięć numerów koncertowych z archiwum Luboša Andršta. Zespół brzmi w nich zupełnie inaczej – występuje bez dęciaków i klawiszy, za to z wokalem. Muzycznie oscyluje w kierunku podrasowanego hard rockiem bluesa z okolic Led Zeppelin i The Cream („Blue Dance”, „Freedom”, „Loneliness”), co można już uznać za zapowiedź dalszej kariery gitarzysty.
Niestety, podobnie jak po wydaniu albumu „Energit”, tak i po publikacji „Pikniku” zespół zaczął się rozpadać. Najwcześniej, bo jeszcze w 1978 roku, z kolegami pożegnał się Milan Svoboda, który rozpoczął karierę solową. W różnych składach (kilkuosobowych i orkiestrowych), pod różnymi nazwami, wydał do dzisiaj kilkadziesiąt płyt z muzyką jazzową; dane było mu współpracować również z Polakami – Zbigniewem Namysłowskim, Jarosławem Śmietaną, Janem Ptaszynem Wróblewskim. „Rozrywany” był także Jaromír Helešic, który udzielał się w zespole Impuls („Impuls”, 1978) i Prague Big Band („Portrait”, 1978), nagrywał z Karelem Velebnym i jego SHQ („Parnas”, 1981), znalazł się w składzie znakomitego kwartetu Milana Svobody („Okno dokořán”, 1984; „Dedication”, 1990), a w latach późniejszych dał się skaptować Michalowi Gerze („Fata Morgana”, 1987) i Evie Svobodovej („Fine and Mellow”, 1995). Gdy los Energitu został przypieczętowany, na emigrację do dalekiej Australii zdecydował się Jan Vytrhlík (co tam porabiał, trudno stwierdzić); Rudolf Ticháček z kolei wyjechał do Niemiec, gdzie zmarł trzydzieści jeden lat temu. Aktywny do dzisiaj pozostaje Luboš Andršt, który najpierw zaczął nagrywać pod własnym nazwiskiem („zadebiutował” w 1980 roku jazz-rockowym albumem „Capricornus”), a potem ze słowackim wokalistą Peterem Lipą powołał do życia formację Blues Band; zaczęła ona swój długi żywot od krążka „Blues z lipového dřeva” (1984). Kilka lat później Andršt skorzystał z zaproszenia Michala Prokopa i przyłączył się do zespołu Framus Five, z którym występował już na początku lat 70. XX wieku („Město ER”, 1972); razem nagrali nowy materiał, który trafił na krążek „Snad nám naše děti…” (1989).
W XXI wieku Energit powracał na scenę parokrotnie przy różnych okazjach, obecnie koncertuje w składzie: Andršt, klawiszowiec Jan Holeček, perkusista Jiří Zelenka oraz – najbardziej, obok lidera, znany w całym towarzystwie – gitarzysta basowy Vladimír Kulhánek, który ma za sobą występy we Flamengo, Bohemii (lata 70. XX wieku), Stromboli, Etc… Vladimíra Miška (lata 80.) oraz November 2nd i T4 (obecnie). Na nowy album formacji raczej jednak nie ma co liczyć.
koniec
15 czerwca 2013
Skład:
  • Luboš Andršt – gitara elektryczna, gitara akustyczna
  • Jan Vytrhlík – gitara basowa
  • Milan Svoboda – fortepian, fortepian elektryczny, syntezator Mooga, marimba
  • Rudolf Ticháček – saksofon sopranowy
  • Jaromír Helešic – perkusja
Gościnnie:
  • Jiří Tomek – conga
  • Michal Gera – trąbka, cabaso, trójkąt
  • Zdeněk Zahálka – trąbka
  • Bohuslav Volf – puzon

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

więcej »

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.